Szlak wojenny płk.dypl. Kazimierza Szternala ps. ,,ZRYW"Żyli wśród nas ludzie, których działalność żołnierska, bojowa oraz społeczna i służba ojczyźnie mogłaby posłużyć do życiorysu wielu osób. Takim był właśnie pułkownik dyplomowany Kazimierz Szternal Kazimierz Szternal, PS. „Zryw”, vel Kazimierz Zator, vel Jan Chacki, urodził się 4 marca 1907 r. w Sękowej, syn Jana i Eleonory z domu Kukla. Wychowywał się w domu rodzinnym we wsi Męcina Mała, pow. gorlicki. Miał najstarszego brata Michała, który był księdzem, siostrę Helenę i dwóch braci - Mieczysława i Karola. Ojciec Kazimierza miał jeszcze z pierwszego małżeństwa córkę Eleonorę i dwóch synów - Stanisława i Władysława, który zginął podczas I wojny światowej w wieku 20 lat. Kazimierz był synem wiertacza naftowego, pracującego przez długi czas w Borysławiu i na kontraktach różnych firm zagranicznych na wyspach Borneo, Jawa, Sumatra, w Persi i Jugosławi. Jego dziadek Józef przybył do Męciny Małej z Lanckorony i w 1861 r. kopał w Ropicy Ruskiej(Górnej) na tzw. „szachtach” czyli kopankach. Rodzina Szternalów liczyła sześciu wiertaczy naftowych ,synów i wnuków dziadka Józefa. Rodzinie tej nie były obce idee wolnościowe i patriotyczne, czego dowodem jest fakt, że brat dziadka Józefa walczył i zginął w powstaniu styczniowym 1863 r. Kazimierz Szternal uczęszczał do Gimnazjum Klasycznego im. Marcina Kromera w Gorlicach. Maturę zdał w 1928 r. poczym wybrał zawodową służbę wojskową.
W 1931 r. ukończył Szkołę Podchorążych Piechoty w Ostrowii Mazowieckiej awansując do stopnia podporucznika. Służbę oficerską rozpoczął w 16 pułku piechoty w Tarnowie gdzie w 1934 r. awansował do stopnia porucznika.
Władysław Szternal, przyrodni brat Kazimierza Szternala,*** mjr. K. Szternal - Anglia, marzec 1944 rok. Tablicę pamiątkową śp. płk. dypl. Kazimierza Szternala odsłonięto 27.08.1989 r. z udziałem rodziny, J. E. biskupa tarnowskiego Józefa Gucwy i mieszkańców Męciny Małej. ( zdjęcie z lewej strony wykonano w dniu odsłonięcia, zaś zdjęcie z prawej strony pochodzi z 07.12.2006 r.) Kościół (kaplica) rzymskokatolicka pod wezwaniem św. Sebastiana Męczennika w Męcinie Małej - z boku widoczna tablica pamiątkowa śp. płk. dypl.Kazimierza Szternala ps. ,,Zryw", po remoncie kaplicy w 2006 r. obok tablicy nie umieszczono krzyża? - patrz wyżej (zdjęcie to wykonano 7 grudnia 2006 r.)
| ||
„Chrystos Rażdajetsa – Sławyte Jeho”
| ||
Z Sękowej do Belęcina
W grudniu minęło 60 lat, odkąd Agnieszka i Jan Drzymałowie idą razem przez życie. Pan Jan ma 90 lat, a jego żona 81. Mieszkają w Nowym Belęcinie. Są sami, odkąd na zawsze odszedł ich syn. Zycie "rzucało" państwa Drzymałów po całej Polsce. Poznali się w Sękowej koło Gorlic. To jest około 500 kilometrów stąd. Tam w miejscowym kościele pan Jan był organistą. A pani Agnieszka pracowała jako przedszkolanka. Nietrudno było się spotkać. Poznali się, pokochali i ślub wzięli w "swoim" kościele. To były skromne, ale dobre lata. W Sękowej na świat przyszedł ich jedyny syn. A potem przenieśli się na drugi koniec Polski, niedaleko Elbląga. Zamieszkali w służbowej organistówce i razem rozpoczęli pracę. Okazało się, że w tej parafii potrzebny był nie tylko organista, ale również nauczyciel muzyki i nauczycielka religii. Praca czekała na nich aż w czterech szkołach. Do najbliższej mieli 5 kilometrów, a do najdalszej 10. Codziennie więc przemierzali gminę. Pani Agnieszka uczyła religii i wolne miała tylko soboty i niedziele. A pan Jan właściwie wolnych dni nie miał. Był przecież nauczycielem muzyki, no i organistą. W niedziele i święta grał w kościele.
