Newsy:

znalezionych: 1386 na 278 stronach
« poprzednia -   223  224  225  226  227  228  229  230  231   - następna »

XXXI Sesja Rady Gminy Sękowa

25 września GOK w Sękowej odbyła się XXXI Sesja Rady Gminy. Porządek obrad zawierał 24 punkty.
Gościem tej sesji był przedstawiciel Powiatowego Zarządu Dróg Pan inż. Marian Socha; do którego radni skierowali wiele pytań dotyczących dróg powiatowych na terenie naszej gminy.
Na szereg pytań radni otrzymali rzetelne odpowiedzi. Ponadto zostały ustalone pewne zasady współpracy między Panem inż. a poszczególnymi radnymi.

Istotnym punktem obrad była przedstawiona przez Panią Skarbnik mgr Joannę Drypczak informacja o realizacji budżetu za I półrocze 2009 r. Dane zawarte w przedstawionej informacji wskazują na racjonalne i oszczędne gospodarowanie finansami gminy.

Ogólna realizacja dochodów za I półrocze br. wynosi 51,8%, a wydatków 41,4% w tym wydatki majątkowe 22,31% zakładanego planu. Niski procent realizacji wydatków majątkowych nie może budzić obaw, bowiem pełna realizacja inwestycji przypada na III i IV kwartał roku budżetowego.

Rada jednogłośnie przyjęła przedstawioną informację. Sporą część sesji zajęły projekty uchwał. Dwa z nich zasługują na wyróżnienie, a mianowicie:
- projekt uchwały w sprawie przystąpienia do projektu „Internet w gminie kluczem do integracji społecznej” współfinansowany ze środków Unii Europejskiej
- projekt uchwały w sprawie wyrażenia zgody na przystąpienie Gminy Sękowa do realizacji projektu w ramach Poddziałania 9.1.2 Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki „Równe szanse na awanse”. Jest to projekt skierowany do dzieci i młodzieży uczącej się w szkołach na terenie naszej gminy, projekt dwutorowy; z jednej strony wyrównujący deficyty rozwojowe a z drugiej rozwijający uzdolnienia. Pozostała część sesji to interpelacje w których nie brakło troski radnych o swoich wyborców, a także zapytania i wolne wnioski.

Historia katastrofy Liberatora VI nr EW-275 GR-R
w Olszynach


"Gdzie ci chłopcy z tamtych lat"

Jednym z mało znanych epizodów II wojny światowej, a rozgrywających się w okolicach Gorlic, był tragiczny lot załogi Liberatora EW-275 "R", która, niosąc pomoc powstańczej Warszawie, zginęła z 16/17 sierpnia 1944 roku w Olszynach koło Biecza. Wraz z ich śmiercią przestał istnieć także cały ich bagaż osobistych doświadczeń, a nade wszystko ich biografia, ich los. Tym samym stali się po dzisiejszy dzień ludźmi anonimowymi, związanymi śmiercią z Olszynami, o czym mówi wzniesiony tam w 1969 roku pomnik.

Na tę okoliczność W. Bartosz - członek Komisji Historycznej ZW ZBoWiD w Tarnowie w liście do redakcji "Wojskowego Przeglądu Historycznego" 1-2/1987 pisze: "W ogrodzie Edwarda Mężyka w Olszynach został wzniesiony pomnik dla uczczenia tragicznej śmierci 7 polskich lotników", usytuowany w pobliżu miejsca znalezienia nieżywego już F/S (st. sierż.) bombardiera Bernarda Wichrowskiego. Tablica pomnika zawiera treść następującą:
Poległym 17 VIII 1944 r. lotnikom 301 Polskiego Dyonu Lotniczego z Włoch niosącym pomoc dla powstańców Warszawy

Pilot
repliky hodinek Tadeusz Tenika
Plutonowy
Bernard Wachowski
rolex repliky Plutonowy
Brunon Matejka
Plutonowy
Jan Florkowski
Szeregowy
Józef Dudziak
W 25 rocznicę śmierci
Społeczeństwo powiatu gorlickiego.

