MSZA ŚWIĘTA W INTENCJI OFIAR KATASTROFY LOTNICZEJ PREZYDENCKIEGO SAMOLOTU POD SMOLEŃSKIEM
Sobotnia katastrofa prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem nieoczekiwanie zmieniła bieg naszych dni. Polacy zdają bardzo trudny egzamin z patriotyzmu. W naszych sercach smutek i zaduma. W różny sposób wyrażamy swój żal w obliczu tej strasznej katastrofy, wywieszamy flagi, palimy znicze, modlimy się.
Młodzież szkolna z całej naszej gminy dziś tj. 16 kwietnia 2010 r. o godz. 9.00 wzięła udział w kościele pod wezwaniem św. Józefa w Sękowej we mszy świętej za dusze Prezydenta RP Pana Lecha Kaczyńskiego, Jego Małżonki i pozostałych 94 ofiar katastrofy. Nabożeństwo poprowadził ksiądz senior Prałat Stanisław Dziedzic przy udziale Ks. Janusza Kurasza - proboszcza parafii Sękowa i Jana Adamczyka - proboszcza parafii Męcina Wielka.
Na mszy obecni byli samorządowcy na czele z Panią wójt Małgorzatą Małuch, radni, strażacy, przedstawiciele instytucji i organizacji z terenu Gminy Sekowa oraz licznie przybyli mieszkańcy.
Chór pięknie śpiewał z towarzyszeniem gitary i niezwykle przejmujących skrzypiec. Dźwięki chóru towarzyszyły opuszczającym kościół w skupieniu uczniom z Sękowej i z Siar.
Galeria zdjęć znajduje się w załączniku poniżej.
|
BÓL, ŻAL, ROZPACZ - katastrofa lotnicza pod Smoleńskiem.
Zginął prezydent Lech Kaczyński

Wieczny odpoczynek racz Im dać Panie!
BÓG, HONOR, OJCZYZNA!
Dziś tj. 10 kwietnia 2010 r. samolot rządowy Tu 154 , który wyleciał o 6:50 z Warszawy, rozbił się podchdząc do lądowania na lotnisku wojskowym w Smoleńsku w Rosji. Do katastrofy doszło w trudnych warunkach pogodowych. Wszyscy zginęli.
W samolocie było 96 osób - 88 członków delegacji do Katynia w tym prezydencka para Maria i Lech Kaczyńscy i 8 osób załogi. Mieli wziąć udział w uroczystościach 70. rocznicy zamordowania polskich oficerów przez NKWD.
W Polsce ogłoszono tydzień żałoby narodowej. W Rosji żałobę narodową zarządzono na 12 kwietnia.
...przeleciał ptak przepływa obłok
upada liść kiełkuje ślaz
i cisza jest na wysokościach
i dymi mgłą smoleński las...
Zbigniew Herbert „Guziki”
Kondolencje nadesłane na portal sekowa.info
|
Małgorzata Markowicz, polonistka, nauczycielka z Siar – judym naszych czasów
Z Beskidem Niskim zetknęła się już w szkole podstawowej, kiedy z Legionowa, gdzie mieszkała, przyjeżdżała na obozy wędrowne.
W dziecięcych myślach powstało marzenie o powrocie w Beskid Niski na stałe. Spełniło się dopiero w 1984 roku, gdy Małgorzata Markowicz wyszła za mąż i przyjechała za mężem do Gorlic, a dokładniej do Ropicy Polskiej. Przyszła proza życia -trójka dzieci, praca zawodowa - nauczycielki w Owczarach, a po likwidacji placówki - w Siarach. O takim zawodzie zawsze myślała.
Miała jeszcze jedno niespełnione wtedy marzenie - być wśród ludzi i działać dla ludzi. Praca społeczna była jej pasją od zawsze.
Na studiach działała w Związku Studentów Polskich, zajmowała się kulturą i turystyką. Okres strajków przeżyła bardzo aktywnie działając we wszystkich komitetach strajkowych. Zapłaciła za to powtarzaniem roku, wykładowca stwierdził - albo się studiuje, albo się strajkuje.
Do pracy społecznej w Gorlicach wciągnął Małgorzatę Mieczysław Kormanek. Gdy po raz kolejny przygotowywała uczniów do corocznego konkursu o Gorlicach, zaproponował jej pracę w Stowarzyszeniu Miłośników Ziemi Gorlickiej. - Ucieszyłam się, że znalazłam kolejne miejsce do działania. Od kiedy powstała parafia na Zawodziu, pracowałam w grupie Caritas, a jeszcze wcześniej - działałam w krakowskim Stowarzyszeniu Rodzina i Dziecko i dzięki temu wiele dzieci z naszych terenów wyjechało na kolonie i zimowiska - opowiada Małgorzata Markowicz.
