Newsy:

znalezionych: 1385 na 277 stronach
« poprzednia -   42  43  44  45  46  47  48  49  50   - następna »

Muzyczne wydarzenie w Wapiennem.

W niedzielę 16 sierpnia o godzinie 18:00 odbyło się wyjątkowe "muzyczne wydarzenie". Była to już VII edycja Twórczych Interakcji Międzypokoleniowych a miejscem tego wydarzenia był nowowybudowany amfiteatr w uzdrowisku Wapienne, które jest jednym z najmniejszych uzdrowisk w Polsce.
Przy bardzo pięknej pogodzie oraz przy licznie zebranej publiczności wystąpił: Mirosław Witkowski - laureat, finalista X- Factory, The Voice of Poland, Szansy na Sukces, Mirosław Bogoń, Piotr Przyrowski, Rafał Boniśniak oraz silna grupa uczestników warsztatów z Gminnego Ośrodka Kultury w Sękowej, którzy rekrutowali się z Siar, Ropicy Górnej, Małastowa, Bodaków, z Męciny Wielkiej i Małej i oczywiście z Sękowej. Pani Iwona Tumidajewicz dyr. GOK w Sękowej przywitała zaproszonych gości, liczną publiczność i oczywiście artystów.
Mirosław Witkowski poprowadził w GOK w Sękowej warsztaty wokalno- muzyczne . Zaczął od krótkiego wprowadzenia oraz piosenek. Specjalnie przygotowany program oraz luźna atmosfera zachwyciły wszystkich przybyłych gości. Był to wspaniały wieczór który na długo pozostanie w sercach przybyłych.
Na zakończenie pani wójt gminy Małgorzata Małuch podziękowała za wspaniały koncert, za liczny udział przybyłych gości.

ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ

Dożynki Parafialne - Sękowa 2020

„ Bądź pozdrowiona ziemio rodząca,
z dobroci Boga świat odradzająca
tonami zboża, chlebnymi kłosami,
wstęgami rzeki wonnymi lasami
Bądź pozdrowiona ”

W uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny zawsze w naszej parafii przeżywamy dożynki parafialne, które są podziękowaniem Panu Bogu za plony już zebrane i te, które zostaną dopiero zebrane. I tak było i tym razem.
Nasze dziękczynienie zanieśliśmy podczas Mszy Świętej, bowiem to Bóg jest źródłem wszelkiego dobra i to tylko dzięki Jego łasce możemy się cieszyć jakąkolwiek obfitością zbiorów. Święto Matki Bożej Wniebowziętej w Sękowej obchodzone jest zawsze bardzo uroczyście dzięki paniom z Sękowej i Siar, które stoją na straży naszej regionalnej i narodowej tradycji. Tak też było i w tym roku, kiedy to 15 sierpnia bardzo aktywne Panie, w galowych strojach ze śpiewem a równocześnie z wielką powagą wniosły do kościoła pełen przepychu wieniec dożynkowy z najdorodniejszych kłosów zbóż. Wieńce te ofiarowano Matce Bożej Wniebowziętej i świętemu Janowi Pawłowi II w 100 rocznicę Jego urodzin, jako podziękowanie za opiekę nad wszystkimi pracami rolników naszej wioski i całej naszej Ojczyzny. Zaś najmłodsze dzieci z GOK w Sękowej i dzieci pierwszokomunijne niosły też wieniec, kwiaty i kłosy zbóż. Ich dziecinne, miłe głosy recytowanych wierszyków wzmacniały dożynkową atmosferę. Kościół zaś rozbrzmiewał śpiewami pieśni maryjnych.