W tym miejscu należy jednak zaznaczyć, że informacje zamieszczone na tablicy są niepełne i w kilku miejscach błędne. Potknięcia te z pewnością wyniknęły z niepełnego na owe czasy (1969) rozpoznania, a przede wszystkim braku dostępu do źródeł zachodnich. Dziś po latach komunistycznej cenzury, historycy i czytelnicy mają możność dotarcia bez mała do wszystkich archiwów świata. Dzięki temu, posiadając współcześnie już prawdziwe dane, myślę, że warto się nimi podzielić i w oparciu o nie dokonać korekty. A treść tego komunikatu mogłaby być następująca:
Samolot Polskiej Eskadry 1586 Specjalnego Przeznaczenia PAF - Liberator EW - 275 "R", lecąc z Brindisi z zaopatrzeniem wojskowym dla powstańczej Warszawy (zrzut przypuszczalny na Puszczę Kampino-wską), został zaatakowany około Grybowa przez myśliwiec niemiecki i zestrzelony pociskami zapalającymi w Olszynach 17 sierpnia 1944 r., w którym zginęła załoga:
F/L kpt. pilot 1 Zygmunt Pluta P-76658 ur. 2.04.1913 w Częstochowie
W/O sierżant pilot 2 Brunon Malejka P-782338 ur. 10.05.1917 w Książu Śremskim
F/O por. nawigator Tadeusz Jencka P-1708 ur. 17.11.1917 w Mińsku Mazowieckim
F/S kapral radiooperator Józef Dudziak P-703905 ur. 18.03.1924 w Drohobyczu
F/S plut. bombard. Bernard Wichrowski P-794153 ur. 22.03.1923 w Płutowie Chełmińskim
Sgt plut. mech. Jan Marecki P-781707 ur. 09.10.1920 w Poznaniu, odzn. 2 razy Krzyżem Walecznych
F/S plut. strz. Jan Florkowski P-782375 ur. 16.07.1920 w Kole, odzn. 3x Krzyżem Walecznych i POStrz. nr 459 (R-z 22/43)

Lotnicy ci przynależeli do samodzielnej polskiej specjalnej Eskadry 1586 dowodzonej przez mjr. nawig. S. Króla , a później Dywizjonu 301 dowodzonego przez mjr. nawig. E. Arciuszkiewicza, stacjonującego od końca 1943 roku w małym rybackim miasteczku Brindisi pł.wsch. Włochy. Jej oficjalna nazwa brzmiała: 1586 Polska Eskadra Specjalnego Przeznaczenia- PAF (Polisch Air Force - Polisch Specjal Dties Flight) i wchodziła w skład 334 Skrzydła Specjalnego Przeznaczenia (Duties Wing), działającego w basenie śródziemnomorskim, której zadaniem było współpracować z ruchem oporu w krajach okupowanych przez Niemców i pomagać mu. Polegało to na wykonywaniu zrzutów środków wojennych do prowadzenia walki zbrojnej oraz skoczków, tzw. "cichociemnych".

Eskadra 1586 w liczbie 6 załóg plus jedna zapasowa z 3 Halifaxami i 3 Liberatorami, figurująca w Anglii, jeszcze w dawnym nazewnictwie jako Eskadra "C" Dywizjonu 138, przeniosła się 14.11.1943 roku z angielskich lotnisk Newmarket k. Cambridge i z Trampsford na lotnisko Sidi Amor k. Tunisu w Tunezji (Algeria), a następnie 22.12.1943 roku na stację baza-lotnisko Campo Cassale k. Brindisi. Na jej czele został postawiony mjr dypl. Jan Jaźwiński, podległy dowódcy 334 Skrzydła Specjalnego Przeznaczenia RAF marsz. lot. Johnowi Slessorowi. Podległość ta była jednak czysto formalna, bowiem kiedy Anglicy zabraniali Polakom lotów do walczącej Warszawy, uważając to za zwykłe szaleństwo, Polska Eskadra ginąc latała dalej nad Warszawę, niosąc pomoc powstańcom. I tak w sierpniu 1944 roku wykonała ona aż 97 lotów bojowych, w tym 80 lotów nad Warszawę, 3 nad inne placówki w Polsce i 14 lotów nad półn. Włochy, tracąc tylko od 1 do 17 sierpnia 1944 roku 8 załóg. W sumie w tym czasie alianci stracili 21 samolotów. Na wysokość tychże strat wpłynęło wiele czynników:
po pierwsze - zmasowana obrona przeciw lotnicza Niemców na trasie lotów oraz użycie przez nich nocnych myśliwców, tzw. "Nachtjager"-ów,
po drugie - samoloty alianckie do specjalnego przeznaczenia (transportu) były słabiej uzbrojone od produkowanych seryjnie bombowców, ich odpowiedników;
po trze¬cie - aby pokonać odległość 1350 km z Brindisi do Warszawy i z powrotem, samoloty musiały mieć zamontowane dodatkowe zbiorniki paliwa (najczęściej w kadłubie), co zwiększało ich wrażliwość na trafianie, a spotkanie na trasie przelotu niemieckiego myśliwca nocnego nie dawało im większych szans (forteca i osa);
po czwarte - załogi polskie z uwagi na potrzeby walczącej Warszawy i całego kraju latały bez odpoczynku przez 4-5 kolejnych nocy i to niezależnie od warunków atmosferycznych;
po piąte - załogi tak intensywnie eksploatowane ulegały szybkiemu zmęczeniu, a samoloty - zużyciu i awariom;
po szóste - załogi, przeważnie młode, wcielane od zaraz do wojska po krótkim przeszkoleniu, często bez doświadczenia, nie zawsze potrafiły sprostać zadaniom. Mimo tych i innych przeciwności wysiłek Eskadry w czasie powstania i walki o Anglię był wielki i bohaterski, przekraczający ludzką wytrzymałość i wymagał od całego personelu najwyższego poświęcenia, o czym mówią liczne raporty i relacje. Dla przykładu przytoczę tu jeden - gen. pil. L.A.Rayskiego, złożony gen. W. Andersowi:
"Załogi wracają z akcji na samolotach zupełnie postrzelanych jak sito. Nawet spadochrony są postrzelane tak, że w czasie katastrofy nie można ich używać. I o ile przy operacjach nad Niemcami straty wynoszą 3-5%, to w operacjach nad Polską wynoszą one aż 30%. A ponadto załogi posyłane ostatnio to młodzi, świeżo przeszkoleni lotnicy, przystosowani do lotów na przyrządy, gdy tymczasem loty nad Polskę wymagają doskonałej orientacji terenu na ziemi i orientacji nocą. (...) Na 18 załóg polskich, które latały w czasie powstania nad Warszawę, tylko 2 przetrwały ten okres".

