Tragiczny wypadek awionetki niedaleko Krosna. Zginęły dwie osoby.W niedzielę 4 września na krośnieńskim lotnisku odbywał się „Odlotowy piknik rodzinny”, organizowany przez Aeroklub Podkarpacki Szkoła Lotnicza w Krośnie. Około godz. 17-tej, niedaleko Krosna na granicy Głowienki i Wrocanki doszło do śmiertelnego wypadku. Awionetka RV6, w którym podróżowały dwie osoby breitling replica z nieustalonych dotąd przyczyn, runęła na ziemię i stanęła w płomieniach. W wyniku tego wypadku zginęli dwaj mężczyźni: 33-latek z Krosna Artur Krzysztyński oraz pilot 48-letni jaślanin Leszek Preisner, prezes Jasielskiego Stowarzyszenia „Ikar” – konstruktor. Na razie nie wiadomo, co było przyczyną katastrofy. Okoliczności zdarzenia bada prokuratura oraz przedstawiciele Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
Maszyna, która uległa katastrofie to mały amerykański Van RV-6A. Dwumiejscowy samolot sprzedawany w USA jako zestaw do samodzielnego montażu. Jego właścicielem był jaślanin, który zginął w wypadku. |
Łukasz Dyczko z Gorlic wygrał Eurowizję dla Młodych Muzyków
Łukasz Dyczko wygrał konkurs Eurowizji dla Młodych Muzyków. 18-latek z Gorlic został laureatem 18. edycji tej imprezy. Finał odbył się w Kolonii. Łukasz Dyczko to trzeci Polak, który zwyciężył na Eurowizji dla Młodych Muzyków. W 1992 roku pierwsza nagroda przypadła polskiemu skrzypkowi Bartłomiejowi Niziołowi, a 2000 r. główną nagrodę otrzymał pianista Stanisław Drzewiecki. Konkurs Eurowizji dla Młodych Muzyków (Eurovision Young Musicians Competition) odbywa się co dwa lata. Uczestniczą w nim artyści poniżej 18 roku życia, wykonujący utwory z kręgu muzyki poważnej. Po raz pierwszy odbył się w maju 1982 roku w Manchesterze. Zobacz film - Łukasz Dyczko wygrał Eurowizję dla Młodych Muzyków |
Z ziemi włoskiej do Polski – Powietrzna pomoc dla walczącej StolicyZ ziemi włoskiej do Polski – Powietrzna pomoc dla walczącej Stolicy
1 sierpnia obchodziliśmy 72 rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Warto przy tej okazji przypomnieć o lotniczych próbach zapewnienia walczącym powstańcom zaopatrzenia. Wysiłek, polskich i nie tylko polskich lotników godny jest przybliżenia, i docenienia tych skrajnie niebezpiecznych misji. Przygotowania
1 sierpnia 1944 rozpoczęło się powstanie zbrojne w Warszawie. Od początku walk powstańcom doskwierał tragiczny brak amunicji oraz broni, wyposażenie wojskowe każdego typu było na wagę złota. Jasne więc stało się iż bez pomocy z zewnątrz powstańcy nie będą w stanie kontynuować walki. Już 2 sierpnia dowódca powstania generał Bór- Komorowski wysłał depeszę do komendanta Polskiej Bazy Lotniczej w Brindisi we Włoszech z prośbą o zorganizowanie lotów zaopatrzeniowych dla powstania. Natychmiast podjęto więc działania mające na celu jak najszybciej wysłać pierwsze samoloty. Pilotom po przekroczeniu Karpat, doradzano jak najszybciej odnaleźć linię Wisły i kierować się wzdłuż niej na północ aż do momentu ujrzenia stolicy. Tutaj pojawiał się kolejny problem, dotyczący już samego zrzutu zaopatrzenia. Zabudowa miejska nie stwarzała idealnych warunków do działania, trudno było w gąszczu budynków dostrzec miejsca przygotowane na przyjęcie zasobników, dodatkowo samoloty nad stolicą były szczególnie narażone na ogień artylerii przeciwlotniczej kierowany przez