Parafialne dożynki odbyły się 15 sierpnia 2020 r. podczas uroczystej sumy w kościele parafialnym p.w. św. Józefa Oblubieńca NMP w Sękowej. Uroczystości kościelne związane są w tym dniu ze świętem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.
Mszę św. koncelebrował ks. proboszcz Jacek Piróg. Homilię okolicznościową wygłosił ks. wikary Bartłomiej Ołyniec, zwrócił uwagę, że musimy jakby na nowo nauczyć się dziękczynienia za Bożą opiekę, która nam nieustannie towarzyszy.
Powiedział m.in. obchodzona 15 sierpnia uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Polsce nazywana jest także świętem Matki Boskiej Zielnej. W tym dniu święci się kwiaty, zioła, kłosy zbóż, są żniwa, więc jest to sposób podziękowania Bogu za dary ziemi.Ks. proboszcz wspomniał na zakończenie Mszy św. oraz w intencjach również o 100 rocznicy Bitwy Warszawskiej, o ,,Cudzie nad Wisłą" oraz o Święcie Wojska Polskiego.

Na zakończenie uroczystości ks. proboszcz podziękował wszystkim rolnikom za trudy ich pracy oraz za cztery wieńce dożynkowe, które są symbolem poczucia więzi mieszkańców z ojczystą ziemią, z tradycją swoich ojców. Pod koniec mszy św. zostały poświęcone, po czym Pani Wójt Gminy Małgorzata Małuch podziękowała wszystkim rolnikom, sadownikom, pszczelarzom za ich ogromny trud louis vuitton imitacion w szczególności w tych ciężkich czasach pandemii.

Wieńce w sposób artystyczny wykonane zostały przez: Sołectwo Sękowa, Koło Gospodyń i Gospodarzy z Siar i z Owczar, dzieci, które przystąpiły w tym roku do I Komunii św. Pięknie prezentował się wieniec wykonany przez dzieci z GOK w Sękowej.

Po Mszy św. na dziedzińcu przykościelnym odbył się konkurs wieńców, wszystkie zdobyły I m i otrzymały bony pieniężne. Starościna dożynek a zarazem sołtys Sękowej pani Lidia Kukla wraz z mężem Grzegorzem przekazali pachnący bochen chleba, owoc ciężkiej pracy rolników pani wójt Małgorzacie Małuch, bochen chleba od dzieci z GOK otrzymał też ks. proboszcz Jacek Piróg. Dwa wieńce dożynkowe pojechały w odwiedziny do Małastowa na kończące się uroczystości odpustowe. Pani wójt przedstawicielom trzech wieńców parafii Małastów wręczyła bony pieniężne i podziękowała za trud ciężkiej pracy.

Koło kościoła ucichły śpiewy dożynkowe to znak że zakończono już wielkie żniwa. Pola posmutniały. Łąki tracą swoją letnią barwę, milkną radosne śpiewy ptaków. Lato powoli odchodzi, a nieubłagalnie zakrada się również piękna, tajemnicza jesień, która przypomina nam przemijanie. Składam serdeczne podziękowanie wszystkim tym, którzy przyczynili się do zorganizowania 15 sierpnia parafialnych dożynek oraz za ustawiczne pielęgnowanie cennego dziedzictwa naszych przodków.

ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ

Święto Wojska Polskiego

Wapienne - Perły Małopolski - zawody biegowe w małopolskich Parkach Narodowych

WAPIENNE - jest to jedno z najmniejszych uzdrowisk w Polsce. Jego głównym bogactwem są wody siarczkowe i borowinowe. Leczy się tu m.in. choroby narządu ruchu, reumatyczne, układu krążenia i skóry. Status uzdrowiska miejscowość Wapienne otrzymała w 1986 r., jednak o walorach leczniczych tego miejsca wiadomo nie od dziś. Już na początku XIX wieku poddawali się tutaj leczeniu m.in. żołnierze Wielkiej Armii Napoleona.