Na tle tych faktów rodzą się wobec załogi Liberatora EW-275 "R" liczne pytania, na które chciałoby się otrzymać odpowiedzi, a nawet próby rekonstrukcji zdarzeń, a mianowicie: kim byli?, skąd pochodzili?, gdzie mieszkali?, gdzie się edukowali?, jaką drogę tułaczki wojennej przeszli?, w jakich okolicznościach znaleźli się w Eskadrze 1586?, co przeżywali lecąc do Polski?, jak to się stało, że zginęli?, czy w Olszynach zginęli wszyscy z załogi, czy też niektórzy jej członkowie, o czym mówią niektóre źródła?, jak zginęli?, jaką trasą lecieli?, czy lecieli do Warszawy, czy byli już w drodze powrotnej?, czy w Olszynach spadł cały samolot, czy tylko jego część, o czym donoszą też niektóre źródła; gdzie początkowo byli pochowani, a gdzie dziś spoczywają?, czy tragiczna sytuacja tego Liberatora tej nocy była zaobserwowana przez inny aliancki samolot? itd. Oto garść pytań, na które chciałbym odpowiedzieć w mniejszym artykule, który jednak na raz nie pomieści wszystkich treści. Stąd będzie musiał być podzielony na odcinki.

Temat artykułu obejmuje oczywiście minimalny wycinek całego zagadnienia lotów alianckich samolotów do Polski. Dotyczy bowiem tylko tej konkretnej załogi kpt. pil. Z. Pluty. Nie ukrywam, że zamysł ten jest wielce ambitny i trudny, graniczący niekiedy z hipotetycznym domniemaniem. Podejmuję go jednak świadomie, będąc inspirowany przeżyciami tamtych dni i widokiem owej tragedii, która rozegrała się nagle na moich oczach. Wówczas to przebywałem w rodzinnych mojego ojca, Teofila, Olszynach, spędzając tam czas u babci i na pracach w polu, które tam kiedyś posiadaliśmy.
Pamietam, że tej nocy obudził mnie i innych domowników olbrzymi nagły świst, ogień, huk, trzask,detonacja przewalająca się nad domem babci w którym spaliśmy. Wielce wystraszeni i zalęknięci wybiegliśmy w czym kto mógł na podwórko, przekonani, że dom się pali. Pamiętam też, że ojciec miał wówczas jakieś trudności, bowiem po omacku szukając spodni, znalazł coś, co nie pozwalało mu wykonać żadnego kroku. Okazało się, że był to worek, położony na podłodze przy łóżku, na którym spał. Kiedy dostrzegliśmy, że dom stoi cały, ktoś z licznej gromady domowników krzyknął "uciekajmy, front wojenny wokół nas". A trzeba wiedzieć, że kulki wtedy świstały bez przerwy, jak na prawdziwej wojnie. Uciekliśmy więc kilkanaście metrów w pole za stodołę, gdzie teren, wznosząc się nieco w górę, ukazał nam nagle po przeciwnej stronie drogi głównej, przecinającej wieś na 2 części, w dolinie słup ognia, płonącą łąkę i płonący dom Wojciecha Bąka oraz krzyki i lamentowania ludzi, dochodzące do nas ze wszystkich stron, przeplatane gradem wystrzałów i wielkimi detonacjami. O świcie, który za niedługo nastał, okazało się, że pali się samolot, a właściwie jego paliwo, zbiorniki, amunicja, smary, blacha, skrzynie rozrzucone i paliwo rozlane po łące. Za jakiś