Polski pilot Franciszek Kornicki zwyciężył w plebiscycie "Telegrapha"
Ostatni żyjący dowódca polskiego dywizjonu lotnictwa z II wojny światowej Franciszek Kornicki zwyciężył w plebiscycie Muzeum Królewskich Sił Powietrznych (RAF) i dziennika "The Telegraph" na bohatera wystawy na stulecie RAF w 2018 roku.
Kornicki zdobył 325,1 tys. głosów - szesnaście razy więcej niż wszyscy pozostali rywale łącznie - wyprzedzając Sir Douglasa Badera (6,3. tys.) i Jackie Moggridge (2,6 tys. głosów).
– Jestem bardzo zaskoczony i nawet trochę oszołomiony tą wiadomością - skomentował dla Newsweeka polski bohater. Byłem tylko jednym z wielu i znałem sporo lepszych ode mnie lotników. Samolotem latali ze mną też dwaj wspaniali pomocnicy. Bardzo żałuję, ale teraz nie jestem w stanie przypomnieć sobie ich nazwisk. Chciałbym o nich przypomnieć, bo zasługują na podobne uhonorowanie za to, co razem udało nam się osiągnąć - pisze lotnik w przesłanym przez jego syna komentarzu.
Franciszek Kornicki urodził się w 1916 r. w Wereszynie w woj. Lubelskim, po ataku na Polskę, Niemiec i Związku Radzieckiego latał przestarzałym myśliwcem PZL P.7. Po załamaniu polskiej obrony przebił się do Anglii przez Rumunię i Francję razem z tysiącami innych polskich lotników. Jego umiejętności pilotażu i dowódcze zostały docenione i w 1943 roku mając zaledwie 26 lat został najmłodszym dowódcą w polskim lotnictwie, obejmując dywizjon 308. Rok później został oficerem sztabowym. Po wojnie nie wrócił do komunistycznej polski, służył w RAF jeszcze 20 lat.
Jest aktywnym cżłonkiem brytyjskiej polonii, w 2016 roku obchodził setne urodziny, Jest ostatnim żyjącym polskim dowódcą szwadronu RAF z II Wojny Światowej.
Został wyróżniony Virtuti Militari, najwyższym wojskowym odznaczeniem w Polsce, za godne naśladowania dowodzenie, kiedy chroniąc grupy brytyjskich bombowców nad północną Francją nakazał pilotom brawurowy atak na grupę wrogich samolotów.
Dzięki zwycięstwu w plebiscycie podobizna Kornickiego zostanie umieszczona na zaplanowanej na przyszły rok wystawie z okazji 100-lecia RAF - tuż obok Spitfirea VB BL614, słynnego samolotu myśliwskiego, który był używany przez RAF w trakcie II wojny światowej, m.in. przez pilotów Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii.
Syn Kornickiego, Richard, który odpowiada m.in. za pomnik poświęcony polskim pilotom w pobliżu bazy RAF Northolt w zachodnim Londynie powiedział, że rodzina jest zachwycona wynikami plebiscytu. Dodał jednocześnie, że jego ojciec chciałby, aby równą uwagę poświęcano wszystkim, którzy wzięli udział w tej walce.
- Polska była jedynym krajem w Europie, który był okupowany przez nazistów, ale nigdy się nie poddał, utrzymując rząd i siły zbrojne walczące na emigracji, a wszystko zgodnie z mottem za waszą wolność i naszą - przypomina Richard Kornicki.
Podczas trwania głosowania Polacy motywowali się do wspierania polskiego pilota m.in. w mediach społecznościowych, gdzie jego historię opowiadała polska ambasada w Londynie, brytyjska ambasada w Warszawie, a także Polskie Radio Londyn i inne media polonijne.
In September 1939, Poland was invaded by both Hitler’s Germany and Stalin’s Russia, and the Polish Kornicki found himself flying an outdated PZL P.7 fighter in a losing battle. Undaunted by the collapse of Poland’s defences, he, like thousands of other servicemen, made his way to Britain to continue fighting. His ability as a pilot cosplay costume pas cher and quiet authority were noticed and, in February 1943, he took command of 308 Squadron which operated Spitfire Vbs. He was, at 26, the youngest squadron commander in the Polish Air Force. After surviving more than three years in the front line, Franciszek became a staff officer in 1944. After the war, Poland was controlled by Stalin’s communists, so he decided to remain in exile and joined the RAF; serving as an officer for over 20 years. Franciszek Kornicki has been an active member of the Polish community in Britain, the Polish Air Force Association in particular. In December 2016, he celebrated his 100th birthday. He is the last surviving Polish World War Two squadron commander.