To tu po raz czwarty zostały zorganizowane zawody biegowe z cyklu - Perły Małopolski – to cykl wydarzeń o charakterze sportowym organizowany w województwie małopolskim od 2013 r. Impreza ta ma na celu połączenie rywalizacji sportowej na wysokim poziomie z formą rekreacyjną, dzięki temu uczestnicy mają okazję poznać dziedzictwo przyrodnicze całego regionu. Inauguracja VIII cyklu odbyła się w dniach od 02 do 03.08. 2020 w Wapiennym w sercu Beskidu Niskiego i na trenie Magurskiego Parku Narodowego. Pozostałe trzy imprezy odbędą się: w Szczawnicy – Pieniński Park Narodowy (wrzesień) w Rabce –Zdroju - Gorczański Park Narodowy (październik) oraz w Skale – Ojcowski Park Narodowy (listopad)

Imprezy te są skierowane do biegaczy oraz osób uprawiających Nordic Walking. Różnorodność dystansów na których przeprowadzane są zawody sprawia, iż w rywalizacji sportowej może uczestniczyć każdy.
W sobotę 1 sierpnia odbyła się Ultra Perła na dystansie 50 km, wystartowało 39 zawodników w tym 9 kobiet. W klasyfikacji Open Ultra mężczyzn zwyciężył Węgiel Marcin z Jasła z czasem 05.01.09, II m zajął Gleisner Tomasz z Tarnowa z czasem 05.24.40 a trzeci był Ogłuszka Michał z Rzeszowa z czasem 05.33.26.
Wśród kobiet zwyciężyła Gradzik Kinga z Dąbrowy Górniczej z czasem 06.29.03 i w klasyfikacji open zajęła wysokie 12 miejsce. Wszyscy zawodnicy otrzymali pamiątkowe medale z rąk m.in. pani wójt Gminy Sękowa Małgorzaty Małuch.

W niedzielnych Perłach Małopolski zawodnicy rywalizowali tradycyjnie na trzech trasach: 20 km, 10 km oraz 5 km. Imprezie towarzyszyły Perełki Małopolski, czyli zawody dla dzieci, która odbyły na terenie Uzdrowiska Wapienne.
W rozmowie z zawodnikami usłyszałem bardzo pochlebna słowa - wspaniała trasa, piękne widoki, które towarzyszyły im cały czas, cudowna pogoda i super organizacja. Generalnie wszystkim biegło się dobrze.
Start i meta zlokalizowane były przy Nowym Domu Zdrojowym w Wapiennym. Na mecie dla każdego uczestnika czekał pamiątkowy medal oraz woda mineralna z Uzdrowiska Wysowa.

Do zobaczenia za rok na uroczych trasach Wapiennego!

ZOBACZ GALERIE ZDJĘĆ

Z ziemi włoskiej do Polski – Powietrzna pomoc dla walczącej Stolicy

1 sierpnia obchodzimy 76 rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Warto przy tej okazji przypomnieć o lotniczych próbach zapewnienia walczącym powstańcom zaopatrzenia. Wysiłek, polskich i nie tylko polskich lotników godny jest przybliżenia, i docenienia tych skrajnie niebezpiecznych misji.
Loty przerzutowe do okupowanej Polski rozpoczęły się już w 1941 roku. Początkowo były one wykonywane przede wszystkim przez Brytyjski 138 Dywizjon Bombowy do Zadań Specjalnych. W skład dywizjonu wcielono pierwszą polską załogę oddelegowaną w tym celu z Polskiego Dywizjonu Bombowego 301, która swój pierwszy lot do kraju wykonała już z 15/16 stycznia 1941 r. na placówkę Dębowiec koło Bielska. Zadania polegały na dostarczaniu sprzętu wojskowego, a później również na przerzucie Cichociemnych. Dywizjon 301 oprócz misji przerzutowych równolegle wykonywał również intensywnie misje bojowe, które także wiązały się z dużymi stratami wśród załóg. W konsekwencji 31 marca 1943 roku jednostka została rozwiązana, a z części jej personelu utworzono 1586 Polską Eskadrę Specjalnego Przeznaczenia, która od tej pory miała w ramach 138 Dywizjonu RAF wykonywać wyłącznie misje przerzutowe. W lipcu 1943 roku, rozpoczęła się inwazja aliantów zachodnich na Włochy, i wkrótce bazy bombowców transportowych Dywizjonu 138 znalazły się na południowych krańcach Półwyspu Apenińskiego, pozwalając zintensyfikować loty zaopatrzeniowe nad Europą, jak również wyznaczyć zupełnie nowe kierunki działań. 2 grudnia 1943 roku 1586 Eskadra znajdowała się już w bazie Campo Casale w Brindisi skąd od tej pory przez kolejne miesiące miała wykonywać swoje misje. W lecie 1944 roku eskadra dysponowała 12 złogami, które rotacyjnie wykonywały loty na 9 samolotach typu Handley Page Halifax, oraz 3 maszynach B-24 Liberator. Intensywność misji w tym czasie była ogromna, miesięcznie średnio wykonywano około 30 nocnych lotów, o długotrwałości od 6 do 10 godzin.