czas, tego samego ranka, ciotka stryjenka Felicja (popularna Edkowa), żona Edwarda Mężyka, idąc po liście buraków dla bydła, znalazła w buraczysku (ok. 25 m. w stronę żywopłotu od pomnika dziś stojącego przy drodze) młodego, już nieżyjącego lotnika, leżącego twarzą do ziemi, o czym poinformowała wujka, a on nas. Wnet też, jak relacjonuje dziś Zdzisław Mężyk, pokazali się partyzanci z batalionu "Barbara" i wraz z nim i p. Adamem Sliszem identyfikowali znalezionego, który w kieszeniach kurtki lotniczej posiadał dokumenty, browning i świecący się na ręku zegarek. Z dokumentów wynikało, że był to Flight Sergeant Wichrowski Bernard - bombardier, P-794153 ur. 22.03.1923 w Płutowie, pow. chełmiński. Podobno, jak stwierdza Eugeniusz Michalski - naoczny świadek zdarzenia, jego ojciec Wojciech miał słyszeć jeszcze jęki, dochodzące z buraków, ale na nie nie zareagował, bojąc się całej groźnej i tragicznej scenerii. Jego stary dom stał wtenczas tuż przy drodze, 35-40 m. od miejsca upadku plutonowego. Znaczyło by to, że "nieszczęsny biedak" żył jakiś czas po wyskoczeniu (bez spadochronu) ze samolotu.

Na koniec niniejszego wprowadzenia powiem, że wydaje mi się, iż wielość tych i następnych przeżyć, upoważniają mnie do podjęcia tego tematu, którym żyłem długie lata i o czym nasłuchałem się wiele w domu swoim i wujostwa w Olszynach. Najszczytniejszym jednak marzeniem moim i innych byłoby, aby nie dopuścić, by historia bohaterów z Liberatora EW-275 "R" i z innych bohaterskich mogił (powstań, wojen I i II światowej), którym jesteśmy winni wdzięczność, została zapomniana.

Podstawą jednak opracowania niniejszego artykułu stały się moje roczne studia badawcze w archiwach CAW, PAW, WAK i czytelniach uniwersyteckich, a w nich analizy źródeł, dokumentów (archiwaliów) i prac publikowanych w kraju i za granicą. Do najważniejszych zaliczyłbym "Paryskie Zeszyty Historyczne", Polski Dziennik 138 Sądu. i Eskadry 1586. Londyn. Inst. Polski i Muzeum gen. Sikorskiego; Dziennik Polski Eskadry 1586 A. Chłapowskiego oraz Dziennik mjr. dypł. Jana Jaźwińskiego z sierpnia 1944 roku; Lotnicze wsparcie powstania warszawskiego (w: Studium Polski Podziemnej. SPP. SK. 372 am) 9;0. Cumft, H.K.Kujawa: Księga lotników polskich poległych, zmarłych i zaginionych 1939-1946; K. Bieniecki: Lotnicze wsparcie AK; P. Bystrzycki: Znak Cichociemnych; "Wojskowe Zeszyty Historyczne", kilka roczników "Skrzydlatej Polski" i innych. Wspomnę jeszcze o relacjach i wywiadach, jakie osobiście przeprowadziłem w Olszynach z Z.Mężykiem, E.Michalskim, J.Płaczek, E.Bąkiem, E.Mikosem, Cz.Mężykiem, F.Mężykiem i innymi, w Banicy, Gładyszowie, Katowicach, Częstochowie, Warszawie, oraz o korespondencji, jaką prowadziłem z rodzinami poległych, z Klubami Seniorów Pilotów Polskich w Krakowie, Częstochowie, Katowicach, Warszawie i Wyższą Oficerską Lotniczą Szkołą w Dęblinie.