73. rocznica pacyfikacji Jamnej i partyzanckiej bitwy Batalionu ,,BARBARA” 16. PP AK
24 września 2017 r. o godz. 10.15 w miejscowości Jamna, gmina Zakliczyn w pow. tarnowskim, odbyła się uroczystość patriotyczno - religijna z okazji 73. rocznicy pacyfikacji Jamnej i partyzanckiej bitwy Batalionu ,,BARBARA” 16. PP AK. Na placu przykościelnym pod pomnikiem poległych podczas pacyfikacji Jamnej, wstawili się licznie kombatanci, władze samorządowe, harcerze, uczniowie, oraz mieszkańcy, którzy uczcili gehennę jej mieszkańców, pomordowanych bestialsko przez okupanta niemieckiego i ofiar bitwy partyzanckiej podczas akcji „Burza”. Odśpiewano hymn państwowy i odczytany został przez harcerza Apel Pamięci. Burmistrz Miasta i Gminy Zakliczyn pan Dawid Chrobak powitał uczestników uroczystości. W przemówieniu okolicznościowym głos zabrał jeden z ostatnich żołnierzy Batalionu ,,Barbara” płk dr Jerzy Pertkiewicz, który przedstawił tragiczną historię, jaka na Jamnej się wydarzyła z 25/26 września 1944 r.
Następnie złożono wiązanki kwiatów pod pomnikiem:
Pułkownik Jerzy Pertkiewicz
Poseł na Sejm Michał Wojtkiewicz
Starosta Tarnowski Roman Łucarz
Burmistrz Miasta i Gminy Zakliczyn Dawid Chrobak
Związek Sybiraków Józefa Łątka
O Andrzej Chlewicki
Komendant WKU w Tarnowie podpułkownik Piotr Waręcki
Córka kpt Borowskiego Leliwy Beata Palenik z mężem
Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej – koło Pleśna
1 Pułk Strzelców Podhalańskich Nowy Sącz por. Gucwa Józef
Harcerze seniorzy z chorągwi podkarpackiej
Zespół Szkół Ogólnokształcących hublot replica i Zawodowych im. Jana Pawła II w Gromniku
Szkoła Podstawowa im. Batalionu Barbara AK w Powęzowie
12 ZH „Niezłomni”
Zespół Szkolno – Przedszkolny im. Tadeusza Kościuszki w Paleśnicy
Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych w Zakliczynie
Szkoła Podstawowa im. Lanckorońskich w Zakliczynie
Stowarzyszenie Grupa Rekonstrukcji Historycznej 16 PP Ziemi Tarnowskiej
Szkoła Podstawowa im. Armii Krajowej w Rzuchowej
Szkole Koło Krajoznawczo-Turystyczne „COMPASS” przy Szkole Podstawowej i Gimnazjum w Zakliczynie
Uczniowie Zespołu Szkół w Gromniku
Zespół Szkoły Podstawowej i Przedszkola w Filipowicach
Zespół Szkoły Podstawowej i Przedszkola w Gwoźdzcu
Szkoła Podstawowa w Stróżach
Szkolny Klub Historyczny im. AK przy Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1 w Brzesku
Po oficjalnych uroczystościach na placu przy kościele p.w. Matki Bożej Niezawodnej Nadziei, wszyscy uczestnicy tej uroczystości udali się do miejscowego kościoła, gdzie odbyła się pod przewodnictwem Ojca Andrzeja Chlewickiego koncelebrowana Msza św. w intencji poległych i pomordowanych mieszkańców Jamnej. Po mszy św. odbył się koncert zespołu ,,iGramy z Pokusą”
Na zgromadzonych czekała wspaniała grochówka żołnierska.
W okolicach Jamnej działał od lipca do listopada 1944 roku 1 batalion partyzancki 16 pp. Armii Krajowej pod dowództwem kpt. Eugeniusza Borowskiego - "Leliwy" - batalion "Barbara".
73 lata temu, batalion „Barbara” na Suchej Górze przebijał się przez otaczające go wojska hitlerowskie i udał się na Jamną, gdzie powstało partyzanckie obozowisko składające się z około 600 żołnierzy AK.
