Warto zobaczyć:
-> Cmentarz wojenny nr 43 w Radocynie
-> Pomnik gajowego
-> Kapliczki i krzyże w Radocynie
-> Baza Namiotowa
Radocyna - Радоцина to wieś położona w dolinie u stóp głównego grzbietu karpackiego, zaledwie kilometr od źródeł Wisłoki na zboczach Dębiego Wierchu. Pierwsza wzmianka o Radocynie pochodzi z 1603 r. Dzieje jej kształtowały się podobnie jak sąsiednich osad w okolicy. W 1888 liczyła 87 domów, w których mieszkało 479 grekokatolików i 7 Żydów.
W 1848 r. zniesiono w cesarstwie Austro-Węgierskim pańszczyznę. Na skrzyżowaniu dróg do Radocyny, Lipnej i Czarnego, naprzeciwko schroniska turystycznego ,,Woryń”, stoi do dzisiaj piękny duży dębowy krzyż. Sam krzyż pochodzi z 1936 roku, ale żeliwna tabliczka na nim z 1899 roku.
Niewiadomo dokładnie, kiedy parafia w Radocynie podporządkowała się unii kościelnej z Rzymem, prawdopodobnie w końcu XVII w. (diecezja przemyska oficjalnie przyjęła unię w 1692 r).
Cerkiew greckokatolicką św. św. Kosmy i Damiana zbudowano w 1898 roku, gdy poprzednia świątynia ucierpiała podczas powodzi. Na przełomie 1911-1912 r. ujawniły się w okolicach Radocyny dążenia miejscowej ludności do powrotu do wiary swych przodków, prawosławia. Wówczas to zmianę wyznania zgłosiła większość mieszkańców wiosek łemkowskich. Bez wątpienia ruch ten związany był z rozczarowaniem polityką greko-katolickiego duchowieństwa i świadomością jej zgubnej konsekwencji dla Rusinów. Rosnąca klerykalizacja unickich duchownych, wyobcowanie się od ludu, latynizacja obrzędów oraz zwalczanie akcentów wyraźnie wskazujących na prawosławne korzenie Rusinów (Np. usuwanie trzyramiennych krzyży, wyrazu "prawosławny" z nabożeństw) wśród konserwatywnego społeczeństwa były nie do przyjęcia. Uświadamiali sobie to również nieliczni księża greckokatoliccy, jak chociażby proboszcz sąsiedniego Czarnego o. Michał Jurczakewycz, zwolennik prawosławia, inicjator powrotu do prawosławia swojej parafii, Niestety jego działalność napotkała sprzeciw unickiej hierarchii i arcykatolickich władz, które w zwolennikach prawosławia widziały potencjalnych wrogów i szpiegów na rzecz Rosji. Represje austro-węgierskie złamały próby konwersji. Przypomnijmy sobie los ojca Maksyma Sandowicza, który na pewno miał kontakty z radocynianami. Osobowość ks. Sandowicza musiała również wywrzeć znaczący wpływ na ludzi go spotykających. Zapewne i po Radocynie, wędrując z Grabiu do Żdyni, stąpał przyszły święty Cerkwi prawosławnej, męczennik.
Wybuch wojny przyniósł na Łemkowszczyźnie masowe aresztowania wśród tzw. moskwofilów i zwolenników prawosławia. Tysiące ludzi poddanych było prześladowaniom, wielu trafiło do okrytego złą sławą austriackiego obozu w Thalerhofie.
W czasie działań wojennych 1914-1915 r. długo utrzymywał się w Radocynie front, w okolicy trwały zacięte i krwawe walki. Poległo wówczas wielu Rosjan. Pozostałościami z tego okresu są rozmieszczone w okolicy liczne cmentarze wojenne. W samej Radocynie taki cmentarz z 1915 roku znajduje się obok dawnego cmentarza parafialnego. (Nr.43) Ponowna próba zmiany wyznania miała miejsce w 1927 r. Przy Kościele greckokatolickim pozostały jedynie dwie rodziny, najbardziej związane z księdzem unickim. Świątynie Cerkwi greckokatolickiej z mocy konkordatu zawartego między Watykanem a Rzeczpospolitą w 1925 r. uważane były za majątek Kościoła katolickiego w Polsce. Nie mogąc użytkować świątyni greckokatolickiej, prawosławni wznieśli na północ od niej czasownię.
