Cmentarz ParafialnyGroby lotników polskich niosących pomoc powstańczej Warszawie rozsiane są na terenie Polski - kwatera lotników alianckich na krakowskim Cmentarzu Rakowickim, Czech - Cmentarz Olszański w Pradze, Węgier - British Cementery War (BCW) w pod budapeszteńskim Solymar (przy drodze do Esztergom), Jugosławii – BCW na cmentarzu w Belgradzie przy ul. Roosveltovej, i Włoch – cmentarz komunalny w Brindisi. Lecz nie wszystkie loty ze zrzutami nad Warszawę latem i jesienią 1944 r. są do końca wyjaśnione. Jedną z lotniczych tajemnic kryją góry Beskidu Niskiego, przez który wędrując można natknąć się na dwa zapomniane pomniczki lotnicze w rejonie Gorlic. Pierwszy znajduje się w Olszynach, położonych ok. 25 km na północ od Gorlic, a drugi w Banicy, ok. 20 km na południe od tego miasta, tuż przy granicy państwa ze Słowacją. Oba są poświęcone lotnikom 1586 Eskadry Specjalnego Przeznaczenia. Otóż na tablicy pomniczka w Olszynach widnieją nazwiska lotników z tej jednostki i data - sierpień 1944, zaś na pomniczku w Banicy znajduje się jedynie enigmatyczny tekst poświęcony nieznanym lotnikom polskim poległym tu we wrześniu 1944 r. Można przyjmować bezkrytycznie informacje zapisane w prasie lub pozycjach książkowych, można też się z nimi nie zgadzać i mieć wątpliwości. Czy tablice pomników zawsze mówią prawdę? Czy warto podważać ustalone wcześniej fakty i zmieniać oceny historii?
W nocy 16/17 VIII 1944 r. z baz włoskich poleciało nad Warszawę 18 załóg z polskiej 1586 Eskadry Specjalnego Przeznaczenia, południowoafrykańskich z 31 Dywizjonu Bombowego SAAF, oraz angielskich z 148 Dywizjonu Specjalnego Przeznaczenia RAF i 178 Dywizjonu Bombowego RAF (planowano lot 19 załóg, lecz załoga kpt. naw. (F/Lt) Franciszka Omylaka na skutek wady jednego silnika odpadła ze startu), z lotu nie powróciły: dwie załogi polskie (Halifax JP - 220 C pilotowany przez chor. (W/O) Leszka Owsianego i Liberator EW - 275 R pilotowany przez kpt. (F/Lt) Zygmunta Plutę), jedna załoga brytyjska ze 178 Dywizjonu Bombowego RAF i trzy południowoafrykańskie załogi z 31 Dywizjonu Bombowego SAAF. Losy załogi ww Halifaxa JP - 220 C są dziś dokładnie ustalone. Zestrzelony przez nocnego myśliwca samolot spadł w rejonie wsi Dębina koło Okulic (poległ radiotelegrafista sierż. (W/O) Stefan Bohanes, pilot dostał się do niewoli, reszta załogi trafiła do oddziału AK). Inaczej ma się rzecz z drugą załogą - załogę por. obs. (F/O) Tadeusza Jencki tworzyli: kpt. pil. (F/Lt) Zygmunt Pluta, sierż. pil. (W/O) Brunon Malejka, plut. (F/S) Bernard Wichrowski, kpr. (F/Sgt) Jan Florkowski, kpr. (F/Sgt) Józef Dudziak i (Sgt) plut. Jan Marecki:
W powyższym tekście pojawiają się nazwy dwóch beskidzkich miejscowości, i z opisu wynika, że obie z nich są połączone z historią Liberatora EW - 275 R. W literaturze przedmiotu podany jest następujący opis zestrzelenia ww załogi:
Również i w tym opisie występują dwa miejsca dotyczące tej załogi, choć pojawia się kwestia dwóch niemieckich nocnych myśliwców. Wg relacji świadków oglądających to zdarzenie z ziemi wynika, do których udało mi się dotrzeć pojawił się w rejonie Olszyn jeden myśliwiec. Wg opublikowanych w latach 80 - tych w prasie lotniczej wyników i ustaleń por. (W/O) Józefa Zubrzyckiego z Krakowskiego Klubu Seniorów Lotnictwa – w 1944 r. lotnika 1586 Eskadry Specjalnego Przeznaczenia - nie wykonującego w okresie Odwetu lotów bojowych nad Polskę - zdarzenie miało następujący przebieg:
W pisowni danych osobowych umieszczonych na pomniku w Olszynach są do dnia dzisiejszego rażące błędy: F/O/por. naw. Tadeusz Janecka figuruje jako Tenika (PAF) lat 26; W/O/sierż. pil. Brunon Malejka figuruje jako Matejko (PAF), lat 27; F/Sgt/plut. A.B.B. Wichrowski figuruje jako Wachowski (PAF), lat 21. Przydrożny pomniczek z poprzekręcanymi nazwiskami odsłonięto w 1969 r. – ww błędy w pisowni nazwisk spowodowały ˙konsternację wśród rodziny Państwa Wichrowskich, przybyłych na tą uroczystość. Jest to niezrozumiałe, dlaczego obecne władze samorządowe nie zabiegają o to by zmienić ten stan rzeczy. Błędy w historii to rzecz normalna, a w naszej szczególnie !!! Świadkowie z okolic Banicy wspominali, że na miejscu tragedii do wiosny 1945 