Newsy:

znalezionych: 1386 na 278 stronach
« poprzednia -   192  193  194  195  196  197  198  199  200   - następna »

Sukcesy sportowe i organizacyjne podczas IX Międzynarodowego Memoriału w skoku wzwyż.

IX Międzynarodowy Memoriał im Władysława Tokarza w skoku wzwyż, odbył się w dniu 28 stycznia 2011 r. w Zespole Szkół w Sękowej, startowało około 60 zawodników w tym 26 dz. z 6 klubów Polski Południowej oraz reprezentacja Klubu SSK JAS z Bardejowa ( Słowacja). Przybyli liczni goście: wójt Gminy Sękowa Małgorzata Małuch, Przew. Rady Gminy Sękowa Maria Wyżkiewicz, Z-ca Przew. Rady Gminy Kazimierz Tenerowicz.

Rodzinę Władysława Tokarza reprezentowała żona Pani Jadwiga Tokarz i syn Miłosz Tokarz. Otwarcia i zamknięcia zawodów dokonał Dyr. Zespołu Szkół w Sękowej Bogusław Diduch. Wysłuchano hymnów obu krajów, śpiewany przez tercet naszych uczennic, które póżniej wykonały współczesny taniec. Podczas ceremoni otwarcia zawodów Pani Wójt wręczyła cenne nagrody zawodnikom UKS ,,Maraton" Sękowa, za wybitne osiągniecia sportowe w roku 2010 oraz za promowanie naszej gminy na stadionach Polski i Słowacji!
Całość zawodów prowadził Prezes UKS ,,Maraton" Sękowa Aleksander Gucwa.
Zawody stały na bardzo wysokim poziomie, szczególnie wśród zawodników z gimnazjum, dwie zawodniczki przechodzą ponad 150 cm, chł. skaczą ponad 170 cm. Dobre też wyniki uzyskano w kategorii szkół podstawowych. Najlepszej trójce w każdej kategorii wiekowej wręczono medale, nagrody rzeczowe a do szóstego miejsca zawodnicy otrzymali pamiątkowe dyplomy. Najlepsi zawodnicy UKS ,,Maraton" Sękowa w najbliższym czasie wyjadą na podobne zawody do Preszowa i Bardejowa. Po zawodach zawodnicy udali się do szkolnej stołówki na zasłużony obiad.

Duży sukces odnieśli zawodnicy UKS ,,Maraton" Sekowa, wśród gimnazjalistów całe podium było zajęte przez naszych zawodników, wygrał Tomek Czaja z nowym rekordem życiowym - 178 cm, drugi Damian Chwałyk o 2 cm mniej a brąz zdobył Maciek Skrobot z wynikiem 165 cm. Wśród chłopców ze SP drugie miejsce zajął Pudło Bartek - 130 cm a brąz Rolak Patryk - 125 cm, dziewczynki w tej kategorii spisały się jeszcze lepiej, wygrała Rachel Łucja wynikiem 128 cm, która pokonała swoją koleżankę klasową Gawlik Gabrysię po dogrywce - 125 cm Medale zdobyli też zawodnicy z Bardejowa, Lipinek i Krakowa

Szczegółowe wyniki zobaczysz tu - kliknij

Koncert kolęd na "Szlaku Architektury Drewnianej"

Koncert kolęd na "Szlaku Architektury Drewnianej" w Kościele pw. św. Filipa i Jakuba Apostołów w Sękowej w dniu 29 stycznia 2011 r. o godz. 17:30.

Prezes Zarządu Małopolskiej Organizacji Turystycznej oraz Wójt Gminy Sękowa mają zaszczyt zaprosić wszystkich zainteresowanych fake taschen kaufen na koncert kolęd na „Szlaku Architektury Drewnianej” w wykonaniu Artysty „Piwnicy pod Baranami” Piotra „KUBY” Kubowicza z towarzyszeniem Andrzeja Nowaka, który odbędzie się w Kościele pw. św. Filipa i Jakuba Apostołów w Sękowej w dniu 29 stycznia 2011 r. o godz. 17:30.

Serdecznie zapraszamy.

Zobacz: ZAPROSZENIE - kliknij

Zobacz relację filmową RTvG - Koncert kolęd na "Szlaku Architektury Drewnianej"

Galeria - zobacz koncert kolęd na "Szlaku Architektury Drewnianej"

Henryk Mikowski polował z jastrzębiem !!

Henryk Mikowski wie, jak wykorzystać wiatr, by ten niósł go tam, gdzie chce. Można powiedzieć, że latam na szmacie. Trzymając się tej konwencji - latam na szmacie z motorkiem. Czasem nawet kilometr nad ziemią. Polecam, ma się zupełnie inną perspektywę w patrzeniu na świat...

Owa szmata to paralotnia, a autor powyższych słów, sękowianin Henryk Mikowski, siedział przede mną dobre dwie godziny i z pełnym entuzjazmem próbował mnie przekonać, że taki lot, to jest to coś, czego warto spróbować.

