78. rocznica zrzutów alianckich dla Armii Krajowej w Słopnicach Górnych - Dzielec
Co jakiś czas, nadlatujące samoloty rozpraszały chmury, które pojawiały się nad Dzielcem. Rozpoczęli piloci z Aeroklubu Podhalańskiego w Nowym Sączu: Jerzy Kołodziej, Janusz Miś oraz Andrzej Sarata. Następnie na niebie pojawił się samolot AN-2 „Wiedeńczyk”, pilotowany przez Tomasza Małkiewicza i Radosława Stępińskiego oraz okazały C-295 M CASA. Z samolotu JAK-12 pilot Janusz Miś dokonał zrzutu cukierków, który jak zawsze wzbudził najwięcej radości, szczególnie wśród najmłodszych. Przez cały czas trwania obchodów w niezwykle ciekawy sposób, o historii zrzutowiska „Sójka”, opowiadał ekspert w dziedzinie historii zrzutowisk z okresu II wojny światowej, dr hab. Krzysztof Mroczkowski. Zrzutowisko przez cały czas tętniło życiem, a to za sprawą atrakcji, które przygotowali współorganizatorzy wydarzenia, partnerzy oraz zaproszeni goście. Stoiska tematyczne zostały przygotowane przez krakowski oddział Instytutu Pamięci Narodowej, artystę – malarza Roberta Firszta, Stowarzyszenie GRH „Południe”, Stowarzyszenie im. 16. Pułku Piechoty, Muzeum Lotnictwa Polskiego, fundację „Wiedeńczyk”, 8. Bazę Lotnictwa Transportowego w Balicach, krakowski oddział Stowarzyszenia Seniorów Lotnictwa Wojskowego RP, GRH „Projekt Historyczny Marusia” oraz SRH 1PSP AK w Słopnicach. Warto podkreslić, że w spotkaniu uczestniczyło także wiele osób związanych z działalnością historyczną i lotnictwem.
Na zakończenie, wójt Gminy Słopnice wspólnie z prezesem SRH 1PSP AK oraz starostą limanowskim wręczali okolicznościowe podziękowania, był to także moment na podsumowanie wydarzenia i docenienie starań organizatorów i partnerów inscenizacji. Od Autora Urządzone na terenie okupowanej Polski zrzutowiska przyjmujące zaopatrzenie i cichociemnych skoczków z samolotów alianckich miały nadane „ptasie” pseudonimy operacyjne. Stąd nazwy „Wilga” ( na gorczańskich Polankach nad Szczawą ) i „Sójka” (w rejonie Mogielicy w Słopnicach ) dla placówek zrzutowych I Pułku Strzelców Podhalańskich AK. Były to jedyne zrzutowiska w polskich górach. Loty nad dalekie zaplecze wroga były trudne i niebezpieczne, każdy udany zrzut był dużym sukcesem; o ile na placówce „Wilga” nastąpiło to kilkanaście (?) razy, to odległa jedynie o kilka kilometrów „Sójka” przyjęła zrzut tylko raz w nocy z 9/10 lipca 1944 roku.
![]() Wróć do newsów |