r. znajdowały się szczątki ludzkie i porozrzucane rzeczy osobiste. W tym miejscu warto przyjrzeć się bardzo precyzyjnym badaniom przeprowadzonym przez Szymona Serwatkę, współzałożyciela i członka organizacji Air Missing In Action Project (AMIAP), który stworzył listę zwycięstw powietrznych niemieckich nocnych myśliwców z tego okresu czasu. Tej nocy - 16/17 VIII 1944 r. - nad Małopolską aktywnie operowali piloci niemieckich NJG 100 (jednostka ta wyposażona była w maszyny typu Messerschmitt Bf. 110 z w radarami przechwytującymi typu Lichtenstein BC oraz Junkers Ju - 88 G z radarami pokładowymi typu Sn – 2) a jedną trzecią z 18 maszyn zrzutowych tej nocy dokonujących operacji zrzutowych zestrzeliło dwóch niemieckich pilotów nocnych myśliwców. Z ww liczby cztery alianckie maszyny zestrzelił OLt. Gustav Francsi z 1. NJG 100. Wg niemieckich meldunków Liberator EW – 275 R pilotowany przez kpt. pil. (F/Lt) Zygmunta Plutę został zestrzelony przez tego pilota o godz. 02. 18 w kwadracie mapy 25 OstS/RG (Przemyśl) – wkradła się tu literówka, gdyż w ww kwadracie leżą Olszyny. Wg wersji obowiązującej w polskiej prasie lotniczej – zaznaczamy błędnej !!! - pięciu lotników z ww załogi skacząc na spadochronach z niskiej wysokości koło wsi Olszyny poniosło śmierć na miejscu, gdzie spadł również jeden silnik maszyny zaś płonący Liberator eksplodował o godz. 02. 19 o 35 km dalej we wsi Banica nad granicą czechosłowacką, gdzie miał polec pilot i mechanik pokładowy plut. (Sgt) Jan Marecki. Ostatnie chwile tej maszyny widziała południowoafrykańska załoga mjr. G. A. P. Greindla z 31 Dywizjonu Bombowego SAAF. Załoga por. naw. (F/O) Tadeusza Jencki pochowana jest na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie .
Po zebraniu ww danych można wyciągnąć dość proste wnioski:
• pięciu lotników z załogi wyskoczyło ze spadochronami i ze względu na niewielką wysokość i niemożność ich otworzenia się zginęło • płonący samolot spadł koło wsi Banica grzebiąc w swym wraku jednego lotnika, drugi wyskoczył na spadochronie lecz zginął ze względu na niewielką wysokość • załoga południowoafrykańska załoga mjr. G. A. P. Greindla z 31 Dywizjonu Bombowego SAAF w drodze powrotnej znad Puszczy Kampinowskiej widziała o godz. 02. 19 w rejonie Grybowa jak oświetlony flarą z myśliwca i trafiony pociskami w pobliżu lecący samolot wybuchł i spadł na ziemię cały w płomieniach. Mieszkaniec wsi Krzywa Jan Kołotyło tak oto wspominał to wydarzenie: „Było to w nocy, samolot leciał od strony granicy i widać było jak atakował go niemiecki samolot świetlną amunicją. Po chwili samolot zapalił się. Jeden lotnik wyskoczył w środku wsi, lecz było to tuż nad ziemią i zabił się. Samolot w płomieniach rozbił się w potoku, dwa km dalej eksplodując. Podbiegłem do niego i widziałem we wraku spalone zwłoki lotników. Na drugi dzień przyjechali Niemcy i nie pozwolili ludziom podchodzić do wraku. Przyjechał też podobno lotnik, który go zestrzelił. Niemcy zabrali to co zostało z katastrofy, z tego co mówili mi ludzie z pobliskiego Wołowca załogę pochowano na cmentarzu w Krzywej. Więcej danych znaliby ludzie z Banicy i Krzywej lecz tych wywieziono po 1947 r. na północ (w ramach Akcji Wisła - przyp. aut.) .” Relacja ta potwierdzała walkę i tragedię samolotu (plotka okoliczna mówiła, iż jeden lotnik przeżył i po wojnie był w Banicy leśniczym). Na skromnym pomniczku w Banicy do dziś umieszczony jest napis:
Z relacji tej wynika jasno, że skoro w załodze był lotnik o nazwisku Wichrowski to mieliśmy do czynienia z samolotem typu B – 24 Liberator pilotowanym przez kpt. pil. (F/Lt) Zygmunta Plutę, ponadto z relacji świadków wynikało, że w Olszynach spadł na ziemie samolot i tu leżał jego wrak a nie w Banicy oraz że na pokładzie maszyny znajdowały się zasobniki z bronią. Zatem czyżby zasobniki nie zostały zrzucone na placówkę 701 w Puszczy Kampinowskiej bądź w rejon ul. Marszałkowskiej w Warszawie ? • albo samolot zaatakowany został w czasie lotu do Warszawy z zasobnikami na pokładzie • albo załoga nie odnalazła placówki 701 bądź rejonu ulicy Marszałkowskiej nie wykonała dzikiego zrzutu i zestrzelona została w drodze powrotnej do Włoch mając materiał zrzutowy na pokładzie.