W 1928 r. prawosławna parafia w Radocynie liczyła 529 osób, z czego w Radocynie 353 osoby, a w filialnym Długiem 176 osób. Na uposażeniu parafii był proboszcz oraz psalmista. Radocyna była jedną z pierwszych utworzonych po I wojnie światowej parafii prawosławnych na Łemkowszczyźnie. Pierwszym proboszczem był ks. M. Hrycaj, niezwykle energiczny i operatywny, co nie podobało się ówczesnym władzom. Złożono przeciwko niemu doniesienie do sądu powiatowego w Gorlicach z powodu odprawienia panichidy nad mogiłą ks. Sandowicza i zmuszono do opuszczenia Łemkowszczyzny.
W tym czasie rozpoczął się kulturalny rozkwit wsi. Przy prężnie działającej czytelni im. Kaczkowskiego założono wiejski teatr, wystawiający kilka sztuk rocznie. Książki do czytelni przekazała m.in. metropolia prawosławna w Warszawie. Inicjatorem i motorem działań kulturalnych był następca o. Hrycaja, ks. J. Krynicki. W 1936 r. parafia w Radocynie (wraz z filią w Długiem) liczyła 2 grekokatolików, 625 prawosławnych (z czego 435 w Radocynie), 28 katolików obrządku łacińskiego (byli to funkcjonariusze Straży Granicznej). Rodzina żydowska prowadziła sklep. Istniał także drugi - łemkowski. Niedaleko wioski, w stroną Czarnego, mieszkali Cyganie. Zajmowali się kowalstwem. Strażnica graniczna znajdowała się po przeciwnej stronie Wisłoki niż wioska. Mieszkało tam pięciu strażników z rodzinami.
Radocynianie czynili starania o przeniesienie majątku ruchomego z cerkwi greko-katolickiej, uważając że jako donatorzy mają prawo także jako prawosławni korzystać z nich w nowej świątyni. Sprawa znalazła się w sądzie, gdzie ostatecznie przyznano prawosławnym prawo do majątku.
Przed II wojną światową wieś liczyła 510 mieszkańców: 470 Rusinów, 30 Polaków oraz 10 Żydów. Znajdowała się tu placówka straży granicznej, w czasie okupacji zamieniona na strażnicę Grenschutzu. W czasie działań wojennych Radocyna znalazła się blisko epicentrum walk o przełęcz dukielską, jednak sama nie ucierpiała znacząco. Niemcy opuścili Radocynę 17 września 1944 r. bez walki.
Okres powojenny to tragedia Radocyny i całej Łemkowszczyzny. Mieszkańcy Radocyny w wyniku agitacji sowieckich i przymusu miejscowych władz zgłosili się w większości w 1945 r. na wyjazd do ZSRR. Wysiedlenia rozpoczęły się 18 maja. Ze sobą starano się zabrać co tylko mogło zmieścić się na jednym wozie. Na polach pozostały zasiewy, zboża i ziemniaki. Zabrano ważniejszą część wyposażenia cerkwi, chorągwie i dzwony. W dzień wyjazdu płakali wszyscy, ulewnym deszczem płakała cała przyroda - wspominają Radocynianie. Droga do miejsca nowego osiedlenia trwała kilka tygodni i zakończyła się w Dolyńsku w kirowogradskiej obłasti. Głód i nieprzyjazne zachowanie miejscowej ludności (wyzywała przybyszów od polaczkiw, wykrzykiwała "zachciało się wam nasz chleb jeść") szybko przyniosły wielkie rozczarowanie. Po kilkunastu miesiącach większość wysiedlonych postanowiła wracać do Radocyny. Niestety, granica była szczelna. Mimo to kilku osobom udało się ją przekroczyć. Pozostali osiedlili się w miejscowości Pustomyty w obwodzie lwowskim. Wkrótce większość zapragnęła wrócić, lecz udało się tylko jednej rodzinie, która wykorzystała przedwojenne polskie dokumenty wojskowe oraz nieład w administracji sowieckiej, przyłączyła się do Polaków – repatriantów. Wrócił z rodziną w listopadzie 1945 roku. Po wykryciu ukrywał się u znajomych po obu stronach granicy polsko – czechosłowackiej. Jednak w 1947 r. musiał wyjechać na ziemie zachodnie.Na powracających w Radocynie czekali tzw. dobrowolci - żołnierze, którzy wrócili z frontu już do opuszczonej wsi. Wszyscy razem gospodarzyli na ojcowiznach.
