Jedną z pozostałości pierwszej wojny światowej w Gminie Sękowa są cmentarze wojenne,(22) rozsiane po górach i dolinach, w lasach i pośród pól, we wszystkich i to po kilka, wioskach tej ziemi. Natrafia na nie lub na ich ślady każdy, kto wędruje grzbietami Beskidu Niskiego. Ostatnio wyremontowane, ale ponownie porastają młodym lasem czy wysoką trawą, fascynują tajemniczością, przypominają dramatyczne wydarzenia i całą minioną epokę, której nieliczni żyjący świadkowie dobiegają dziś stu lat.
Działania wojenne, które przetoczyły się przez teren Galicji, zniszczyły wszystko co stało na drodze. Wojna nie oszczędziła niczego, ofiarami były zarówno pałace, dwory, kościoły jak i lepianki biedaków. Na polach i w lasach, pełno okopów, transzei, zasieków. Cały obszar wyglądał jak wielkie cmentarzysko. Wszędzie tam gdzie toczyły się boje, na pobojowisku leżały setki ciał poległych żołnierzy. Pochowani płytko przez swoich towarzyszy broni, w chwili przerwy w walce. Wielu i tego nie doczekało. Taki stan groził wybuchem straszliwej epidemii. Pierwszy rozkaz wyznaczający kierunki działania został wydany właśnie przez Naczelną Komendę Etapów w dniu 18 marca 1915 r. Zaczęło obowiązywać motto:
Śmierć żołnierska jest święta
I wszelki nakaz nienawiści maże
Nieważne czy na dziejów szali
Wrogiem czy też przyjacielem byli
Jako żołnierze wzorowi
Na wieczną pamięć sobie zasłużyli
3 listopada 1915 roku w wiedeńskim Ministerstwie Wojny utworzony został pod numerem IX Wydział Grobów Wojennych (Kriegsgraber Abteilung), posiadający szerokie uprawnienia. Równocześnie powołano jego terenowe odpowiedniki, powiązane z dowództwami korpusów armii. Zadaniem Wydziału i jego terenowych filii było ewidencjonowanie poległych, ekshumowanie i komasowanie zwłok na wybranych miejscach, a także projektowanie, budowa i dekoracja cmentarzy wojennych. Zadania te realizowano wszędzie tam, gdzie walczyły armie austriackie: w Serbii, Dolomitach Włoskich, Karpatach Wschodnich, nad Piawą, na Wołyniu oraz oczywiście na terenie całej prawie Galicji - która szczególnie nas interesuje.
Wydział krakowski obejmował siły wojskowe (w tym jeńców) i cywilne, a liczba pracujących przekraczała 3000 ludzi. Byli wśród nich kamieniarze (głównie Włosi) i cieśle (przede wszystkim Rosjanie), rzemieślnicy rozmaitych specjalności, ogrodnicy oraz szczególnie starannie dobierani projektanci: architekci, rzeźbiarze. Jak też malarze, rysownicy, fotografowie, kreślarze, stanowiący pomocniczy personel artystyczny. Na wzmiankę zasługują niewątpliwie architekci i rzeźbiarze: Duśan-Jurković (Słowak), Gustav Ludwig, Emil Ladewig, Franz Stark, Robert Motka, Hans Mayr, Gustav Rossmann, Johann Jager, Heinrich Scholz, Franz Mazura, Johann Watzal (Austriacy), Jan Szczepkowski (Polak). Wśród przedstawicieli innych dziedzin sztuki wymienić można tytułem przykładu malarzy: polskich - Wojciecha Kossaka, Henryka Uziembłę, Alfonsa Karpińskiego, austriackich- Franza Polednego, Reinholda Volkela, Leo Perlbergera, i czeskiego grafika Adolfa Kaspara.
Aby usprawnić swą działalność Wydział powołał terenowe odpowiedniki. W naszym regionie działały one w Krakowie, Przemyślu i Lwowie. W tych dwóch ostatnich działały Inspektoraty Grobów Wojennych w Krakowie - Oddział Krakowski. Oddział swym zasięgiem obejmował tereny Moraw, Śląska Cieszyńskiego, Galicję Zachodnią na zachód od linii wyznaczonej przez miejscowości: Szczucin, Zassów, Pilzno, Januszkowice, Tarnowiec, Łysa Góra, Ożenna.