I znowu po kilkunastu latach pojechali w Rzeszowskie. Za pracą organisty trafili do Robczyc. Pokonali kolejne setki kilometrów. Pani Agnieszka nie podjęła już pracy. W tym czasie ich syn poszedł do liceum, a oni mieli jeszcze córkę. Adoptowali małą dziewczynkę, kiedy mieszkali pod Elblągiem. Było więc co robić w domu. Przyszłość dzieci była najważniejsza. Kiedy więc państwo Drzymałowie zdecydowali się przyjechać do gminy Krzemieniewo, to ta podróż podyktowana była nie tyle względami organizacyjnymi, co zwyczajnie sercem. Ksiądz Józef chciał być blisko rodziców, zamierzał się nimi na starość opiekować, chciał zapewnić im spokój, bezpieczeństwo. Tak właśnie miało być. Dlatego kupił stary domek w Nowym Belęcinie, wyremontował go, urządził trzy pokoje. Sam przecież też miał tam kiedyś zamieszkać. No i przywiózł rodziców na drugi koniec Polski. A oni czuli się szczęśliwi. To było w 1996 roku. Bóg chciał jednak inaczej. W pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia, osiem lat temu, ksiądz Józef zmarł. Ktoś napisał wówczas "Odszedł cicho i spokojnie. Idzie do nieba". Nie było i nie będzie już trudniejszej chwili w życiu państwa Drzymałów. Każdego dnia tęsknią do syna. Trudno, się dziwić, że kiedy o nim mówią, łzy same napływają do oczu. A mówią o nim pięknie. Nawet teraz, gdy rozmawialiśmy o ich jubileuszu 60 - lecia małżeństwa, tak naprawdę byli z Józkiem. To on przecież organizowałby uroczystość. Pani Agnieszka mówi, że przez całe lata spotykała dobrych ludzi. Tutaj, w Belęcinie, byli przecież zupełnie obcy. Nie znali nikogo, nie mieli krewnych, przyjaciół. A jednak nie są dziś sami. Jeden z sąsiadów robi im zakupy, przynosi opał do piwnicy. Inny zawozi do kościoła. Lekarz systematycznie ich odwiedza, panie w aptece przygotowują leki na każdy dzień. Znajomy weterynarz z Leszna zostawia zawsze słodycze, owoce. Jak trudno byłoby bez dobrych ludzi... Pan Jan nie jest najzdrowszy. Ostatnio przeszedł zapalenie płuc i stara się nie wychodzić na dwór. A pani Agnieszka krząta się po domu, gotuje, sprząta, zajmuje się kurami, królikami. Mówi, że zawsze ma co robić. Zapytana, czy nie pojedzie w swoje strony, w Rzeszowskie do córki, odpowiada, że nie. Tutaj jest jej dom. Pierwszy, który mają z mężem na własność. Skromny, ale podarowany im przez syna. Z nim, na pawłówickim cmentarzu, chcą już zostać na zawsze. Państwo Drzymałowie zdziwili się, że w dniu rocznicy ślubu odwiedził ich wójt gminy, a potem nasza redakcja. Nie spodziewali się życzeń. A przecież składamy je z ogromną życzliwością. Żeby jak najdłużej byli razem i żeby dopisywało im zdrowie. A także, aby potrafili kierować wspomnienia do dobrych i szczęśliwych chwil. Takich przecież dzieci darowały im w życiu sporo. źródło ,,Życie Gminy Krzemieniewo"
| ||