Akcja Wisła w 1947 r. ostatecznie wyrwała radocynian z ich ojczyzny. Zgodnie z dokumentami, między 11 a l5 czerwca 1947 r. z Radocyny wysiedlono 35 osób, głównie w okolice Legnicy. We wsi nie pozostało żywego ducha. Pozostawiony majątek był rajem dla złodziei. Cerkiew greckokatolicka św. św. Kosmy i Damiana oraz prawosławną czasownię rozebrano około 1955 roku. Pozostały po niej do dnia dzisiejszego jedynie emaliowane, kolorowe płytki podłogowe. Podobny los spotkał także cerkiew prawosławną. Można przypuszczać, że materiał z nich, podobnie jak z cerkwi z Długiego, został wykorzystany przez pegeer do budowy stajni w Jasionce. Około 100 m za miejscem po cerkwi, znajduje się duży cmentarz, ostatnio odnowiony. Znajduje się na nim ponad 20 kamiennych krzyży z płaskorzeźbami na cokołach.
Na jego terenie znajduje się cmentarz wojenny nr.43 z okresu I wojny światowej na którym pochowanych jest 4 Austriaków z 27 pułku piechoty i 79 Rosjan ze 195 pułku piechoty. Cmentarz został odnowiony w 1994 r. przez Koło Łowieckie ,,Dzik” z Gorlic, jednak na nieszczęście różni się on dosyć znacznie od pierwowzoru; nie odtworzono dokładnie pierwotnej wersji krzyży, krzyże poustawiano dosyć przypadkowo, nie odtworzono tabliczek nagrobnych, obiekt został zmniejszony a o furtce wejściowej zapomniano.
Centralnym punktem cmentarza jest duży, murowany z kamienia obelisk a na nim inskrypcja w języku niemieckim: ,,Nie znaliśmy życia drugiego człowieka, teraz śmierć nas połączyła”
Cmentarz projektował Dušan Jurkovič.
Miejsce po łemkowskiej Radocynie i okolicznych wsiach przeznaczone zostało pod zalesienie.
Radocynianie na Ukrainie aklimatyzację rozpoczęli od budowy własnej cerkwi, podobnej do tej pozostawionej w Radocynie, również św. św. Kosmy i Damiana. Pracą własnych rąk dorabiali się od zera własnego majątku. Obecnie w Pustomytach budują nową okazałą cerkiew, jedną z ulic miasta nazwali radocyńską, działają tam chóry (Radocyna) i zespoły artystyczne (Np. Wyszywanka) kultywujące tradycje i folklor łemkowski.