Przygotowania

1 sierpnia 1944 rozpoczęło się powstanie zbrojne w Warszawie. Od początku walk powstańcom doskwierał tragiczny brak amunicji oraz broni, wyposażenie wojskowe każdego typu było na wagę złota. Jasne więc stało się iż bez pomocy z zewnątrz powstańcy nie będą w stanie kontynuować walki. Już 2 sierpnia dowódca powstania generał Bór- Komorowski wysłał depeszę do komendanta Polskiej Bazy Lotniczej w Brindisi we Włoszech z prośbą o zorganizowanie lotów zaopatrzeniowych dla powstania. Natychmiast podjęto więc działania mające na celu jak najszybciej wysłać pierwsze samoloty.
Odległość z bazy Campo Casale w Brindisi do Warszawy wynosiła ok. 1400 km w jedną stronę i przebiegała nad Morzem Adriatyckim oraz dzisiejszą Bośnią i Hercegowiną, Chorwacją, Węgrami i Słowacją, w tamtym okresie wszystkie te tereny były jeszcze okupowane przez Niemców. Samoloty nie mogły również lądować na terenach zajętych już przez sowietów na wschód od Warszawy, gdyż ci kategorycznie odmówili wsparcia dla zachodnio- alianckich maszyn. Dodatkowo na taki pojedynczy lot pilotom musiało „wystarczyć” nocy gdyż była to ich jedyna obrona przed przeciwnikiem, z racji tego iż loty odbywały się bez żadnej osłony myśliwskiej. Oprócz długotrwałości samego lotu zagrożenie stanowiła artyleria przeciwlotnicza wroga, oraz nocne myśliwce, czyhające nad zdecydowaną większością trasy.

Pilotom po przekroczeniu Karpat, doradzano jak najszybciej odnaleźć linię Wisły i kierować się wzdłuż niej na północ aż do momentu ujrzenia stolicy. Tutaj pojawiał się kolejny problem, dotyczący już samego zrzutu zaopatrzenia. Zabudowa miejska nie stwarzała idealnych warunków do działania, trudno było w gąszczu budynków dostrzec miejsca przygotowane na przyjęcie zasobników, dodatkowo samoloty nad stolicą były szczególnie narażone na ogień artylerii przeciwlotniczej kierowany przez tzw. szperacze, czyli reflektory ogromnej mocy oświetlające niebo i oślepiające załogi samolotów.

Naloty na zrzutowiska musiały być wykonywane na małej wysokości, od 130 do 200 metrów. Taki zakres wysokości zapewniał otwarcie spadochronu zasobnika i prawdopodobieństwo jego bezpiecznego upadku w odpowiednim miejscu. Za oznakowanie zrzutowisk bardzo często odpowiadały kobiety walczące w szeregach AK. Trzymając latarki skierowane do góry układały się na ziemi tworząc umówione wcześniej figury geometryczne pozwalając dostrzec pilotom w gąszczu zabudowy miejsca zrzutu. Z czasem, podczas kolejnych misji były one narażone na bezpośredni ogień Niemców, utrudniających przejęcie zrzucanego sprzętu ponosząc duże straty.