tzw. szperacze, czyli reflektory ogromnej mocy oświetlające niebo i oślepiające załogi samolotów. Naloty na zrzutowiska musiały być wykonywane na małej wysokości, od 130 do 200 metrów. Taki zakres wysokości zapewniał otwarcie spadochronu zasobnika i prawdopodobieństwo jego bezpiecznego upadku w odpowiednim miejscu. Za oznakowanie zrzutowisk bardzo często odpowiadały kobiety walczące w szeregach AK. Trzymając latarki skierowane do góry układały się na ziemi tworząc umówione wcześniej figury geometryczne pozwalając dostrzec pilotom w gąszczu zabudowy miejsca zrzutu. Z czasem, podczas kolejnych misji były one narażone na bezpośredni ogień Niemców, utrudniających przejęcie zrzucanego sprzętu ponosząc duże straty. Przebieg lotów Pierwsze próby pomocy powstaniu podjęto już w nocy z 3 na 4 sierpnia. Mimo iż rozkazy co do lotu tej nocy nie zakładały wyprawy nad Warszawę, to cztery załogi podjęły taką próbę za cichą zgodą dowódcy bazy majora Jana Jadźwińskiego oraz dowódcy eskadry majora Eugeniusza Arciuszkiewicza. Ostatecznie nad Warszawę dotarły trzy samoloty, które dokonały udanego zrzutu w rejonie cmentarza na Woli gdzie walczyło zgrupowanie AK „Radosław”. Zrzucony sprzęt szczególnie ręczne przeciwpancerne wyrzutnie „Piat” pomogły powstańcom skutecznie odpierać ataki Niemców prowadzone w tym rejonie 5 sierpnia. Czwarty samolot został zaatakowany i uszkodzony przez nocny myśliwiec Ju 88 w rejonie Sulejowa, przez co musiał zawrócić, jednak mimo to zrzucił ładunek w lasach w okolicach Piotrkowa. Zasobniki szczęśliwie trafiły w ręce działającego tam zgrupowania Armii Krajowej. Maszyna doleciała do bazy i lądowała awaryjnie na brzuchu, cała załoga przeżyła. Następne loty nad Warszawę odbywały się co kilka dni. Prócz polskich lotników do tych trudnych zadań skierowano także załogi z 18 Dywizjonu RAF, jak i 31 Dywizjonu SAAF (south african air force). Chęć lotu nad Warszawę wyrażali również Amerykanie, którzy w ramach operacji „Frantic” chcieli przeprowadzić potężną wyprawę zaopatrzeniową złożoną z dużej liczby samolotów B-17 Flying Fortress. Aby tego dokonać, zgodnie z zasadami operacji musieli otrzymać od sowietów zgodę na lądowanie po wschodniej stronie frontu. Na zgodę trzeba było czekać niemal miesiąc, a lot udało się przeprowadzić dopiero 18 września, jednak nie odniósł on oczekiwanych rezultatów. Nad Warszawę dotarło 107 ze 110 amerykańskich bombowców jednak zrzut został przeprowadzony z dużej wysokości w zasadzie na ślepo z racji kłębów dymu unoszących się nad miastem. Około 80% sprzętu wylądowało w rękach niemieckich. Więcej misji tego typu nie realizowano mimo iż dowództwo amerykańskie było nastawione optymistycznie i wstępnie planowało wykonać kolejne zadanie tego typu pod koniec września. W rzeczywistości jednak nic już nie mogło powstania uratować. Konwencjonalne misje nocne były kontynuowane przez cały sierpień i pierwszą połowę września, jednak w związku z bardzo dużymi stratami zostały w połowie miesiąca zawieszone i do końca powstania nie zostały już wznowione. Podsumowanie Ogólnie załogi latające na pomoc Powstaniu Warszawskiemu z południowych Włoch wykonały 196 lotów, w tym 91 lotów 1586 Polska Eskadra Specjalnego Przeznaczenia. 