Relacje świadków pokrywały się się z informacjami uzyskanymi od dr A. Mężyka, który jako chłopiec spędzał czas okupacji u rodziny w Olszynach i widział całe zajście. Tezę tę o zestrzale samolotu B – 24 Liberator EW – 275 R w Olszynach a nie w Banicy można wesprzeć poniższym dokumentem w którym komendant Okręgu AK Kraków płk. Edward Godlewski ps. Garda depeszował 27 VIII 1944 r. do Bazy nr 11 we Włoszech: Ponadto komunikat radia warszawskiego z 19 IX 1945 r. podawał: „Jak donosiliśmy swego czasu w nocy 17/18 VIII 1944 r. (występuje tu niewłaściwa data – powinno być 16/17.VIII - przyp. aut.) spadł we wsi Olszyny, pow. gorlickiego samolot angielski z polską obsługą … Powiatowa Rada Narodowa w Gorlicach postanowiła zabezpieczyć miejsce upadku samolotu i wznieść tam pamiątkowy krzyż ozdobiony śmigłami z płatowca ”. Były żołnierz AK ppor. Adam Piegłowski ps. Bogusław w swej relacji złożonej prof. dr hab. A. Daszkiewiczowi podał, że:
„W rejonie Góra Gilowa - Szerzyny doszło 19 VIII do zasadzki na ekspedycję Niemców, ˙którzy przybyli w pobliże Ołpin (miejscowość leżąca niedaleko Olszyn - przyp. aut.) by zbadać tam rozbity aliancki samolot ... zniszczono 8 samochodów i zabito 23 Niemców” .
Zebrane informacje wskazują wyraźnie na Olszyny jako miejsce wypadku samolotu typu B – 24 Liberator EW – 275 R pilotowanego przez kpt. pil. (F/Lt) Zygmunta Plutę. Zastanawia jednak końcowa teza badaczy operacji lotniczych and Polską - Kajetana Bienieckiego występująca w obu wydaniach jego książki jak i wcześniej cytowanego por. (W/O) Franciszka Zubrzyckiego:
Wg. relacji mieszkańców wsi Olszyny samolot spadł w środku wsi i dopalał się przez około tydzień:
• wzniesienia Beskidu Niskiego nie są pagórkami rejonu Mazowsza czy Gór Świętokrzyskich, a przelot płonącym samolotem w ww. warunkach 35 km - to brzmi z dużą przesadą. Zebrane relacje mieszkańcow wsi Olszyny wyraźnie tej tezie przeczą lecz i tutaj pojawia się kilka wątków wyraźnie nie wyjaśnionych:
nż. Jana Hoffmanna z Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie ? W statystykach strat 1586 Eskadry Specjalnego Przeznaczenia widnieje w okresie lotów nad Warszawę strata dwóch załóg, które utonęły w Adriatyku. Ewidencyjnie los 15 załóg potwierdzony jest dokumentami oraz miejscami pochówku – los 16 – tej załogi, którą miał pochłonąć Adriatyk, jest nie znany. I w tym właśnie miejscu zaczyna się droga do rozwikłania tajemnicy owych dwóch katastrof polskich załóg w Beskidzie Niskim, gdyż fale Adriatyku nie pochłonęły tej ww załogi, z którą od startu z Campo Cassale nie było łączności radiowej (stąd hipoteza o morskiej tragedii). W rejonie wsi Banica i Krzywa został zestrzelony ów brakujący w statystykach samolot Eskadry. Opracowujący statystyki polskich strat ww Kajetan Bieniecki i por. (W/O) Jozef Zubrzycki podają tylko jedną załogę poległą w Adriatyku, ale z datą sierpniową 1944 r. a na pomniku w Banicy znajduje się zapis mówiący o zdarzeniu mającym miejsce w wrześniu 1944 r.? Fantazja projektanta monumentu, czy pomyłka taka jak z poprzekręcanymi nazwiskami w Olszynach ? Nocą 27/28 VIII 1944 r. swój pierwszy lot nad Warszawę wykonywała załoga samolotu typu Handley Page Halifax JP - 295 P w składzie: kpt naw. (F/Lt) Franciszek Omylak, ppor. pil. (F/O) Kazimierz Widacki, ppor. bomb. (P/O) Konstanty Dunin - Horkawicz, kpr. rtg. (Sgt) Ozga Jan, plut. mech. pokł. (Sgt) Balcarek Wilhelm, plut. strz. sam. (Sgt) Skorczyk Józef, ppor. strz. sam. (P/O) Mroczko Tadeusz. Od chwili startu maszyny w bazie Campo