Przebieg lotów

Pierwsze próby pomocy powstaniu podjęto już w nocy z 3 na 4 sierpnia. Mimo iż rozkazy co do lotu tej nocy nie zakładały wyprawy nad Warszawę, to cztery załogi podjęły taką próbę za cichą zgodą dowódcy bazy majora Jana Jadźwińskiego oraz dowódcy eskadry majora Eugeniusza Arciuszkiewicza. Ostatecznie nad Warszawę dotarły trzy samoloty, które dokonały udanego zrzutu w rejonie cmentarza na Woli gdzie walczyło zgrupowanie AK „Radosław”. Zrzucony sprzęt szczególnie ręczne przeciwpancerne wyrzutnie „Piat” pomogły powstańcom skutecznie odpierać ataki Niemców prowadzone w tym rejonie 5 sierpnia. Czwarty samolot został zaatakowany i uszkodzony przez nocny myśliwiec Ju 88 w rejonie Sulejowa, przez co musiał zawrócić, jednak mimo to zrzucił ładunek w lasach w okolicach Piotrkowa. Zasobniki szczęśliwie trafiły w ręce działającego tam zgrupowania Armii Krajowej. Maszyna doleciała do bazy i lądowała awaryjnie na brzuchu, cała załoga przeżyła.

Następne loty nad Warszawę odbywały się co kilka dni. Prócz polskich lotników do tych trudnych zadań skierowano także załogi z 18 Dywizjonu RAF, jak i 31 Dywizjonu SAAF (south african air force). Chęć lotu nad Warszawę wyrażali również Amerykanie, którzy w ramach operacji „Frantic” chcieli przeprowadzić potężną wyprawę zaopatrzeniową złożoną z dużej liczby samolotów B-17 Flying Fortress. Aby tego dokonać, zgodnie z zasadami operacji musieli otrzymać od sowietów zgodę na lądowanie po wschodniej stronie frontu. Na zgodę trzeba było czekać niemal miesiąc, a lot udało się przeprowadzić dopiero 18 września, jednak nie odniósł on oczekiwanych rezultatów. Nad Warszawę dotarło 107 ze 110 amerykańskich bombowców jednak zrzut został przeprowadzony z dużej wysokości w zasadzie na ślepo z racji kłębów dymu unoszących się nad miastem. Około 80% sprzętu wylądowało w rękach niemieckich. Więcej misji tego typu nie realizowano mimo iż dowództwo amerykańskie było nastawione optymistycznie i wstępnie planowało wykonać kolejne zadanie tego typu pod koniec września. W rzeczywistości jednak nic już nie mogło powstania uratować. Konwencjonalne misje nocne były kontynuowane przez cały sierpień i pierwszą połowę września, jednak w związku z bardzo dużymi stratami zostały w połowie miesiąca zawieszone i do końca powstania nie zostały już wznowione.

Podsumowanie

Ogólnie załogi latające na pomoc Powstaniu Warszawskiemu z południowych Włoch wykonały 196 lotów, w tym 91 lotów 1586 Polska Eskadra Specjalnego Przeznaczenia. 50 lotów Brytyjskie dywizjony 148 i 178 oraz 55 lotów 31 Dywizjon SAAF. Ogółem samoloty SOE (Special Operations Executive) zrzuciły 870 zasobników, z czego 427 bezpośrednio na Warszawę. Żołnierzom na ziemi udało się podjąć 514 zasobników z czego 235 w Warszawie. Straty wyniosły 39 samolotów w tym 18 polskich tracąc tym samym 36 załóg. W amerykańskiej wyprawie „Frantic 7” zrzucono 1284 zasobniki jednak tylko 228 z nich trafiło w ręce powstańców. Warto podkreślić iż ewidentnie największy wysiłek spośród jednostek biorących udział w nocnych zadaniach wykonali lotnicy z 1586 Polskiej Eskadry Specjalnego Przeznaczenia, po raz kolejny dając przykład umiejętności i heroizmu polskiego żołnierza. Eskadra na początku listopada 1944 roku, oraz po uzupełnieniu stanu osobowego została z powrotem przekształcona w 301 Polski Dywizjon Bombowy przyjmując dodatkową nazwę „Obrońców Warszawy”.