50 lotów Brytyjskie dywizjony 148 i 178 oraz 55 lotów 31 Dywizjon SAAF. Ogółem samoloty SOE (Special Operations Executive) zrzuciły 870 zasobników, z czego 427 bezpośrednio na Warszawę. Żołnierzom na ziemi udało się podjąć 514 zasobników z czego 235 w Warszawie. Straty wyniosły 39 samolotów w tym 18 polskich tracąc tym samym 36 załóg. W amerykańskiej wyprawie „Frantic 7” zrzucono 1284 zasobniki jednak tylko 228 z nich trafiło w ręce powstańców. Warto podkreślić iż ewidentnie największy wysiłek spośród jednostek biorących udział w nocnych zadaniach wykonali lotnicy z 1586 Polskiej Eskadry Specjalnego Przeznaczenia, po raz kolejny dając przykład umiejętności i heroizmu polskiego żołnierza. Eskadra na początku listopada 1944 roku, oraz po uzupełnieniu stanu osobowego została z powrotem przekształcona w 301 Polski Dywizjon Bombowy przyjmując dodatkową nazwę „Obrońców Warszawy”. Przy okazji omawiania pomocy powietrznej dla Powstania Warszawskiego należy jeszcze wspomnieć o lotach zaopatrzeniowych realizowanych od 13 września przez 9 Stalingradzko- Rzeczycki Pułk Nocnych Bombowców Gwardii WWS oraz 2 Pułk Nocnych Bombowców „Kraków” operujący w ramach 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki. Loty te wykonywano przede wszystkim na dwupłatowych samolotach Po-2. Same zasobniki zrzucane były bez spadochronów, co powodowało iż bardzo duża część sprzętu rozbijała się o ziemię i była bezużyteczna. Ilość zrzuconego zaopatrzenia określa się na co najmniej kilkanaście karabinów przeciwpancernych, kilkadziesiąt pistoletów maszynowych oraz liczne granaty i amunicję. 24 września podjęto nawet nieudaną próbę przerzutu armaty 45 mm wz. 37. Od 24 do 29 września dostarczono natomiast przede wszystkim żywność (suchary, herbatniki, konserwy, koncentraty, słoninę itp.) oraz już tylko niewielkie ilości uzbrojenia, przede bolsos imitacion wszystkim amunicję i granaty. Patrząc na te działania z dystansem należy jednak stwierdzić iż były to akcje pozorowane, nastawione przede wszystkim na użytek propagandowy, podjęte zbyt późno i w zbyt małej skali aby cokolwiek zmienić. Wpisywały się niejako w politykę Stalina w stosunku do Polski i bezpośrednio Warszawy. Upamiętnienie Obecnie najbardziej charakterystycznym miejscem pamięci lotniczej pomocy dla walczącej Warszawy jest Muzeum Powstania Warszawskiego, gdzie znajduje się makieta samolotu B-24J Liberator. Zaczątkiem makiety był fragment poszycia samolotu zestrzelonego nad Bochnią w nocy z 14 na 15 sierpnia 1944 roku. Maszyna wracała znad walczącej stolicy, dowodził kpt. Zbigniew Szostak który podczas katastrofy zginął wraz z z całą 7 osobową załogą. Na Warszawskim Mokotowie znajduje się również odsłonięty w 2003 roku Pomnik Lotników Polskich poległych w II wojnie światowej. Oficjalną kwaterą poległych na ziemiach polskich lotników jest zaś cmentarz Rakowicki w Krakowie. Spoczywają tam lotnicy brytyjscy, kanadyjscy, australijscy, południowo- afrykańscy oraz polscy. W wielu miejscach w kraju znajdują się także pomniki upamiętniające sam fakt odbywania lotów zaopatrzeniowych czy upamiętniające poległe podczas takich misji załogi. Wszystkim zainteresowanym i poszukującym szczegółowej wiedzy na ten temat polecam książki Kajetana Bienieckiego „Polskie Załogi nad okupowaną Europą 1942-1945” oraz „Lotnicze wsparcie Armii Krajowej”. Źródło: wMeritum.pl |