Cassale nie odebrano żadnych sygnałów - po wojnie szczątków samolotu nie odnaleziono. Wszystko wskazuje, że katastrofa w Banicy to nie nieznany samolot z nieznaną z nazwisk załogą, a fakty wskazują na ww maszyne z załogą kpt. naw. Franciszka Omylaka. Piotr Syrociak świadek tego zdarzenia wspominał o nocy z soboty na niedzielę jako o nocy upadku samolotu w rejonie Krzywej i Banicy i potwierdzał, iż obok wraku maszyny leżał poległy lotnik w mundurze z napisem Poland !!! Co do dat pochówku poległych lotników na cmentarzu w Banicy także nie ma zgody wśród badaczy tego zdarzenia. Po przejściu linii niemiecko – rosyjskiego frontu 4 III 1945 r. na cmentarzu w miejscowości Krzywa pochowano lotników poległych w Banicy, zaś inna wersja mówiła, że w 1946 r. komisja wojskowa dokonała ekshumacji zwłok i przeniosła je na BCW w Krakowie. Kolejna wersja mówiła, że komisja ta przebywała w Krzywej dwukrotnie i za pierwszym razem grobów nie odnaleziono, a kolejna wersja mówiła, że powołana komisja przekopała teren cmentarza w Krzywej 28 III 1979 r. i ekshumowała szczątki zwłok do grobowca na cmentarz w Gorlicach. Po udokumentowaniu przez Krakowski Klub Seniorów Lotnictwa (KKSL) w czerwcu 1979 r. kto został ekshumowany i po dostarczeniu dalszych dowodów odpowiednim władzom i instytucjom wydano zarządzenie pochowania szczątków lotników po uzyskaniu zgody Komisji Brytyjskiej Opieki nad Grobami Wojennymi (KBOnGW) w sierpniu 1980 r. w kwaterze alianckiej BCW w Krakowie. Uroczystość ta odbyła się 1 IX 1980 r. przy udziale członków rodzin byłych lotników i członków ww KKSL. Nie podawano natomiast żadnych informacji o ekshumacji w Olszynach !!! Wg. relacji mieszkańców Olszyn po wojnie na cmentarzu z okresu I wojny światowej dokonano ekshumacji ciał lotników, którzy tu polegli . „W nocy, na małej wysokości przelatywał nad Podlesiem Jodłowskim samolot. Miał widocznie uszkodzony jeden silnik bo leciał bardzo silnym trawersem w lewo i po minięciu pasma lasów Rysowanego Kamienia, runął na ziemię w Olszynach. Musiał mieć uszkodzone przyrządy nawigacyjne lub dowódcy wydawało się, że bliżej mu będzie do swoich lecąc na zachód ... Przy uderzeniu wybuch zniszczył prawie całą amunicję i broń” . Powyższy cytat pochodzi z listu dr Tadeusza Ślawskiego, który jako historyk i były żołnierz AK związany został z historią załogi 1586 Eskadry Specjalnego Przeznaczenia zestrzelonej w Olszynach. Michał Kręc, Marcin Danilewicz i Tomasz Sikorski w Beskidzie Niskim od 1994 r śledzili lotniczą tajemnicę zdarzenia mającego miejsce w Banicy. Wg nich – a szczególnie Tomasza Sikorskiego - spoczywający tam w ziemi wrak samolotu to wrak maszyny typu Handley Page Halifax z 1586 Eskadry Specjalnego Przeznaczenia. Podczas badań prowadzonych w terenie natrafił on na szereg dowodów rzeczowych – części maszyny - jak i na grono świadków tych wydarzeń które pozwalają jednoznacznie stwierdzić, że lotnicze tragedie w Olszynach i w Banicy to wbrew pokutującej w literaturze lotniczej tezie – nie jedna lecz dwie osobne historie !!! W 1994 r dwaj mieszkańcy Warszawy – Michał Kręc i Marcin Danielewicz, znaleźli w Banicy szereg części, samolotu które dostały się w ręce Tomasza Sikorskiego – na jednej z części będącej tzw. tabliczką znamionową widniał napis: Halifax II Sarial No i szereg cyfr. Okoliczny potok w czasie eksploracji pokazał kolejne części dowodzące iż w grząskiej ziemi leży wrak maszyny typu Handley Page Halifax z polską załogą co potwierdzili świadkowie i zebrane niebawem dokumenty !!!