Przy okazji omawiania pomocy powietrznej dla Powstania Warszawskiego należy jeszcze wspomnieć o lotach zaopatrzeniowych realizowanych od 13 września przez 9 Stalingradzko- Rzeczycki Pułk Nocnych Bombowców Gwardii WWS oraz 2 Pułk Nocnych Bombowców „Kraków” operujący w ramach 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki. Loty te wykonywano przede wszystkim na dwupłatowych samolotach Po-2. Same zasobniki zrzucane były bez spadochronów, co powodowało iż bardzo duża część sprzętu rozbijała się o ziemię i była bezużyteczna. Ilość zrzuconego zaopatrzenia określa się na co najmniej kilkanaście karabinów przeciwpancernych, kilkadziesiąt pistoletów maszynowych oraz liczne granaty i amunicję. 24 września podjęto nawet nieudaną próbę przerzutu armaty 45 mm wz. 37. Od 24 do 29 września dostarczono natomiast przede wszystkim żywność (suchary, herbatniki, konserwy, koncentraty, słoninę itp.) oraz już tylko niewielkie ilości uzbrojenia, przede wszystkim amunicję i granaty. Patrząc na te działania z dystansem należy jednak stwierdzić iż były to akcje pozorowane, nastawione przede wszystkim na użytek propagandowy, podjęte zbyt późno i w zbyt małej skali aby cokolwiek zmienić. Wpisywały się niejako w politykę Stalina w stosunku do Polski i bezpośrednio Warszawy.

Upamiętnienie

Obecnie najbardziej charakterystycznym miejscem pamięci lotniczej pomocy dla walczącej Warszawy jest Muzeum Powstania Warszawskiego, gdzie znajduje się makieta samolotu B-24J Liberator. Zaczątkiem makiety był fragment poszycia samolotu zestrzelonego nad Bochnią w nocy z 14 na 15 sierpnia 1944 roku. Maszyna wracała znad walczącej stolicy, dowodził kpt. Zbigniew Szostak który podczas katastrofy zginął wraz z z całą 7 osobową załogą. Na Warszawskim Mokotowie znajduje się również odsłonięty w 2003 roku Pomnik Lotników Polskich poległych w II wojnie światowej.

Oficjalną kwaterą poległych na ziemiach polskich lotników jest zaś cmentarz Rakowicki w Krakowie. W kwaterze brytyjskiej spoczywają lotnicy brytyjscy, kanadyjscy, australijscy, południowo- afrykańscy oraz polscy m.in. załoga Liberatora z Olszyn i Halifaxa z Banicy. W wielu miejscach w kraju znajdują się także pomniki upamiętniające sam fakt odbywania lotów zaopatrzeniowych czy upamiętniające poległe podczas takich misji załogi.
Wszystkim zainteresowanym i poszukującym szczegółowej wiedzy na ten temat polecam książki Kajetana Bienieckiego „Polskie Załogi nad okupowaną Europą 1942-1945”, „Lotnicze wsparcie Armii Krajowej” oraz Aleksandra Gucwy ,,Odwaga i nadzieja" - tel.503 082 470

W godzinę "W" zawyły syreny w hołdzie dla powstańców

76 lata temu, o godz. 17 wybuchło Powstanie Warszawskie. "Polacy! Od dawna oczekiwana godzina wybiła. Oddziały Armii Krajowej walczą z najeźdźcą niemieckim we wszystkich punktach Okręgu Stołecznego" - napisano w pierwszej powstańczej odezwie, rozklejonej na ulicach stolicy. Punktualnie o 17.00, czyli w godzinę "W", w Sękowej oraz w całej Polsce zawyły syreny w hołdzie powstańcom.

- Powstanie Warszawskie było największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. 1 sierpnia 1944 roku do walki w stolicy przystąpiło ok. 40-50 tys. powstańców. Planowane na kilka dni, trwało ponad dwa miesiące. W czasie walk w Warszawie zginęło ok. 18 tys. powstańców, a 25 tys. zostało rannych. Straty wśród ludności cywilnej były ogromne i wynosiły ok. 180 tys. zabitych. Pozostałych przy życiu mieszkańców Warszawy, ok. 500 tys., wypędzono z miasta, które po powstaniu zostało niemal całkowicie spalone i zburzone.