W Stowarzyszeniu Miłośników Ziemi Gorlickiej pracuje już szósty rok, obecnie pełni funkcję przewodniczącej Komisji do spraw Współpracy z Młodzieżą.
Rok temu przyjęła zaproszenie Doroty Niedźwieckiej do pracy w komitecie założycielskim Stowarzyszenia na rzecz Sprawności Dzieci i Młodzieży „Sprawne Smoki". Zajmuje się wolontariatem oraz pisaniem i realizacją projektów, sama też działa jako wolontariusz. Pilotuje rehabilitację prowadzoną społecznie przez wolontariuszy dwa razy w tygodniu w szpitalu, przygotowuje umowy, prowadzi dokumentację. Postrzegana jest jako dobry organizator, osoba łatwo nawiązująca kontakty, jej nieodłącznym atrybutem jest uśmiech.
- Jeśli będziesz z uśmiechem iść przez życie i pozostawiać za sobą tylko dobro, ludzie odpłacą ci się tym samym. Uśmiecham się do ludzi na ulicy, a oni uśmiechają się do mnie. Za priorytet uważam - szacunek do człowieka, do życia, do pracy.
W czerwcu 2009 roku była współorganizatorką Klubu Aktywnej Pani. Działa on przy świetlicy środowiskowej Pod Lodownią.
To nieformalną grupa, licząca około dziesięciu stałych członkiń, ale z propozycji klubu często korzystają inni -praktycznie z całego miasta. Klubowiczki umawiają się na basen i na siłownię, jeżdżą na salsę do Nowego Sącza, a latem chodzą na rajdy po ziemi gorlickiej.
Małgorzata Markowicz za najbardziej wzruszający moment w swojej pracy społecznej i największą nagrodę podaje radość w oczach dziecka.
Było to w 2000 roku na kolonii dla dzieci z ubogich rodzin w Sękowej.
Jeden z chłopców dostał jako nagrodę w konkursie zwykły szkolny plecak.
- Nigdy wcześniej ani później nie widziałam takiej radości u dziecka. Do dziś pamiętam jego oczy. Blask i szczęście. I ulga, gdy powiedział, że mama już nie będzie musiała wydawać na to pieniędzy - wspomina Małgorzata Markowicz. Swoją działalność podsumowuje słowami:
- Uśmiech musi wypływać prosto z wnętrza człowieka. Trzeba kochać życie i móc się w życiu realizować. Zródło ,,Gazeta Gorlicka"

|
5 lat z dłutem w ręku.
Przygoda Pana Tadeusza Decia z Siar z drewnem rozpoczęła się nie tak dawno , bo zaledwie 5 lat temu, kiedy przeszedł na emeryturę, będąc wcześniej kierowcą. Od tej pory każdą wolną chwilę spędza z dłutem i drewnem.
Przypadek zrządził ze zainteresowałem się rzeźbą, 5 lat temu przybył do mnie mój znajomy pokazał i objaśnił, bardzo mi się to spodobało i tak każdą wolną chwilę wykorzystuję na robienie coś ciekawego w drewnie – mówi Pan Tadeusz Deć.
Przez ten okres nazbierało się wiele rzeźb, są to świątki, krajobrazy, przyroda, zwierzęta itp., zbiory te posiada w domu, w ogrodzie, niektórymi obdarowuje znajomych.
Za najlepsze do obróbki drewno uważa lipę, topole i osikę.
Powstanie każdej z rzeźb poprzedzane jest sporządzeniem szkicu. Dziennie poświęca kilka godzin.
Pan Tadeusz Deć to najaktywniejszy twórca gminy sękowskiej. W swoim grafiku na lato ma kilka imprez plenerowych, na których będzie prezentował swoje prace. Parę dni temu zastałem go z dłutem w ręku wykonywał kolejna rzeźbę.