WspomnienieW mroźny Bożonarodzeniowy poranek, 25 grudnia 2002 roku, gdy cieszyliśmy się narodzeniem Chrystusa dla Świata dla Nieba rodził się śp. Ks. Józef Drzymała. Odszedł tak jak żył - cicho i spokojnie - by odebrać nagrodę, za służbę na Niwie Pańskiej. Pośród nas pojawił się w 1985 roku, przysłany przez Arcybiskupa Strobę jako wikariusz parafii św. Jana Chrzciciela w Lesznie. Spełniając codziennie swoją posługę kapłańską -celebra mszy Św., katechizacja młodzieży - zaangażowany był w wiele innych posług. Służył głuchoniemym, zorganizował Duszpasterstwo Służby Zdrowia, drzwi swego domu otworzył (dła będących wówczas w podziemiu) działaczom Solidarności Ziemi Leszczyńskiej. To dzięki jego pomocy i staraniom Związek zyskał swój sztandar. Swiss Replica Watches W1989 roku władza kościelna powierzyła mu pracę w parafii Pawłowice. Tej wspólnocie oddaje się całkowicie, poświęcając swoje życie i zdrowie. Pozostanie po nim puste miejsce przy stole i pamięć wypełniona wdzięcznością. Był nam kolegą i przyjacielem. W przyjaźni naszej realizowało się to, co przyjaźń ze swej natury niesie. Przyjaźń, czyli jaźń przyjaźni, człowiek przy człowieku, ręka przy ręce, serce przy sercu. Panerai Replica Watches
Ostatni etap życia - tu na Ziemi ks. Józefa naznaczony był cierpieniem. W tym doświadczeniu był nam nauczycielem wiary. Pokazał, że choć trudno dźwigać krzyż, można go przyjąć w pokorze i oddaniu się Chrystusowi. Słowo pożegnalne wygłosił Ks. Zbigniew Piotrowski, a nabożeństwo żałobne koncelebrował Ks. Arcybiskup Poznański - Stanisław Gądecki źródło: nowa elita - nr1 z 2003 r. Ur. w Gorlicach, s. Jana i Agnieszki zd. Brach. Maturę uzyskał w Tarnowie. Tam zaczął studia teologiczne. Powołany do służby wojskowej uległ poważnemu wypadkowi. Naukę kontynuował w Seminarium Duchownym w Poznaniu. Wyświęcony w Poznaniu 27 V 1977. Następnie wikariusz kolejno w Krobi, Rozdrażewie i Poznaniu. W latach 1986-89 wikariusz parafii św. Jana w Lesznie, w tym czasie kapelan NSZZ Solidarność, a także służby zdrowia i głuchoniemych. Z dniem 25 III 1989 objął parafię Pawłowice k. Leszna. Przeprowadził generalny remont pawłowickiego kościoła i innych obiektów parafialnych. Ostatnią mszę odprawił 24 XI 2002. Zm. w Lesznie 25 XII 2002. Pochowany w Pawłowicach. źródło: Pan Jarosław Wawrzyniak Powyższe zdjęcie są umieszczone dzięki uprzejmości Pana Jarosława Wawrzyniaka | ||
III Sesja VI Kadencji Rady Gminy Sękowa
Po raz trzeci spotkali się radni Gminy Sękowa na sesji w dniu 28 grudnia br.
Ta sesja składała się z dwóch części: roboczej i uroczystej. O godz. 14.00 rozpoczęła się uroczysta część sesji, na którą przybyli dostojni goście a wśród nich Senator RP Pan Stanisław Kogut, Czcigodni Księża, Przedstawiciele Starostwa Powiatowego, Komendanci Policji i Powiatowej Straży Pożarnej, Kierownicy Jednostek Organizacyjnych, Pracownicy Urzędu Gminy oraz Sołtysi.
W obydwu częściach sesji uczestniczyła Pani Wójt i Pani Sekretarz naszej gminy.
Przybyłych gości powitała Pani Maria Wyżkiewicz - Przewodnicząca Rady Gminy Sękowa, następnie podziękowała wszystkim, którzy w kończącym się roku przyczynili się do rozwoju gminy.
Po wystąpieniu Pani Wójt zebrani obejrzeli świąteczny program artystyczny w wykonaniu dzieci i młodzieży ze Szkoły Podstawowej w Siarach pod kierunkiem pani Małgorzaty Markowicz.
|