Dowódcą krakowskiego oddziału został major Rudolf Broch - niemiecki Żyd z Moraw. Broch, który rzucił w swoim czasie studia architektury (na Politechnice i Akademii Sztuk Pięknych we Wiedniu) dla służby wojskowej pełnionej głównie w Galicji, wniósł do grobownictwa wojennego wrażliwość na sprawy sztuki, znajomość budownictwa oraz ewidentne talenty organizacyjne. Był on niepospolitym organizatorem potrafił w krótkim czasie powołać do życia najlepsze bodaj działające na terenie monarchii przedsiębiorstwo.
Aby tego dokonać Broch dobrał sobie dwóch zastępców którzy jednocześnie pełnili funkcje oficerów koncepcyjnych. Byli to dwaj kapitanowie L. Brixel i Hans Hauptmann. Hauptmann, z wykształcenia kupiec, był literatem i poetą. Jego wkładem były m. in. wierszowane inskrypcje na cmentarzach oraz przygotowanie i luksusowe wydanie pomnikowego dzieła ,,Die westgalizischen Heldengraeber aus den Jahren des Weltkriegs 1914 - 1915" (Wien 1918).
Cały teren im podległy podzielili na trzy obszary: pola walki ( 60.813 poległych), rejon Krakowa (7.775 poległych) i obszar etapowy (20.510 poległych). Musieli więc godnie pochować 89.098 żołnierskich zwłok. Do obsady stanowisk Broch zgromadził znakomitą kadrę: miał 7 architektów, 2 inżynierów, 6 rzeźbiarzy,18 malarzy i grafików. Do tworzonych pracowni organizowanych w ramach struktur powoływał fachowców, tak z szeregów wojska jak i z cywila. Byli to najczęściej zmobilizowani na czas wojny starsi wiekiem rezerwiści, nierzadko wybitni twórcy kultury. Wielu z nich zdążyło poznać osobiście okrucieństwa wojny, doznać ran i kontuzji. Wśród nich byli Polacy A. Karpiński, H. Uziębło, S. Żarnecki, S. Klimowski, J. Lubojadzki, A. Markowicz, W. Kossak, J. Szczepkowski. Pracowali też artyści pochodzenia austriackiego, węgierskiego, czy słowackiego tacy jak: D. Jurković, J. Jager, H. Mayr, G. Rossman, M. Glasner-Matscheko, R. Motka, G. Ludwig, F. Stark.
Zadaniem tego wybitnego zespołu stało się szybkie uporządkowanie pobojowiska galicyjskiego. Galicję Zachodnią wybrano ze względu na kilka aspektów ułatwiających realizację tego przedsięwzięcia. Chciano w ten sposób eksponować znaczenie zwycięstw odniesionych na tym teatrze wojny. Kolejne to, aspekt humanitarny godne pochowanie poległych, groźba wybuchu epidemii, gospodarcze szybkie uporządkowanie pól i ekonomiczne możliwość wykorzystania taniej siły roboczej w postaci jeńców.
Mapa okręgów cmentarnych Oddziału Grobów Wojennych C. K. Komendantury Wojskowej w Krakowie
Cały teren Galicji Zachodniej podzielono na XI okręgów cmentarnych. W kolejności były to okręgi: Nowy Żmigród (31 cmentarzy), Jasło (31 cmentarzy), Gorlice (55 cmentarze), Łużna (27 cmentarzy), Pilzno (26 cmentarzy), Tarnów (63 cmentarze), Dąbrowa Tarnowska (14 cmentarzy), Brzesko (51 cmentarzy), Bochnia (46 cmentarzy), Limanowa (38 cmentarzy), Kraków (22 cmentarze).