Badający historię operacji zrzutowych dla Warszawy w 1944 r. ww autorzy w rejonie Gorlic umiejscowili dwa miejsca kraks lotniczych, które powiązali w jedno wydarzenie:
Podane zostały tutaj nazwiska lotników załogi por. naw. (F/O) Tadeusza Jencki. Zrzutowy B – 24 Liberator EW - 275 R w sierpniu 1944 r. praktycznie co noc latał nad Polskę – 12/13 VIII, 13/14 VIII i 16/17 VIII - z tego ostatniego lotu maszyna nie powróciła do bazy w Campo Cassale. Teoria mówiąca, że z historią tej załogi związane są dwie miejscowości – Olszyny i Banica upadła nagle gdy przypadkowo w 1994 r. w ręce ww Tomasza Sikorskiego wpadła wspomniana tabliczka znamionowa z samolotu typu Handley Page Halifax Mk II. W Olszynach eksplodował B - 24 Liberator z załogą por. naw. (F/O) Tadeusza Jencki zaś w Banicy eksplodował Handley Page Halifax z nieznaną z nazwisk polską załogą. Gdy w 1969 r. w Olszynach odsłonięto pomnik ku czci poległych tam lotników, na tablicy umieszczono jedynie pięć ww nazwisk (z czego trzy przekręcone) z siedmiu, gdyż tylu lotników poległo we wraku maszyny typu B – 24 Liberator EW - 275 R. Do dzisiaj na polu Państwa Bąków w Olszynach widnieje spore zagłębienie - ślad po eksplozji, zaś w gospodarstwie Eugeniusza i Aleksandra Bąków przechowywany jest płat blachy aluminiowej z poszycia ww maszyny z fabrycznym nadrukiem ALCLAD 24 ST AN-A 13. Mieszkańcy Olszyn pamiętający 1944 r. potwierdzili bez cienia wątpliwości że samolot spadł w Olszynach na polu Bąków i tutaj eksplodował – a dotychczasowa wersja mówiła że tutaj spadł na ziemię jeden silnik i pięciu lotników a płonący samolot poleciał dalej w stronę Banicy !!! Był to kolejny dowód że, w Banicy spadł nie ten a inny samolot. Poległych w Olszynach lotników pochowano w dwóch trumnach w jednej spoczęło ciało sierż. (Sgt) Bernarda Wichrowskiego, które znaleziono całe zaś w drugiej trumnie spoczęły porozrywane eksplozją maszyny resztki zwłok pozostałych sześciu lotników. B – 24 Liberator eksplodował przed upadkiem na ziemię i kadłub oraz skrzydła rozrzucone były w promieniu kilkuset metrów. Gdy do Olszyn przyszli żołnierze 16 pp AK furmanką Romana Karasia do bazy 16 pp AK pod Żurową przewieziono pozbieraną w rejonie katastrofy ocalałą broń i amunicję co potwierdzałoby wersję że załoga por. naw. (F/O) Tadeusza Jencki nie odnalazła podwarszawskiego zrzutowiska i nie dokonawszy jednak dzikiego zrzutu w rejonie ul. Marszałkowskiej zawróciła do włoskiej bazy. Tomasz Sikorski dotarł do mieszkającego w Gorlicach Ludwika Duszy, żołnierza Batalionów Chłopskich (BCH) ps. Gałązka, który w czasie wojny był przewodniczącym Powiatowego Kierownictwa Ruchu Ludowego (PKRL) na powiat gorlicki zaś po jej zakończeniu pracował w Prezydium Rady Narodowej (PRN) w Gorlicach i w Powiatowej Komisji Ochrony Pomników Walki i Męczeństwa (PKOPWiM). To m.in. z jego inicjatywy w Olszynach i Banicy postawiono w 1969 r. ww dwa lotnicze pomniki. Dla Ludwika Duszy było jasne, że w Olszynach spadł cały samolot a nie jego jeden silnik – jak mówiła stara teoria występująca w literaturze przedmiotu. Oto co mówiła o tym zdarzeniu relacja kpt. Eugeniusza Antoniego Borowskiego ps. Leliwa, dowódcy I batalionu 16 pp AK operującego w 1944 r. w tej części Beskidu Niskiego. „W nocy z 17 na 18 sierpnia (błąd - chodzi o noc wcześniejszą 16/17 VIII - przyp. aut.) zostaliśmy zaalarmowani; okazało się, że prawie równolegle do pasma górskiego na którym siedzieliśmy, z zachodu na wschód leciał samolot na bardzo niskim pułapie oświetlając sobie teren. Samolot był uszkodzony, a ponadto płonął i wkrótce runął na ziemię w rejonie wsi Olszyny. Tej nocy jeszcze wysłałem patrole oficerskie, które ustaliły miejsce katastrofy, odnalazły zwłoki załogi, a następnie starały