EuGeniusz

Tuchów, 17 sierpnia 1996

Przypisy:

1 - Numer Liberatora podany przez Polski Dziennik 138 Sqdu. i Dziennik Eskadry 1586. Londyn Inst. Sikorskiego oraz przez drugi Polski Dziennik Lotów, prowadzony przez adiut. dow. eskadry por. Alfreda Chłapowskiego. Natomiast Fr.J. Zubrzycki - pil. ww. eskadry podaje inny numer Liberatora EV 978 GR-R, pisząc: "Również tej nocy (17 sierp. 1944 r.) został zestrzelony przez nocny myśliwiec w ok. Tarnowa Liberator EV 978 GR-R z pil. kpt. Z. Plutą. Rozbił się on pod Olszynami a cała załoga zginęła". "Skrzydlata Polska" nr 18/1981.

Uwaga co do oznaczeń. Samoloty brytyjskie były znakowane po obu stronach kadłuba obok kręgów RAF-u trzema literami o wys. 1 m. Dwie pierwsze litery stanowiły kod dywizji, a trzecia była kodem samolotu w dywizjonie. Polska Esk. 1586 i Polski Dyw. 301 miały lit. GR. Przy czym numery wielkości 20 cm były umieszczane na kadłubie blisko ogona i składały się one na początku wojny z litery i 4 cyfr; później został zmieniony na 2 litery i 3 cyfry. Polskie dywizje numerowane były od 300 do 309 i 315 do 318. Pismo gen. Sosnkowskiegodo Bryt. Min. Infor. 1557 z 21.04.1941.

2 - Wojsk. "Przegląd Historyczny" nr 1-2/1985, s. 599.

3 - Depesza "Gardy" do "Jutrzenki" (w: Studia Pol. Podziemnej. Londyn. I. dz. 74 94/44 z 27.08.1944 oraz Dziennik: Ewidencja i meldunki Arciuszkiewicza, do Dowództwa Sił Powietrz. 80-87, 88-94 z 17.08.1994.

4 - Dziennik Polski Eskadry 1586 A. Chłapowskiego oraz wykaz lotów i załóg mjr. dypł. J. Jaźwińskiego i inne jak wyżej.

5 - mjr nawig. Stanisław Król ur. w 1912 r. W okresie międzywojennym do 1939 roku oficer zawodowy lotnictwa w stopniu porucznika. W czasie II wojny światowej w Pol. Siłach Zbrojnych na Zach., m.in. dow. Eskadry 1586 we Włoszech. Wcześniej dowódca Eskadry 138 Dyw. Bombowej RAF oraz dow. Dyw. Bomb. 301. S. Król wykonał szczęśliwie wiele lotów do Polski.

6 - mjr nawig. Eugeniusz Arciuszkiewicz w późniejszym okresie awansowany do stopnia ppłk. nawig. Ur. w 1907 roku. W okresie międzywojennym oficer 5 Pułku Lotniczego we Lwowie. W wojnie obronnej 1939 r. w stp. kpt. obs. 56 Eskadry Obserwacyjnej armii "Karpaty". Następnie w Siłach Powietrznych na Zachodzie. Po rozwiązaniu 1586 Eskadry, dow. 301 Dyw. Bomb. do końca wojny.

7- Dziennik mjr dypl. Jana Jaźwińskiego z sierpnia 1944 roku. Lotnicze wsparcie powstania warszawskiego (w: Studium Polski Podziemnej. Londyn 1945, s. 303-312.
Jan Jaźwiński ur. w 1905 roku. Szkołę Podch. Saperów ukończył w 1926, a w 1934 2-letni kurs w Wyższej Szkole Wojennej. W 1935 r. awansowany do stp. kpt. DOK VIII Toruń. W czasie walki obronnej w 1939 r. był w Sztabie Głównym Naczelnego Wodza. Za kampanię wrześniową odznaczony Krzyżem Walecznych. W 1940 we Francji w Biurze Rejestracyjnym Wojsk., a następnie w Anglii w Oddziale VI Referat "S", zajmującym się wszystkimi sprawami związanymi z tech. latania do kraju. W styczniu 1944 mjr dypl. objął dow. Głównej Bazy Przerzutowej we Włoszech (Baza nr 11) - Campo Cassale w Brindisi.

8- op. cit. jak wyżej

9 - S. Derus: Szli partyzanci. Bytom 1970 - Lubaszowa 1994, s. 105, "W kilka godzin po katastrofie - wczesnym rankiem - przybył do Olszyn wysłany przez kpt. "Leliwę" pod dow. kpr. "Majewskiego" Tadeusza Makary patrol. W patrolu tym brali udział m.in. "Lipek" Jacek Popiel i "Grom" Emil Poręba. Po przybyciu na miejsce katastrofy - relacjonuje "Lipek" - oczom naszym przedstawił się okropny widok. Na łące głęboko wbite w ziemię dymiły jeszcze szczątki samolotu, pomieszane ze szczątkami lotników. Tu urwana ręka, tam but z kawałkiem nogi, to znów kawałek czaszki z włosami. Siła wybuchu rozrzuciła części samolotu dokoła w promieniu ok. 100 m. Od czasu do czasu wybuchał jeszcze pocisk, tliła się powoli odzież, przeznaczona do zrzutu".