25 września 1944 roku, tuż przed świtem, oddziały niemieckie, których trzon stanowił 5 pułk strzelców ukraińskiej dywizji SS " Galizien" - otoczył obozowisko partyzanckie w Jamnej. Partyzanci obserwowali ruchy wojsk niemieckich i aby uniknąć otwartej walki z przeważającymi siłami niemieckimi (ponad 4000), wycofali się na sąsiednie zalesione wzgórza, stwarzające dogodniejsze warunki do obrony. Po zaciętej i morderczej walce, partyzantom udało się znaleźć lukę w nieprzyjacielskim pierścieniu. Tędy wyprowadzono prawie pół tysiąca ludzi, między dwoma posterunkami esesmańskich karabinów maszynowych. Rano hitlerowski kocioł okazał się pusty, a na pobojowisku było ponad 100 zabitych i rannych esesmanów. Bolesne i dotkliwe były również replicas hublot straty partyzantów, ale niewspółmiernie mniejsze. Mimo znacznej dysproporcji sił, partyzanci wyszli z groźnego okrążenia, odnosząc zdecydowane zwycięstwo i zachowując nadal siły oraz wole walki z niemieckim najeźdźcą. Zemsta okupanta za przegraną bitwę skupiła się jednak na mieszkańcach Jamnej. Wieś płonęła przez całą noc z 25 na 26 września. Podczas pacyfikacji zginęło 27 osób.
Sumni dni nastały... Akcja Wisła (1947) i jej skutki dla Kościoła Prawosławnego
W poniedziałek, 18 września o godz. 18.00 odbył się wernisaż nowej wystawy przygotowanej w Muzeum Regionalnym PTTK w Gorlicach. Ekspozycja powstała z okazji 70. rocznicy Akcji Wisła i nosi tytuł „Sumni dni nastały… Akcja Wisła (1947) i jej skutki dla Kościoła Prawosławnego”. Jej autor dr Grzegorz Kuprianowicz, na piętnastu planszach wykonanych w systemie roll- up, w sposób systematyczny przedstawia historiografię, dokumenty oraz fotografię z czasów sprzed, w trakcie i zaraz po wysiedleniach, uwzględniając wpływ Akcji Wisła na strukturę Cerkwi Prawosławnej w Polsce.
Wernisaż otworzył Prezes Zarządu Oddziału PTTK w Gorlicach Jerzy Mrozek, przywitał zebranych gości. W wernisażu uczestniczył Prawosławny Biskup Przemyski i Gorlicki, Jego Ekscelencja, Najprzewielebniejszy doktor nauk teologicznych Paisjusz oraz proboszcz Klockor Kopior parafii prawosławnej w Gorlicach ks. dziekan prot. dr Roman Dubec, którzy przedstawili historię Akcji ,,Wisła’’ i jej skutki dla kościoła prawosławnego.
Wernisażu uczestniczyli m.in. przedstawiciele władz miasta i starostwa w osobach: Jerzy Nalepka – wicestarosta gorlicki, Roman Dziubina - Wiceprzewodniczący Rady Powiatu Gorlickiego i Aleksander Augustyn – kierownik wydziału oświaty, kultury i spraw społecznych przy UM w Gorlicach.
Wystawa dostępna będzie do 15 października. Foto: Agata Przybycień
Zdjęcia wykonane z tego samego miejsca z kopalni ,,Barbara4" w Ropicy Ruskiej dziś Górnej - z lewej strony styczeń 1947 r. z prawej czerwiec 1947 r. i przedstawia wysiedlenie Łemków w ramach Akcji ,,Wisła" - widoczne na drodze furmanki podążające na punkt zborny w Zagórzanach
Czarne - Ostatnia Wielkanoc przed wysiedleniem - kwiecień 1947 r.
Na zdjęciu mieszkańcy kilku wsi z ks. Włodzimierzem Hajdukiewiczem z Krzywej: Czarne (11 rodzin), Długie (6 rodzin), Lipna (3 rodziny), Radocyna ( 3 rodziny) i Wyszowadka (3 rodziny). Po prawej stronie widoczna część cerkwi greckokatolickiej a w replica uhren tyle widoczna bramka wejściowa i krzyż centralny na cmentarzu wojennym nr 54. Pod drzewami pierwszy z lewej strony stoi 21 letni Dymitr Sabatowicz z Długiego, obecnie mieszkaniec Siar!