- Musi pani wiedzieć, że owa szmata - nie lubię tego określenia, ale niech już będzie - ale potocznie wśród paralotniarzy nazywa się to skrzydło, a „krzesełko" na którym siedzi paralotniarz, to uprząż. Cała sztuka latania polega na tym, że szuka się stromego, odkrytego zbocza z którego rozpoczyna się lot. Prądy powietrza powinny nas unosić. W zasadzie od tego zaczyna się przygoda z paralotniarstwem - opowiada.

Skąd to się wzięło u niego? Żadne fascynacje filmami czy książkami, żadne dziecięce próby skakania z drzewa i machania rękoma. Po prostu, jako dorosły mężczyzna postanowił zrobić specjalny kurs paralotniarstwa, a po nim kupić potrzebny sprzęt.

- Była niedziela. Zima, piękne słońce, mróz i powietrze jak kryształ. Stwierdziłem, że to jest ten dzień. Spakowałem wszystko do samochodu i nie mówiąc nic nikomu pojechałem do Radocyny. Oczywiście wcześniej zrobiłem rekonesans - z której okolicznej górki można by sfrunąć. Padło właśnie na Radocynę. Mikowski przyznaje, że na¬wet te dwadzieścia sekund w powietrzu nie było go w stanie zniechęcić i drogę na szczyt pokonywał kilkakrotnie. - Na ziemi wydaje się, że dwadzieścia sekund to nie-wiele, ale wpowietrzu czas zdecydowanie inaczej płynie -podkreśla.

To, co wówczas robił, nazywa się lataniem swobodnym. Polega to na tym, że lotniarz wykorzystuje prawa fizyki i meteorologii. Wiadomo bowiem, że ciepłe powietrze zawsze unosi się do góry. Powstają wówczas liczne prądy wznoszące, które utrzymują niejako lotnię w powietrzu. Czasem bywa ich tak dużo, że można przelecieć wiele kilometrów. Zazwyczaj jednak w naszym terenie z niskimi górami jest to co najwyżej kilkaset metrów.

By jednak spojrzeć ptakom w oczy, potrzeba trochę więcej czasu. Z kolei, by utrzymać się w powietrzu dłużej niż 20 se¬kund, konieczny stał się napęd mechaniczny lotni. I tak nasz bohater stał się motopa-ralotniarzem. Dzięki silnikowi może startować z dowolnego miejsca i latać, na ile starczy mu paliwa w baku. Dzięki temu mógł towarzyszyć jastrzębiowi wpolowaniu... - Rzeczywiście stało się tak, że spotkałem się z ptaszyskiem.

Przez kilka minut krążyliśmy blisko siebie. Ja z zachwytem wpatrywałem się w niego, on zaś zupełnie nie zwracał na mnie uwagi. Z boku mogło wyglądać to tak, jakbyśmy wspólnie polowali. W końcu chyba mu się znudziło moje towarzystwo i poleciał załatwiać swoje sprawy - opowiada ze śmiechem. Mało kto wie, że Mikowski jest nie tylko pierwszym w Gorlickiem paralotniarzem, ale i pierwszym, który skonstruował specjalny kask z kamerą. Wszystko dlatego, że podczas lotu trzeba mieć wolne ręce, by móc sterować lotnią, nie da się jednocześnie trzymać czegokolwiek. Fakt cała konstrukcja waży kilka kilogramów i po założeniu na głowę mocno się to odczuwa. To, co przez lata obserwowałem z perspektywy ziemi, z powietrza wygląda zupełnie inaczej. Chociażby miasto. Na filmach z trudem wyławia się szczegóły. Ratusz nie jest wcale tak wysoki, wtapia się w ogromną liczbę innych budynków. Nie jest tak wyeksponowany, jak wydaje się to z ziemi.

Pytany o najdziwniejszą przygodę, która mu się przydarzyła z oporem opowiada o tym, jak zrobił kolegom niespodziankę. Lecąc nad ich domem zrzucił buteleczkę z procentowym małym co nieco. Niestety, okazało się, że musi poćwiczyć trafianie do celu, bowiem buteleczka zamiast na stóg słomy spadła na ziemię. Rozbiła się. Koledzy mocno się rozczarowali...
>- Najprzyjemniejsze są chwile, gdy unosi mnie wiatr. Zawisa się wtedy w powietrzu w miejscu. Gdybym miał określić, co wówczas czuje to nasuwa mi się dwa słowa - wolność i nieprzemijanie - dodaje

źródło: Gazeta Gorlicka - Halina Gajda
Zobacz - kliknij

Paralotnia - H.Mikowski

Kolędnicy misyjni kolędują w parafii sękowskiej

Tradycja kolędowania w Polsce jest bardzo znana i sięgająca dość odległego czasu. Od kilkunastu lat w Polsce tworzy się nowa tradycja - a jest ona związana z odwiedzinami kolędników, którzy kwestują na rzecz swoich rówieśników z krajów misyjnych, gdzie często nie tylko brakuje podstawowych dóbr, ale przede wszystkim nie są respektowane podstawowe prawa człowieka, jak również prawa dzieci.

