Pomnik gajowegoNadleśnictwo w Gorlicach postawiło pomnik pamięci Michała Kobaka , który jako gajowy lasów państwowych, został uprowadzony i zamordowany w Czarnem przez oddział Ukrainskiej Powstańczej Armii dnia 1 kwietnia 1947 roku. Okoliczności uprowadzenia w dniu l kwietnia 1947 r. w Czarnem gajowego Lasów Państwowych Michała Kobaka (w relacji Józefa Jagody wtedy leśniczego Leśnictwa Krzywa, Nadleśnictwa Ropa spisanej 15 stycznia 1994 roku) W 1947 r. pracowałem w Nadleśnictwie Ropa jako leśniczy Leśnictwa Krzywa.Był to czas kiedy przejmowaliśmy grunty do zalesienia po gospodarzach - Łemkach, którzy wcześniej w latach 1945 - 1946 wyjechali lub zostali wysiedleni na Ukrainę. Razem ze mną w tym Leśnictwie pracował jako gajowy Michał Kobak. Michała Kobaka poznałem ok. 1936 w czasie pracy w tartaku Hr. Sobańskiej w Nieznajowej. Pochodził z okolic Baligrodu. Był postawnym, wesołym i towarzyskim człowiekiem i z tego powodu miał duże powodzenie u miejscowych panien. Miał też pieniądze bo był kimś w rodzaju pomocnika - majstra („gatrowego „) w tartaku. Zaprzyjaźniliśmy się dość blisko. W 1938 r. poszedłem do wojska i wróciłem do Nieznajowej jesienią 1939 r.po powrocie z wojny z Niemcami i Rosjanami. Skierowała mnie tam Hr. Sobańska do pracy w Leśnictwie Nieznajoma, bym przeczekał tam ten niebezpieczny czas. Tam spotkałem się ponownie z M.Kobakiem i razem pracowaliśmy do 1942 r. Potem wróciłem do Krygu i pracowałem w lasach Hrabiny w Krygu, Zagórzanach i Męcinie . Kolejny raz spotkaliśmy się właśnie w 1947 r. Michał Kobak był już wtedy żonaty. Mieszkał w Czarnem. Dom był przy drodze po prawej stronie jadąc od Jasionki, tuż przed mostem na potoku. Chyba wtedy nie mieli jeszcze dzieci. 2 kwietnia 1947 r. szedłem pieszo z Gładyszowa gdzie stacjonowało Wojsko Polskie do Krzywej. Rzadko nocowałem w Krzywej lub w Nieznajowej gdyż życzliwi miejscowi ostrzegli mnie że jest to niebezpieczne bo w okolicy przebywają banderowcy. Na końcu Gładyszowa spotkałem żonę Michała Kobaka. Była zapłakana. Powiedziała mi, że w nocy ok. 2 godziny do domu wtargnęli banderowcy i w bieliźnie, boso wyprowadzili męża. Chyba już na miejscu bili go bo bardzo głośno krzyczał. Oddalili się w nieznanym kierunku. Żona szła zgłosić o tym do oddziału Wojska Polskiego, który stacjonował w Gładyszowie. Michał Kobak nie wrócił do domu. Wszelki ślad po nim zaginął. Żona opowiadała później, że wśród ludzi, którzy przyszli w nocy, a było ich kilkunastu, byli również miejscowi z Czarnego . Wróć do spisu obiektów |