10 - Adam Ślisz - nauczyciel, znający dobrze język nie- miecki i rosyjski, pochodzący z Bobowej, współpracował z partyzantami batalionu "Barbara". Mieszkał u Bronisława Mężyka, którego syn, Zdzisław Mężyk, ur. w 1930 roku w Olszynach, był bezpośrednim świadkiem owych zdarzeń. Z jego interesujących relacji m.in. korzystam, za co jemu i innym dziękuję.

P.S. - dopisek od właściciela portalu
Na tablicy pamiątkowej widnieje tylko pięć nazwisk, trzy znich napisano błędnie:
Tadeusz Tenika poprawnie Tadeusz Jencka
Bernard Wachowski poprawnie Bernard Wichrowski
Brunon Matejka poprawnie Brunon Malejka

Załoga Liberatora EW-275 GR-R składała się z siedmiu lotników, na tablicy brak kpt. obs. pilota Zygmunta Pluty oraz plutonowego mechanika pokładowego Jana Mareckiego.

Jestem w posiadaniu zdjęć:
1. zdjęcie zrobione w dniu zestrzelena samolotu tj. 17 sierpnia 1944 r. - przedstawia jak miejscowa ludnośc zbiera szczątki rozbitego Liberatora.
2. Trzy zdjęcia przedstawiające legitymacje personalne dwóch lotników: Bruno Malejki oraz Bernarda Wichrowskiego





Gazeta Częstochowska - tygodnik regionalny
Wydanie nr 39 (669) z 2004-10-01, dział : historia

Odyseja kpt. pilota Zygmunta Pluty

Sejm RP ogłosił rok 2004 rokiem Pamięci Powstania Warszawskiego. To ważne, bo czas najwyższy uhonorować śmierć i heroizm powstańców, a przede wszystkim pokazać młodemu pokoleniu, że wolność, patriotyzm i przywiązanie do ojczyzny są cenniejsze niż życie.

Wrzesień był miesiącem ważnym i tragicznym również dla polskich żołnierzy walczących na Zachodzie, zwłaszcza dla lotników. We wrześniu 1943 r. z 301 Dywizjonu Bombowego Ziemi Pomorskiej stacjonującego w Wielkiej Brytanii wydzielono 1586 Polską Eskadrę Specjalnego Przeznaczenia, którą umieszczono na lotnisku Brindisi we Włoszech. Eskadra ta, wspólnie z dywizjonami RAF i lotnictwem USA, podczas Powstania Warszawskiego, wykonała 320 lotów nad stolicę, desantując żywność i broń. Wymagały one wielkiego poświęcenia i odwagi, ze względu na silną obronę przeciwlotniczą nieprzyjaciela, gęste dymy pożarów i latanie na niskich wysokościach. Podczas tych lotów wróg zniszczył 35 samolotów, poległo 167 lotników. Jednym z poległych był częstochowianin kpt. Zygmunt Pluta - pilot. Zygmunt Pluta urodził się 12 kwietnia 1913 r. w Częstochowie, w dzielnicy Zacisze, przy ul. Grottgera. Po ukończeniu szkoły podstawowej rozpoczął naukę w Szkole Przemysłowej na wydziale mechanicznym, którą ukończył w 1931 r. Maturę uzyskał w 1934 r w gimnazjum matematyczno-przyrodniczego w Radomsku.

Od 25 września 1934 r. do 15 października 1937 r. przebywał w Szkole Podchorążych Piechoty w Komorowie. W okresie od 1 października 1938 r. do lipca 1939 r. kończy kurs oficerski lotnictwa w Centrum Wyszkolenia Lotnictwa w Dęblinie, specjalizując się jako obserwator bombowy. 17 sierpnia 1939 r., otrzymuje kat. A i może służyć w lotnictwie. Od lipca 1939 r. jest przydzielony do 220 Dywizjonu Bombowego w Warszawie.

Od 24 sierpnia przebywa w Bazie Lotnictwa w Brześciu nad Bugiem. Po wybuchu wojny, 12 września, otrzymuje przeniesienie do Bazy Lotnictwa w Stanisławowie. 17 września, gdy bolszewicy wkraczają na tereny polskie ich dowódca - por. Sobański, daje rozkaz żołnierzom przedzierania się na własną rękę do Stanisławowa, a w przypadku nie zastania tam bazy poleca udać się do Francji.