się wydostać ze szczątków samolotu broń, amunicję i wszelki sprzęt nadający się jeszcze do użytku. Był to polski samolot lecący ze zrzutem broni, przypuszczalnie dla walczącej Warszawy. Załogę - martwą - znaleziono w pobliżu miejsca katastrofy, przy czym zauważono, że niektórzy z jej członków jakby starali się przed śmiercią ostatnim odruchem świadomości odczołgać od płonącego samolotu - załoga bowiem była rozrzucona w promieniu kilkunastu metrów. Jeśli chodzi o broń i amunicję z tego samolotu to znajdowała się ona w fatalnym stanie i była powyginana i poniszczona tak że nie nadawała się kompletnie do użytku. Amunicja była zniekształcona i zwichrowana, kontenery były bowiem całkowicie zniekształcone, amunicja częściowo zdetonowana. Nasi rusznikarze z kilkunastu mniej uszkodzonych „Stenów” (brytyjski pistolet maszynowy - przyp. aut.) zdołali zrobić kilka dobrych. Wzięliśmy, też parę tysięcy amunicji do „Stenów”, amunicja ta wprawdzie mniej uszkodzona dawała jednak często zacięcia. Nasi rusznikarze wymontowali także z samolotu najcięższy karabin maszynowy względnie działko szybkostrzelne o kalibrze około 20 mm, nie było jednak do niego amunicji stąd wniosek, ze samolot przed katastrofą stoczył walkę i bronił się. Zdołano zabrać też część nadpalonej bielizny i sortów mundurowych, z których nasze sanitariuszki poszyły nam przeważnie furażerki, ponieważ nie udało się, tych resztek wykorzystać inaczej” .
Autor tej relacji wspomina dalej o rzekomym uratowaniu się jednego z lotników – Jana Zawady (??? – lotnik o tym nazwisku nie występuje w składzie załogi por. naw. Tadeusza Jencki) i jego przejściu do II plutonu 3 kompanii Regina II 16 pp AK. Ponadto d-ca wymienionego II plutonu por. Zdzisław Bossowski ps. Kajetan nie meldował swym przełożonym o przyjęciu do swego oddziału uratowanego lotnika !!! KKSL w piśmie do Prezydium Rady Ochrony Pomników Walki i Męczeństwa (PROPWiM) w Warszawie z czerwca 1979 r. stwierdzał że:
Z uporem broniono i broni się do dziś – vide literatura przedmiotu - tezy o dwóch miejscach katastrofy załogi samolotu typu B – 24 Liberator EW - 275 R - w Olszynach i Banicy. Wszystkie przytoczone dotąd dowody mówią jednak, że samolot eksplodował w Olszynach a nie w Banicy !!! Na łamach prasy lotniczej w 1998 r. polemikę z Tomaszem Sikorskim podjął Jacek Popiel broniąc ww pierwotnej hipotezy. W 1944 r. jako żołnierz pocztu dowódcy I batalionu 16 pp AK kpt. Eugeniusza Antoniego Borowskiego - Leliwy wysłany był do Olszyn w składzie drugiego i trzeciego patrolu kpr. Tadeusza Makary ps. Majewski. Po wojnie pracując w lotnictwie, stwierdził wbrew przytoczonym relacjom mieszkańców Olszyn że:
• gdyby tak było, w miejscu katastrofy powinny się znajdować wszystkie cztery silniki i podwozie a niczego takiego tam nie dostrzegł • samolot zakręcił nad łąką Bąków, tutaj odpadł odstrzelony silnik i wyskoczyli lotnicy na których spadły zasobniki z bronią, która ich zmasakrowała. Gdyby samolot nie wykonał okrążenia silnik, blachy i zasobniki oraz ludzie byliby rozrzuceni wzdłuż trasy lotu samolotu na długości 1 – 2 km a nie na jednej łące i w jej pobliżu • gdyby w Olszynach palił się samolot z kilkoma tonami paliwa w zbiornikach, to wszystko uległo by spaleniu a przecież zebrano umundurowanie i jeden spadochron . Wg. Jacka Popiela płonący, z trzema pracującymi silnikami samolot typu B – 24 Liberator zdecydowanie mógł przekroczyć wysokość 612 - 707 m n. p. m. lecąc na wysokości 30 - 50 m i wznieść się od razu na ok. 300 m. Znalezienie w Banicy części samolotu typu Handley Page Halifax komentował, iż Halifaxa Mk. II o numerach z tabliczki znamionowej DE ... 