Kiedy dziękowałem za poświęcenie mi czasu i sfotografowaniu niektórych jego prac Pan Tadeusz powiedział m.in. moja pasja rzeźbiarska trwa zaledwie 5 lat, ale chciałbym jeszcze zrobić wiele i się nauczyć. Mówią, że rzeźbiarz ma inny zegar i jest nim stukot młota i opadających wiór. Ja wiem, że ten czas odmierzył setki prac, tysiące godzin w skupieniu pełnych refleksji nad życiem i przemijaniem. Wiem jak wspaniałą sprawą jest metamorfoza klocka czy deski w rzeźbę z cząstką mnie. Cieszy, raduje się dusza, że mogę pokazać tą cząstkę siebie, okroszonej własnym potem . Zapraszam do obejrzenia moich dokonań, do zamówień i kupna moich rzeźb.







|
Środki na deptak i ogród Marysieńki. Wapienne jak z obrazka, czyli nowe miejsce na Ziemi
Małgorzata Małuch, wójt gminy Sękowa, kiedy dowiedziała się, że jej gmina otrzymała ponad 4,2 min złotych z Małopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na projekt rewitalizacji Wapiennego, nie potrafiła ukryć radości.
- Wiedziałam, że nasz wniosek przeszedł wszystkie etapy oceny, ale nie znaliśmy jeszcze ostatecznej listy rankingowej. Wapienne-Zdrój to będzie nowe miejsce na świecie. Tym bardziej, że nasz projekt jest powiązany z tym, który przygotowali tamtejsi właściciele ośrodka wczasowo-leczniczego. Zabieramy się do roboty. Przed nami ostatnie uzgodnie¬nia i można wychodzić w teren - zapowiadała nam.
Trudno się dziwić jej radości, bowiem w planach i na rysunkach Wapienne jest jak z obrazka. Gwoździem koncepcji jest promenada napoleońska. To w pewnym sensie nawiązanie do historii, gdy żołnierze przyjeżdżali do Wapiennego, by w wodach siarkowych leczyć się z intymnych przypadłości.
Deptak obsadzony po obu stronach parkowymi drzewami ma być w pewnym sensie wstępem do miejscowości. Za promenadą znajdzie się Ogród Marysieńki oraz dwa mniejsze ogrody - Hortensji i Laury z fontanną i ławkami. Turyści znajdą tam informację o uzdrowisku, ofercie, trasach i ścieżkach spacerowych, rowerowych, informacje o szlaku w kierunku Kornut i Bartnego. Całość inwestycji powinna zakończyć się w 2011 roku.
Każdy sposób na przyciągnięcie turystów, a co za tym idzie-pieniędzy jest dobry. Nie ma się co łudzić, że nagle w naszym terenie pojawi się inwestor, który zechce zatrudnić setki ludzi. Dla mieszkańców gorlickich wsi, takich jak Wapienne, to agroturystyka jest jedynym sposobem na zarobek. Ale turystę trzeba czymś skusić. Niespełna rok temu, gdy po raz pierwszy prezentowaliśmy koncepcję zagospodarowania Wapiennego, Jan Myszkowski, jeden z tamtejszych właścicieli pensjonatów, podzielał wprawdzie pomysł rewitalizacji, ale wspominał również o konieczności remontu dziurawej wówczas drogi do uzdrowiska. Dzisiaj część drogi została wyremontowana, kolejne roboty drogowe mają się zakończyć jesienią tego roku. Aż 5,8 miliona złotych trafi do naszego powiatu w ramach MRPO - dofinansowanie obiektów i infrastruktury uzdrowiskowej.
Zarząd województwa małopolskiego równie przychylnie rozpatrzył wnioski, które w ramach tego samego programu złożyło Uzdrowisko Wysowa oraz ośrodek wczasowo-leczniczy Marii Drobenko w Wapiennem.
Podczas tego samego posiedzenia cztery inne gminy otrzymały dofinasowanie na budowę infrastruktury sportowej i rekreacyjnej. Do Biecza, Lipinkek, Ropy oraz gminy wiejskiej Gorlice trafi w sumie ponad 6,6 miliona złotych.
Z jednej strony to cieszy. Mieszkańcy oczekują przecież rozwoju miejscowości, z drugiej, o czym mówi się zdecydowanie mniej, wiele gmin, by zrealizować wszystkie powzięte zadania, musiało się zadłużyć, by móc udokumentować potrzebny wkład własny. Wprawdzie nikt nie przekroczył progu bezpieczeństwa finansowego, ale taka granica zawsze jest cienka.
Tak więc dla turystów jest to niepowtarzalna okazja, by z wioski zrobić kurort. Przecież poza prywatnym ośrodkiem wypoczynkowym nie ma w Wapiennem-Zdroju żadnej infrastruktury, która przyciągałaby turystów. Źródło ,,Gazeta Gorlicka"








|