Por. Z. Pluta z kolegą por. Czesławem Deją dotarli do Brodów, gdzie zorganizowali, z grup żołnierzy bez dowódców, transport kolejowy z zamiarem dojechania do Lwowa i przebicia się do własnych oddziałów. Na stacji kolejowej Krasne doszło do starcia z Ukraińcami i bolszewikami. Pod ogniem ckm, artylerii i czołgów Polacy wycofali się w kierunku lasów. Z. Pluta i C. Deja, po wydaniu rozkazu żołnierzom przedzierania się grupami do Lwowa, sami w ubraniach cywilnych, skierowali się do Stanisławowa. Dotarli 23 września, ale miejscowość była już zajęta przez bolszewików. Skierowali się więc w kierunku granicy węgierskiej z replica uhren zamiarem przedarcia się do Francji. Do granicy dotarli 25 września, dojechali do miejscowości Kereszmero, a 27 września, wraz z innymi polskimi żołnierzami udali się do Nagy Kanissa i później do Budapesztu - tam w polskim konsulacie otrzymali paszporty. Z grupą kpt. Kieszkowskiego, jadąc koleją przez Jugosławię, dotarli do Marsylii, a już nazajutrz zameldowali się w punkcie zbornym w Paryżu.

5 stycznia 1940 r. Z. Pluta przybył do Anglii, do Centrum Lotnictwa Polskiego. Po przeszkoleniu otrzymuje przydział do 300. Dywizjonu Bombowego Ziemi Mazowieckiej, który powstał 1 lipca 1940 r. na lotnisku w Bramcot. 23 sierpnia tego roku dywizjon przesunięto na lotnisko operacyjne w Swinderby, w hrabstwie Lincoln. Stąd od 22 września 1940 r. por. Pluta rozpoczął regularne loty bojowe jako obserwator na samolotach typu "Battle" i "Wellington". Za skuteczne loty bojowe w okresie od 22 września 1940 r. do 29 maja 1941 r. trzy razy był odznaczony Krzyżem Walecznych. 22 lipca 1941 r. za całokształt działalności bojowej, osobisty przykład walki, utrzymania ducha bojowego w załodze i w całym dywizjonie otrzymał z rąk gen. Wł. Sikorskiego Order Wojenny "Virtuti Militari" V kl., zaś 1 września 1942 r. stopień kapitana pilota. 16 czerwca 1944 r. jest przeniesiony do 1586 Polskiej Eskadry Specjalnego Przeznaczenia stacjonującej wówczas na lotnisku Brindisi we Włoszech. W nocy z 16 na 17 sierpnia 1944 r. z lotniska Brindisi kpt. pilot Zygmunt Pluta, jako dowódca załogi wystartował na bombowcu "Liberator" Mk VI do specjalnego lotu bojowego nad Polskę, z pomocą dla Powstania Warszawskiego. W rejonie Gorlic samolot został zaatakowany przez dwa niemieckie nocne myśliwce z lotniska w Nowym Sączu, które uszkodziły jeden z silników "Liberatora". To uniemożliwiło kontynuowanie lotu do Warszawy, wydaje więc rozkaz powrotu do bazy. Samolot jednak stale tracił wysokość, więc w rejonie Biecza pod Gorlicami dokonano awaryjnego zrzutu ładunku i dowódca rozkazał załodze opuścić samolot. Samolot rozbił się we wsi Olszyny, zginęła cała załoga kpt. obs.pil. Zygmunta Pluty.

W katastrofie polegli: sierżant Józef Dudziak - radiooperator - rocznik 1924, plutonowy Jan Florkowski - strzelec - rocznik 1920, porucznik - Tadeusz Jencka - nawigator - rocznik 1917, sierżant Brunon Malejka - pilot - rocznik 1917, plutonowy Jan Marecki - mechanik pokładowy - rocznik 1920, kapitan Zygmunt Pluta - pilot - rocznik 1913, plutonowy Bernard Wichrowski - bombardier - rocznik 1923. Wszystkich pochowano na miejscu wypadku, a po wojnie ekshumowano na brytyjski cmentarz wojskowy w Krakowie.

Nie można mieć żalu, gdy obcy zapominają o naszych bohaterach, którzy bronili i wyzwalali ich ziemie spod okupacji. Ale można mieć nadzieję, że swoi będą pamiętać i wspominać tych, którzy walczyli za dobrą sprawę i w walce tej utracili życie.

STANISŁAW WIEWIÓRKOWSKI

Nowy pomnik siedmiu lotników polskich w Krzywej - Banicy - 28.08.2009 r.