448 w 1586 Eskadrze Specjalnego Przeznaczenia nie było, zaś mógł to być Halifax z jakiegoś innego alianckiego Dywizjonu nie latającego z zrzutami do Polski ale na bombardowania celów strategicznych !!! Jednakże w wykazie utraconych nad polską w 1944 r. samolotów przez brytyjskie Bomber Command nie figuruje żaden samolot ww typu zestrzelony nad południową Polską, a ponadto w tym rejonie Europy operowało jedynie lotnictwo bombowe USA (15 USAAF) !!! Świadkowie z Banicy widzieli ponadto zwłoki lotnika z napisem Poland na mundurze !!! Więc ...? Historyk lotnictwa Wojtek Matusiak odpowiadając na tezy Jacka Popiela ustosunkował się do nich w sposób następujący:
• Kto i po co miałby wyrzucać zasobniki skoro ludzie wcześniej wyskoczyli z samolotu? Jakie jest prawdopodobieństwo, że pięciu lotników na spadochronach zostanie zmasakrowanych spadającymi zasobnikami. W ogóle bardzo mało prawdopodobne jest odpadnięcie od samolotu silnika, uzbrojenia lotek i klap ze skrzydeł. Czym innym jest trafienie w te elementy samolotu a czym innym odstrzelenie ich bez naruszenia integralności całego samolotu, tak że jest on w stanie kontynuować lot .
Tomasz Sikorski dotarł w Olszynach do Księgi Zmarłych z tamtejszej parafii gdzie pod datami 17 - 19 VIII 1944 r. widniały tylko te nazwiska, które wg. d - cy I batalionu 16 pp. kpt. Eugeniusza Antoniego Borowskiego - Leliwy można było ustalić na podstawie ocalałych przedmiotów np. nieśmiertelnik czy dokumenty osobiste. Wspomniany Ludwik Dusza w latach 1967 - 1980 próbował poprzez urzędowe pisma ustalić nazwiska lotników, którzy polegli w Banicy lecz pomimo dowodzenia przez niego, że w Banicy leży inna załoga niż w Olszynach w 1973 r. otrzymał list od por. (W/O) Józefa Zubrzyckiego z KKSL, w którym stwierdzał on że:
W 1979 r. nikt nie mógł przypuszczać, że w 1994 r. znaleziona zostanie tabliczka znamionowa samolotu typu Handley Page Halifax w Banicy. Dlaczego na pomniku w Olszynach są nazwiska z błędami? Ludwik Dusza 15 VIII 1965 r. otrzymał w pisemnej relacji od Stanisława Rąpały z Olszyn, który wraz z żołnierzami AK brał udział w wydobywaniu zwłok lotników z wraku samolotu – pięć nazwisk. Lecz w relacji nastąpiło przekręcenie części nazwisk poległych i takie brzmienie znalazło się na pomniku i znajduje się do dziś. W archiwum domowym Ludwika Duszy Tomasz Sikorski znalazł relację o katastrofie w Banicy spisaną w 1967 r., której autorem był Stefan Radzik potwierdzającą, że załoga maszyny była polska: KKSL uparcie bronił jednak wersji iż Olszyny i Banica to ta sama historia i aby rozstrzygnąć tą sprawę zarządzono by na cmentarzu w Krzywej odbyła się ekshumacja. Jednak nie zamierzano dowodzić tożsamości lotników zaś autorytatywnie stwierdzono, że na tamtejszym cmentarzu spoczywają dwaj pozostali lotnicy z załogi samolotu typu B – 24 Liberator z Olszyn !!! Ekshumacja odbyła się 28 III 1980 r. w obecności ośmioosobowej komisji z udziałem m.in. por. (W/O) Józefa Zubrzyckiego. W ekshumacji nie uczestniczył Ludwik Dusza. Na cmentarzu szczątki lotników po zestrzeleniu złożono w dwóch trumnach zaś otworzono ... jedną. „W grobie mogile znajdowała się jedna trumna. W trumnie resztki kośćca: dwie kości udowe, jedna piszczelowa złamana, kości miednicy zgniecione i drobne kości obojczyka prawego oraz kości potyliczne. W miejscu klatki piersiowej znaleziono dwa guziki białe z masy perłowej od bielizny. Brak części metalowych, mundurowych i obuwia” - tak brzmiał zapis w protokole komisji ekshumacyjnej . W mogile nie znaleziono żadnych identyfikatorów. W innym piśmie stwierdzono, że zaobserwowane obrażenia świadczą o ciężkim wypadku lotniczym! Ekshumowane szczątki które uznano za szczątki kpt. pil. (F/Lt) Zygmunta Pluty i plut. (Sgt) Jana Mareckiego i pochowano z honorami na BCW w Krakowie we wspólnym grobie (nr 9, działka 