Uczniowie Szkoły Podstawowej w Sękowej i Siar już drugi rok włączają się w dzieło kolędowania misyjnego, zbierają datki na projekty realizowane przez polskich księży na misjach w Afryce i Ameryce Południowej. Jak poinformowała organizatorka przedsięwzięcia katechetka Pani Anna Bernasińska, akcja ma charakter religijny i wychowawczy, zebrane pieniądze będą przeznaczone na leczenie dzieci, funkcjonowanie szpitali, prowadzenie przedszkoli, ośrodków katechetycznych i dożywianie najmłodszych.
Kolednicy w pięknych kolorowych strojach odwiedzili rówież portal sekowa.info, kolędy, pastorałki i życzenia noworoczne były przekazane przez Monikę, Kingę, Paulinkę, Piotrka, Kacpra, Sylwię i Weronikę a całością dyrygowała Pani Ania. Kolędnicy Misyjni z parafii Sękowa, kolędują już drugi dzień, są chętnie przyjmowani w naszych domach i mimo ogólnego niedostatku nazbierali sporą sumę.

Szlak wojenny płk.dypl. Kazimierza Szternala ps. ,,ZRYW"

Wstęp.

Żyli wśród nas ludzie, których działalność żołnierska, bojowa oraz społeczna i służba ojczyźnie mogłaby posłużyć do życiorysu wielu osób. Takim był właśnie pułkownik dyplomowany Kazimierz Szternal

Kazimierz Szternal, PS. „Zryw”, vel Kazimierz Zator, vel Jan Chacki, urodził się 4 marca 1907 r. w Sękowej, syn Jana i Eleonory z domu Kukla. Wychowywał się w domu rodzinnym we wsi Męcina Mała, pow. gorlicki. Miał najstarszego brata Michała, który był księdzem, siostrę Helenę i dwóch braci - Mieczysława i Karola. Ojciec Kazimierza miał jeszcze z pierwszego małżeństwa córkę Eleonorę i dwóch synów - Stanisława i Władysława, który zginął podczas I wojny światowej w wieku 20 lat. Kazimierz był synem wiertacza naftowego, pracującego przez długi czas w Borysławiu i na kontraktach różnych firm zagranicznych na wyspach Borneo, Jawa, Sumatra, w Persi i Jugosławi. Jego dziadek Józef przybył do Męciny Małej z Lanckorony i w 1861 r. kopał w Ropicy Ruskiej(Górnej) na tzw. „szachtach” czyli kopankach. Rodzina Szternalów liczyła sześciu wiertaczy naftowych ,synów i wnuków dziadka Józefa.

Rodzinie tej nie były obce idee wolnościowe i patriotyczne, czego dowodem jest fakt, że brat dziadka Józefa walczył i zginął w powstaniu styczniowym 1863 r.

Kazimierz Szternal uczęszczał do Gimnazjum Klasycznego im. Marcina Kromera w Gorlicach. Maturę zdał w 1928 r. poczym wybrał zawodową służbę wojskową.

W 1931 r. ukończył Szkołę Podchorążych Piechoty w Ostrowii Mazowieckiej awansując do stopnia podporucznika. Służbę oficerską rozpoczął w 16 pułku piechoty w Tarnowie gdzie w 1934 r. awansował do stopnia porucznika.
Od listopada 1936 r. do mobilizacji wrześniowej Kazimierz był w Centralnej Szkole Podoficerskiej Korpusu Ochrony Pogranicza (KOP) w Osowcu Koło Grajewa. W marcu 1939 r. awansował do stopnia kapitana.

Zobacz cd ,,Szlak wojenny płk.dypl. Kazimierza Szternala ps. ,,ZRYW" - kliknij

Zdjęcie rodzinne Stanisława Szternala, z żoną Olgą, ojcem Janem i dziecmi.

Zdjęcie ślubne Janiny i por. Kazimierza Szternala - 1935 rok

***

Władysław Szternal, przyrodni brat Kazimierza Szternala,*** mjr. K. Szternal - Anglia, marzec 1944 rok.
zginął podczas I wojny światowej w wieku 20 lat

Tablicę pamiątkową śp. płk. dypl. Kazimierza Szternala odsłonięto 27.08.1989 r. z udziałem rodziny, J. E. biskupa tarnowskiego Józefa Gucwy i mieszkańców Męciny Małej. ( zdjęcie z lewej strony wykonano w dniu odsłonięcia, zaś zdjęcie z prawej strony pochodzi z 07.12.2006 r.)

Kościół (kaplica) rzymskokatolicka pod wezwaniem św. Sebastiana Męczennika w Męcinie Małej - z boku widoczna tablica pamiątkowa śp. płk. dypl.Kazimierza Szternala ps. ,,Zryw", po remoncie kaplicy w 2006 r. obok tablicy nie umieszczono krzyża? - patrz wyżej (zdjęcie to wykonano 7 grudnia 2006 r.)