ZAPRASZAMY NA UROCZYSTOŚCI ŚWIĘTA LOTNICTWA POLSKIEGO DO BANICY KOŁO KRZYWEJ


Odsłonięcie Pomnika Siedmiu Lotników Polskich w Krzywej


28 sierpnia 2009 r. w Krzywej w przysiółku Banica, gmina Sękowa odbyła się doniosła uroczystość, z udziałem władz w osobach wicewojewody Stanisława Sorysa, starosty Mirosława Wędrychowicza, burmistrza Gorlic Kazimierza Sterkowicza, wójta gminy Sękowa Małgorzaty Małuch i innych zacnych gości. Nastąpiło odsłonięcie pomnika siedmiu lotników i tablicy pamiątkowej z okazji 65 rocznicy zestrzelenia Halifaxa z 1586 Eskadry do Zadań Specjalnych, którzy lecąc na pomoc powstaniu warszawskiemu zginęli śmiercią lotnika.

Zginęli wtedy: pilot ppor. Kazimierz Widacki, nawigator kpt. Franciszek Omylak, bombardier ppor. Konstanty Dunin-Horkawicz, radiooperator sierż. Jan Ozga, mechanik sierż. Wilhelm Balcarek, strzelec pokładowy ppor. Tadeusz Mroczko, strzelec sierż. Józef Skorczyk.

Pionierami poszukiwań szczątków Halifaxa byli w latach 90-tych Pan Michał Kręc, Marcin Danielewicz, Tomasz Sikorski oraz Szymon Serwatka, w latch 1996 - 1999 bracia Piotr i Andrzej Olejko.

Trzecia grupa eksploracyjna we wrześniu 2006 r. kierowana przez dr Krzysztofa Wielgusa z Politechniki Krakowskiej dokonała prac eksploracyjnych w rejonie Olszyn i Banicy. Znalezione w Banicy szczątki samolotu przekazano do Muzeum RAF w Hendon celem ich identyfikacji. Samolot z Banicy to oczywiście ewidentnie Halifax FS-P. Wszystkie fragmenty Halifaxa wróćiły do Sękowej. Tu w Zespole Szkół pragniemy zorganizować jeden z punktów ekspozycyjnych Małopolskiego szlaku Historii Lotnictwa - powiedzial Krzysztof Wielgus.

W tym roku powstał społeczny komitet budowy pomnika ku czci lotników. - Postanowiliśmy upamiętnić ich ofiarę na rzecz walki o niepodległą Polskę - powiedział Aleksander Gucwa, przewodniczący komitetu budowy pomnika.
Za to, że zrealizował zamysł, otrzymał podczas uroczystości złoty medal ,,Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej" przyznany przez przewodniczącego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Pana Władysława Bartoszewskiego. Przed pomnikiem w modlitwie ekumenicznej modlili się trzej kapłani zamieszkujących tu rzymskich katolików, grekokatolików i prawosławnych. W uroczystościach uczestniczyło sześć rodzin, rodzina Józefa Skorczyka z Leszna nie dojecha z przyczyn obiektywnych. Uroczystego odsłonięcia pomnika dokonali: prof - poseł Jan Widacki, przedstawiciel rodzin, Małgorzata Małuch, wójt gminy Sękowa i Aleksander Gucwa, przewodniczacy komitetu budowy pomnika.

Uroczystość uświetniła Orkiestra Straży Granicznej wraz z kompanią honorową z Nowego Sącza. Wartę przy pomniku oraz wojskową asystę honorową wystawili żołnierze Sił Powietrznych z 32 Ośrodka Dowodzenia i Naprowadzenia z Krakowa

Po południu w sali gimnastycznej Zespołu Szkół w Sękowej odbyła się konferencja naukowa przeprowadzona przez prof Andrzeja Olejkę oraz dr Krzysztofa Wielgusa z wykorzystaniem środków multimedialnych. Tematyka wykładów dotyczyła historii załogi oraz archeologii lotniczej z prac w Krzywej.

Uroczystość poprzedziła msza św. w kościele w Krzywej, celebrowana przez siedmiu księży a homilię wygłosił ks. Kacper Malicki z Warszawy z rodziny ppor. Konstantego Dunin-Horkawicza. Odsłonięcie pomnika lotników w Krzywej - Banicy, 28.08.2009 r.

Akt Erekcyjny - Krzywa-Banica, 27.08.2009 r

Uroczystości kościelne Krzywa, 28.08.2009 r

65 rocznica zestrzelenia Halifaxa w Banicy - Krzywej - 28.08.2009 r

Konferencja Naukowa - Zespół Szkół w Sękowej, 28.08.2009 r