Kampania wrześniowa na ziemi gorlickiej.Z godnie z ustaleniami narady 11 sierpnia 1939 roku w Generalnym Inspektoracie Sił Zbrojnych na wypadek wojny z Niemcami ziemię gorlicką miała bronić 2. Brygada Górska "Nowy Sącz" wchodząca organizacyjnie w skład armii "Karpaty". Jednym z jej oddziałów był utworzony naprędce batalion Obrony Narodowej" Gorlice" rozlokowany na odcinku Gładyszów - Uście Ruskie. Brygada ta prócz Gorlic miała osłaniać również Grybów, Muszynę oraz Nowy Sącz i w ocenie samego dowódcy zadanie to znacznie przekraczało jej możliwości. Spokojnie do 4 września 1 września 1939 roku mieszkańców Gorlic obudził ryk przelatujących nad miastem niemieckich samolotów bombowych lecących w stronę Jasła. Wywołał on popłoch w mieście, będąc namacalnym dowodem, że wojna z Niemcami stała się faktem. W tym samym czasie oddziały Korpusu Ochrony Pogranicza wchodzące w skład 2. Brygady Górskiej zostały zaatakowane w okolicach Czorsztyna przez niemiecki pułk pancerno-motorowy i wobec przewagi nieprzyjaciela musiały opuścić swoje stanowiska. Natomiast na granicy, gdzie stacjonował Batalion Obrony Narodowej "Gorlice" panowała cisza. Prowadzono nasłuch, obserwację granicy i terenów Słowacji. Oprócz ruchu małych oddziałów piechoty nieprzyjaciela nie zaobserwowano jednak nic szczególnego. Ośmielony takim stanem rzeczy dowódca BON" Gorlice" kpt. Stanisław Czwiertnia wydał rozkaz dokonania wypadu na terytorium Słowacji w celu wysadzenia mostu przed miejscowością Becherow, co miało uniemożliwić zmotoryzowanym wojskom niemieckim szybkie przedostanie się w okolice Wysowej. Most wysadzono, ale sukces okupiono stratą strzelca Władysława Jurkiewicza. Pierwsze potyczki z nieprzyjacielem Do 4 września 1939 roku batalion ON" Gorlice" nie miał styczności z nieprzyjacielem. Dopiero w południe - 5 września 1939 roku batalion ON "Gorlice" odparł pod Hańczową i Gładyszowem podjazdy niemiecko-słowackie. W tym czasie oddziały 2. Brygady Górskiej toczyły ciężkie walki w obronie Nowego Sącza. Wobec przewagi niemieckiej dowódca płk Aleksander Stawarz podjął decyzję, aby pod osłoną nocy wycofać część swoich oddziałów do rejonu Grybowa. Tam istniała realna możliwość obrony dzięki wykorzystaniu wzgórz na wschodnim brzegu Białej. Realizując ten plan oddziały 2. Brygady Górskiej rankiem 6 września 1939 roku przygotowały do obrony swoje pozycje. Około południa niemiecka 2. Dywizja Górska i armijny pułk rozpoznawczy pancerno-motorowy mocno wspierane artylerią natarły w rejon Bobowej i Wilczysk, na pozycje grupy mjr Bolesława Miłka oraz w rejon Polnej i Grybowa na stanowiska 1. pułku piechoty Korpusu Ochrony Pogranicza. Po ciężkiej walce batalion 4. pułku strzelców podhalańskich por. Jerzego Wołoszyna utracił Wilczyska i nieprzyjaciel zaczął posuwać się w kierunku Stróżnej. Na prawym skrzydle, przy szosie do Woli Łużańskiej widać było nieprzyjacielską kawalerię. Wobec powagi sytuacji mjr Bolesław Miłek wydał rozkaz do kontrataku w celu zepchnięcia Niemców. Akcja zakończyła się powodzeniem. O zmroku grupa mjr Bolesława Miłka wycofała się w okolice Stróżnej, gdzie zorganizowała obronę na przylegających wzgórzach. Odwrót do Jasła Na południowym odcinku obrony po ciężkich walkach, nieprzyjaciel włamał się między Grybowem, a wzgórzem Chełm koło Ropy w ugrupowanie 2. Brygady Górskiej i posuwające się od Krynicy oddziały rozpoznawcze 99. pułku