1, rząd A). W świetle dowodów wcześniej przytoczonych cała załoga por. naw. (F/O) Tadeusza Jencki zginęła we wraku w Olszynach i ekshumowana była 9 X 1948 r. !!! W takim razie w przypadku ekshumacji w Banicy z 1980 r. popełniono ewidentną pomyłkę. Ekshumowano członków załogi samolotu typu handley Page Halifax o nieznanym numerze. Wg. relacji Jacka Popiela samolot, który spadł w Banicy miał trzy silniki, stąd może się brać hipoteza mówiąca o odstrzelonym wcześniej jednym silniku. Podawał on też, że wrak samolotu Niemcy przeciągnęli po kilku dniach do Gładyszowa czego z kolei nie potwierdzają świadkowie z Banicy i Gładyszowa z którymi rozmawiałem a zgodnie stwierdzali: „Wrak palił się jeszcze kilka dni. W końcu został w potoku a co się dało z metalu to rozebrali okoliczni ludzie” . Tragedia we wsi Banica wydarzyła się w nocy z soboty na niedzielę i to może być pewnego rodzaju wskazówka. Tomasz Sikorski, który udowodnił błędność tezy o rozbiciu w Banicy samolotu typu B – 24 Liberator EW - 275 R ustalił, że w nocy z soboty na niedzielę nad Polską w lecie 1944 r. zestrzelono następujące samoloty typu Handley Page Halifax z polskimi załogami:
Zatem nihil novi … Warto do tych poprawek i uzupełnień dodać jeszcze jeden szczegół – od 1993 r. graniczymy nie z Czechosłowacją lecz z Czechami i Słowacją. Ponownie - nihil novi – zatem w literaturze przedmiotu pomimo niezbitych dowódów na błędność wcześniejszej tezy wrócono do niej !!! A kto zestrzelił nad Banicą samolot z polską załogą ? Badający zestrzelania maszyn alianckich na terenie Małopolski w 1944 r. Szymon Serwatka ustalił, że w nocy 28/29 VIII 1944 r. o godz. 02. 33 w kwadracie mapy wskazującym na tą część Małopolski gdzie leży Banica Ofw. Duding z NJG. 100 pilotując samolot typu Junkers Ju – 88 zameldował zestrzelenie czteromotorowej maszyny alianckiej. Występuje tu co prawda przesunięcie o dobę daty zdarzenia co można tłumaczyć błędem sztabowym, ale jest to jedyny zapis z tego rejonu, potwierdzony słowami ww cytowanych świadków:
„Samolot leciał nisko nad lasem od strony Słowacji i był atakowany przez niemiecki samolot, który go zapalił pociskami smugowymi. Samolot skręcił w stronę Banicy i tam spadł w płomieniach” .
A zatem rejon walki to linia granicy państwowej – myśliwiec zaatakował samolot w czasie lotu powrotnego do bazy a ten starając się zgubić prześladowcę zawrocił z rejonu Bardejova na Słowacji w stronę Polski gdzie został dobity. Po 13 latach badań, wyłonił się w miarę czytelny obraz zdarzenia. Relacje świadków oraz dokumenty i badania w terenie wyraźnie dowiodły, że latem 1944 r. w rejonie Gorlic miały miejsce dwie tragedie lotnicze a zestrzelenia samolotu typu Handley Page Halifax w rejonie wsi Banica - Krzywa nie należy mieszać z zestrzeleniem samolotu typu B – 24 Liberator w Olszynach. W mogile na cmentarzu w Krzywej nie znaleziono żadnych identyfikatorów pozwalających na precyzyjne określenie personaliów lotników a ekshumowane szczątki ludzkie, które uznano za szczątki kpt. pil. (F/Lt) Zygmunta Pluty i plut. (Sgt) Jana Mareckiego - w świetle przytoczonych dowodów nimi nie są. Cała załoga por. naw. (F/O) Tadeusza Jencki zginęła we wraku maszyny typu B – 24 Liberator EW – 275 R w Olszynach i ekshumowana została w 1948 r. W takim razie w przypadku ekshumacji w Banicy z 1980 r. popełniono ewidentną pomyłkę. Ekshumowano członków załogi maszyny typu Handley Page Halifax opisując je jako doczesne szczątki załogi maszyny typu B – 24 Liberator EW – 275 R z Olszyn. Po przewertowaniu archiwaliów i sterty literatury lotniczej, po zebraniu szeregu dowodów przez Tomasza Sikorskiego, któremu serdecznie dziękuję za pomoc można pokusić się o następujące wnioski :
Wróć do spisu obiektów |