Na czele każdego z nich stanął wybitny artysta z listy poprzednio podanej. W teren ruszyły grupy ewidencyjne odszukiwały groby i mogiły, ewidencjonowały je w oparciu o badania terenowe i meldunki żandarmerii i władz lokalnych. Wykonywano mapy z oznaczeniem miejsc ich położenia. Grupy porządkowania pobojowisk dokonywały ekshumacji z pierwotnych miejsc pochowania, dokonując jednocześnie identyfikacji na podstawie dokumentów, znaczków ewidencyjnych, mundurów, meldunków, spisów z ksiąg gminnych i parafialnych.
Czynności ekshumacyjnych dokonywały komanda złożone z Rosjan, a także Żydów, którzy odmawiali służby na froncie. Tworzono pola grobowe kopiąc mogiły pojedyncze i zbiorowe, do których przenoszono wszystkie szczątki poległych, dbając jedynie o podział na przynależność do armii. To wtedy ostatni raz wszystkich poległych traktowano jednakowo. Obowiązywało motto:
Wy co padliście za ojczyznę w boju
Wróg czy przyjaciel dokonawszy czynu
Śpijcie złączeni w tej ziemi pokoju
Zarówno wieńczy was wieniec wawrzynu.
Architekci i projektanci, projektując pola grobowe starannie wybierali lokalizacje, pod przyszłe cmentarze. Już po upływie 4 miesięcy wszystkie 378 cmentarzy miało swoje projekty techniczne. Z chwilą wytyczenia działek przez geodetów przystępowano do realizacji projektów. Na placach budów pracowało równocześnie 4000 robotników i 3000 jeńców a także często okoliczna ludność. Jeńcy rosyjscy byli wykorzystywani do prac ziemnych i ciesielskich, a Włosi pracowali przy obróbce kamienia tak na placach budów jak i w kamieniołomach. Największym kamieniołomem pracującym na rzecz budowy cmentarzy była Straconka koło Bielska. Daleko na zapleczu frontu w odlewniach odlewano tysiące krzyży nagrobnych, w wielu wersjach dla wszystkich grup poległych. Samych krzyży dla mogił masowych wykonano 1140, a dla mogił pojedynczych 11188. W pobliżu placów budów tworzono obozy dla jeńców. W każdym z okręgów w wyniku konkursów i studiów rozpisanych wśród artystów powstawał cmentarz, który miał pełnić funkcję reprezentacyjnego. To na nim miały się odbywać uroczystości rocznicowe i religijne. Wszystkie cmentarze otrzymały staranny wystrój, zieleń kontrastowała z kamieniem, drewnem i żeliwem. Na mogiłach pojawiają się krzyże oznaczające grupy narodowościowe. Tabliczki informują o podstawowych danych poległego. Ogrodnicy wprowadzają drzewostan, krzewy i rośliny ozdobne. Do cmentarzy buduje się drogi dojściowe wyposażając je w betonowe drogowskazy z stylizowanym krzyżem maltańskim na szczycie. Na wielu cmentarzach trafiają się trójramienne krzyże prawosławne znaczące mogiły żołnierzy rosyjskich. Chowano ich we wspólnych kwaterach z poległymi austriackimi i niemieckimi i z równym pietyzmem.
Ciekawostką są niemieckojęzyczne, wierszowane inskrypcje na cmentarnych pomnikach, większość z nich wyszła spod pióra zastępcy komendanta krakowskiego Kriegsgräberabteilungu, hauptmanna (kapitana) Hansa Hauptmanna.
Racjonalnie zorganizowany i sprężyście zarządzany Kriegsgraber Abteilung Krakau(k.u.k.)dokonał wielkiego dzieła. W okresie trzech lat - w warunkach ostrych ograniczeń gospodarki wojennej, na polach bitewnych rozsianych na obszarze blisko 10 000 km2 -założonych zostało 400 cmentarzy, na których spoczęło ponad 60 000 poległych i zmarłych żołnierzy, przy czym zwłoki wielu z nich ekshumowano i przewożono z mniej czy bardziej odległych terenów.