strzelców górskich z niemieckiej 1. Dywizji Górskiej natarły pod wieczór bez powodzenia na pozycje polskie w rejonie Klimkówki. Nie odczuwano natomiast większego nacisku niemieckiego na południowym wschodzie w rejonie Hańczowej i Wysowej oraz w rejonie Gładyszowa, gdzie doszło tylko do starć patroli. W tych okolicznościach przeniesiono dowództwo 2. Brygady Górskiej do Gorlic, gdzie wieczorem przybył dowódca grupy operacyjnej" Jasło" gen. Orlik-Łukoski, aby osobiście zorientować się w sytuacji na froncie brygady. Stwierdziwszy, że jest ona niezwykle ciężka, nakazał brygadzie dalszy odwrót do rejonu Gorlice - Jasło. Według szybko zredagowanych rozkazów oddziały brygady zaraz po zapadnięciu nocy rozpoczęły marsz do rejonu: Biecz, Gorlice, Bednarka i jeszcze tej samej nocy z 6 na 7 września 1939 roku dowództwo 2. Brygady Górskiej przeniosło się z Gorlic do Jasła. Powiadomiony o odwrocie dopiero przed świtem 7 września 1939 roku batalion ON "Gorlice" wycofał się z Gładyszowa do Folusza pozostawiając 1. kompanię kpt. Józefa Fryzela w Zdyni z zadaniem opóźniania marszu nieprzyjaciela. Natomiast, rozkaz o odwrocie nie dotarł do grupy mjr Bolesława Miłka znajdującej się w okolicach Łużnej i została ona odcięta od swoich oddziałów. Ciężkie walki 7 września
Nad ranem 7 września rozkaz odwrotu dotarł do 1. pułk piechoty Korpusu Ochrony Pogranicza ppłk Władysława Ziętkiewicza, który prowadził 6 września 1939 roku ciężkie walki broniąc Gorlic. Płonęły domy w Rozdzielu
Wycofujące się w kierunku Jasła oddziały polskie przez cały czas toczyły potyczki z niemieckimi podjazdami motorowymi, które pojawiały się w najmniej oczekiwanych miejscach wybierając dla siebie najbardziej dogodne pozycje do ataku. Tylko dzięki męstwu żołnierzy straty podczas odwrotu były niewielkie. Do takiej potyczki doszło w Rozdzielu, gdzie zginął niemiecki oficer i kilku niemieckich żołnierzy. Nazajutrz po tym wydarzeniu Niemcy spalili kilka domów w centrum wsi, a ośmiu mieszkańców wsi biegnących na ratunek zastrzelili. Był to pierwszy tragiczny akt terroru zastosowany wobec ludności cywilnej na ziemi gorlickiej. Jedyne zwycięstwo w Szymbarku
Dzięki całkowitemu zaskoczeniu grupie udało się przebić. Straty były niewielkie i wynosiły zaledwie kilku rannych. Następnie kontynuowano marsz lasami na południe. Patrole wysłane przez oddział do Szymbarku stwierdziły posuwanie się niemieckiego oddziału konnego w kierunku Gorlic. Wykorzystując zaskoczenie zdecydowano się uderzyć na Niemców. Przewidywana potyczka w krótkim czasie przekształciła się w ciężki bój, gdyż do Szymbarku nadciągnęły poważne siły niemieckie z artylerią. Walka trwała do późnego popołudnia, ale w efekcie odniesiono zwycięstwo i nieprzyjaciel został wyrzucony z Szymbarku. Było to jedno z nielicznych zwycięstw odniesionych na ziemi gorlickiej przez wojsko polskie podczas kampanii wrześniowej. Okupione ono zostało śmiercią 13 żołnierzy polskich i dwudziestoma kilkoma rannymi. Grupa ta po boju skierowała się lasami do Małastowa, gdzie przebywała do czasu kapitulacji Warszawy. Po upadku stolicy mjr Bolesław Miłek rozpuścił ludzi do domów, a sam próbował przedostać się na Węgry. Niestety dostał się do niewoli niemieckiej.
Wieczorem 7 września 1939 roku do Gorlic weszli Niemcy Źródło: Andrzej Ćmiech |
ŚWIĘTO LOTNICTWA POLSKIEGO |