Włodzimierz Szurkało stwierdza: Praktycznie wszyscy Łemkowie z Radocyny w Ukrainie zbudowali własne domy i mają pełne zabezpieczenie, ale przez 55 lat w naszych oczach nie wysychają łzy. Czekamy, kiedy zatriumfuje sprawiedliwość i Polska da nam możliwość powrotu. Nie możemy zapomnieć swoich rodzinnych stron. Dziś starają się w miarę swych możliwości odwiedzać rodzinną wieś. Taką okazją jest Np. Łemkowska Watra w Żdyni. Zorganizowane grupy wraz z duchownym przybywają na łemkowskie święto i odwiedzają Radocynę. Jak sami podkreślają, ten wyjazd jest swego rodzaju pielgrzymką. Najczęściej w sobotę, rano wszyscy udają się do Radocyny, porządkują cmentarz i "swoją zagrodę", wycinają chaszcze, pokrzywę, doprowadzają do porządku mogiły, zniszczone nagrobki. W niedzielę rano w Radocynie obok cmentarza odbywa się Liturgia św., a po niej jedyny swego rodzaju ferwesz. Każdy rozchodzi się do "swego domu". Po wsi słychać zaproszenia: - Kumę chodte do mene na hostynu! - Ta spoczatku, kume, chodte wy do mene; moja chyża blyższe! - Hej kurne ale ja was perszyj zaprosyl. Moja żena już kyselyci zaprawyla i maczanku nawaryła. A ja za paljunkom aż na slowaky chodyl. Jak moju wypjeme i do was zajdeme.
Włodzimierz Szurkało, organizator tych wyjazdów, urodzony już na Ukrainie, z mlekiem matki wyssał miłość do Radocyny. Odwiedza ją kilka razy w roku, odnawia zniszczone kapliczki, krzyże, porządkuje cmentarz. Radocynę pragnie mieć jak najbliżej siebie. Opowiada; - Ten jałowiec, posadzony przed mym domem, przywiozłem z Radocyny, przyjął się tu dobrze, a dla mnie jest symbolem ziemi rodzinnej. Codziennie kiedy się przebudzę, wychodzę na dwór i mówię do niego: Dobry den Radocyno. I słyszę, jak mi odpowiada: Dobry den. Przywiozłem z Radocyny i inne drzewa. Często siadam koło nich na ławce i w duchu rozmawiam z nimi jak z żywymi. Radocyna była dużą i bogatą łemkowską wsią.
Dzisiaj Radocyna jest symbolem zniszczenia Łemkowszczyzny, jest najlepszym przykładem następstw Akcji Wisła. Tam, gdzie kiedyś kwitło życie, rodziły i bawiły się dzieci, pracowali i odpoczywali Łemkowie, tańczyli i śpiewali pieśni, dziś jest pustka. Zarośnięta, zdziczała dolina. Obecnie łąki wiejskie użytkowane są jedynie podczas sezonowego wypasu owiec przez baców z Podhala. Jedyne miejsca, które zaświadczają, że kiedyś mieszkali tu ludzie to stare, zdewastowane przez przyrodę i ludzi parafialne cmentarze, krzyże przydrożne, które ostatnimi czasy zostają bądź niszczone, bądź przenoszone i ustawiane w miejscach zupełnie obcych, zatajając historię miejscowości i ludzi. Połamane krzyże zostaną wywiezione, zakopane bądź zwiezione w jedno miejsce, choćby takie, jakie tworzy się przy skrzyżowaniu dróg Radocyna - Lipna - Czarne, obok krzyża pańszczyźnianego. I nie pozostanie już żaden ślad, że w tym miejscu kiedykolwiek kwitło życie.
Czym zasłużyli sobie zmarli na takie traktowanie? Rada Gminy Sękowa ostatniego dnia września 2002 roku podjęła uchwałę o przekazaniu cmentarza w Radocynie diecezji przemysko – nowosądeckiej. Przed rokiem z wnioskiem o zmianę własności i stosowny wpis do ksiąg wieczystych wystąpił rezydujący w Sanoku arcybiskup Adam Dubec.
Część tekstu pochodzi z Przeglądu Prawosławnego który jest zamieszczony na stronie www.lemko.org - autor ks.Roman Dubec.
Zobacz relację filmową - gorlice.tv ,,Drzwi do zaginionego świata" wg. projektu Natalii Hładyk
Радоцина - więźniowie którzy przebywali w obozie w Thalerhofie
( Austria) w latach 1914 - 1915