Cmentarze projektowane były jako indywidualnie rozwiązane założenia. Sytuowano je tam, gdzie ginęli walczący żołnierze armii austriackiej, węgierskiej, niemieckiej i rosyjskiej. Nekropolie odzwierciedlały zatem w pewien sposób dzieje wojny. Architekci zwracali baczną uwagę na ich usytuowanie w krajobrazie, szukając w miarę możności miejsc widocznych z dala, pięknie położonych. Lokalizowano je więc na górskich grzbietach i szczytach, przy drogach, niekiedy również w połączeniu z nekropoliami parafialnymi lub komunalnymi. Zamierzano również w ten sposób uczcić poległych, odwdzięczyć się w imieniu społeczeństwa poległym obrońcom i oswobodzicielom. Jak też dać satysfakcję ich bliskim, odwiedzającym owe groby.
W kilka lat po wojnie powstało sprawozdanie podsumowujące akcję. Stwierdza się w nim, że w sumie wraz z kwaterami na cmentarzach parafialnych zbudowano 1021 cmentarzy, zużyto 19 tys. ton kamienia, 11 550 ton żwiru, 1633 tony cementu, ponad 600 tys. ton drewna modrzewiowego, 10 tys. ton odlewów żeliwnych, wyprodukowano ok. 17 tys. emaliowanych tabliczek imiennych do umieszczania na grobach. Do obsadzenia cmentarzy zużyto 25 tys. sadzonek drzew iglastych, 34 tys. krzewów ozdobnych, 420 tys. sadzonek bluszczu. Była to więc największa akcja budowy wojennych nekropoli w skali nowoczesnej Europy, która już nigdy z takim rozmachem nie była przeprowadzona.
Potem cmentarze wojenne czekała twarda replica watches uk powojenna rzeczywistość. W odrodzonej Polsce austriackie cmentarze wojenne nie miały dobrej prasy. Postrzegano je jako obce, nie odpowiadające warunkom polskiego krajobrazu i tradycji artystycznej dzieła „niemieckiego smaku i ducha". Oburzenie budził fakt, że o sprawach sztuki decydowała armia Austro-Węgier, że arbitralnie odsunięto polskie środowiska artystyczne i polskie rzemiosło od realizacji grobownictwa wojennego. Sztuka i rzemiosło bowiem miały odrodzić Naród (C. K. Norwid). Dewastowano za cichym przyzwoleniem władz. Był więc dla nich czas chwały i pogardy. Jednak przetrwały i są smutną pamiątką tych odległych lecz dramatycznych wydarzeń, ściśle związanych z naszą ojczyzną.
Dla pokoleń dzisiejszych, galicyjskie cmentarze wojenne z lat 1914 - 1918 są cennymi zabytkami sztuki europejskiej, pamiątką czasów minionych i pozostałością po straszliwej wojnie. W konfrontacji z doświadczeniami „czasów pogardy" (l939 - 1945), są również manifestacją kultury przepojonej poważnym stosunkiem do człowieka cechującej starą monarchię - środkowoeuropejską i chrześcijańską - w okresie jej schyłku.
Weźmy do serca takie oto przesłanie tych co odeszli:
Nie smućcie się że usta nasze zamilkły
Niechaj nasze groby mówią o miłości do Ojczyzny.
Dzisiaj
Do schyłku lat osiemdziesiątych większość cmentarzy pozbawiona była należytej opieki, niszczały przez wiele dziesięcioleci. Opieką otaczano obiekty przez społeczników, mniej przez administracje państwową. Klimat zmienił się dopiero w III Rzeczypospolitej, kiedy nowo powstałe samorządy zaczęły doceniać nie tylko historyczną i artystyczną wartość cmentarzy, ale ich znaczenie dla turystycznej promocji terenu. Do akcji włączył się austriacki Czarny Krzyż (stowarzyszenie opieki nad grobami wojennymi) oraz tamtejsze organizacje kombatanckie.
W ostatnich latach odnowiono wszystkie cmentarze znajdujące się na terenie Gminy Sękowa, ostatnim był cmentarz nr.62 na Banicy. Oczyszczono z zarośli i wyremontowano, dojścia oznakowano i opatrzono tablicami informacyjnymi.