W niedzielę 17 września mija siedemdziesiąta ósma rocznica wkroczenia wojsk radzieckich do Polski. 17 września 1939 roku Armia Czerwona bez wypowiedzenia wojny zaatakowała Polskę. Zgodnie z radziecko - niemieckim porozumieniem zawartym w tajnym protokole paktu Ribbentrop - Mołotow Armia Czerwona przekroczyła granice Polski. Związek Radziecki złamał pakt o nieagresji, który miał obowiązywać do końca 1945 roku. Rosjanie zaatakowali borse imitazioni niespodziewanie. Zaskoczeni Polacy nie byli w stanie stawić czoła przeważającym siłom radzieckim. Propaganda sowiecka określała agresję na Polskę jako "wyprawę wyzwoleńczą" w obronie "ludności zachodniej Ukrainy i zachodniej Białorusi". Miejsce miały także masowe deportacje polskich obywateli (około 2 mln)
Armia Czerwona dopuściła się licznych zabójstw i mordów, zarówno na jeńcach wojennych, jak i na ludności cywilnej. Rozstrzelano m.in. generała J.K. Olszynę-Wilczyńskiego, Za stawianie zbrojnego oporu Armii Czerwonej dokonano zbiorowych egzekucji żołnierzy polskich w okolicach Wilna, w Rohatynie i Wólce Wytyckiej, jeńców wojennych maltretowano w Grodnie, Wołkowysku, Oszmianie, Mołodecznie, Nowogródku, Sarnach, Kosowie Poleskim i Tarnopolu. Dokonywano mordów na ludności cywilnej, nie oszczędzając kobiet i dzieci. Armia Czerwona zadała wiele bólu i cierpienia Polakom. Straty polskie wyniosły ok. 242 tys. wziętych do niewoli sowieckiej, ilość zabitych nie jest znana. Straty Armii Czerwonej ok. 10 tys. zabitych, rannych i zaginionych.
Dzięki naszym rodakom i przelanej polskiej krwi, dziś jesteśmy wolnym narodem. To przykre, że wielu Polaków nie wie nawet, co wydarzyło się 17 września 1939 roku.
PS
A kiedy nadszedł 17 września ruszyła czerwona zaraza ze wschodu wśród ofiar nazistów niemieckiej agresji wśród lasu krzyży ofiar i głodu. Sowiecka swołocz zalała nasz kraj zadała nam podwójny cios przyniosła śmierć replique montre terror zniszczenie zmieniła Rzeczypospolitej los. I zapłonęły polską krwią śniegi Syberii sowieckie gułagi obozy śmierci Katynia Miednoje i Ostaszkowa tu zbezczeszczono stan rycerski po jednej kuli we wszystkich głowach. Umierali z honorem i ciągle było słychać ich równy krok miarowy jak szli na śmierć z podniesioną głową pod Katyńskie rowy. Dymiły krematoria i słychać było raus gdy szła kolejna grupa do gazu to znów od wschodu krzyczano wpieriod ten był szczęśliwy co umierał od razu. Krwawiła Polska a łzy i krew płynęły jak nasza dumna Wisła och jakże ciężkie były te kajdany gdy nasza wolność nagle prysła. Minęły lata mamy wolny kraj obeschły łzy na twarzach i tylko pamięć w sercach naszych trwa i krzyże zmurszałe na leśnych cmentarzach. Za śmierć naszych synów za ból i łzy za sowieckie gułagi i poniżenie daj nam dziś szczęście kraju nasz nie tylko marzenia i dobrobytu cienie.
Henryk Siwakowski
Patriotyczne spotkania na ziemi śląsko - małopolskiej.
13 września 2017 r. o godz. 16-tej w prywatnym Muzeum Polsko-Amerykańskim „Hells Angel” w Wadowicach, odbyły się
uroczystości związane z 73 rocznicą zestrzelenia nad Zygodowicami w pobliżu Wadowic, przez niemiecką artylerię przeciwlotniczą bombowca sił powietrznych USA B-24 Liberator „Hell’s Angel”. Od nazwy bocznej tego samolotu swoją nazwę przyjęło Muzeum.
W 1991 r. odsłonięto Obelisk Lotników Amerykańskich upamiętniający śmierć 6 członków załogi i 1 ofiary cywilnej tej katastrofy.
Spotkanie miało na celu oddanie hołdu i pamięci lotnikom amerykańskim w 73 rocznicę bitwy o śląskie paliwo.
Wystawa w muzeum jest dedykowana w szczególności pamięci polskich i amerykańskich lotników oraz żołnierzy Armii Krajowej, którzy oddali swe życie w walce o wolność Polski w latach I i II wojny światowej.
Właściciel Muzeum Pan Zygmunt Kraus podczas uroczystości zaprezentował zebranym swoje zbiory, które są owocem kolekcjonerskiej pasji całego życia. W Muzeum można było obejrzeć liczne elementy Liberatora B-24, rzeczy osobiste i umundurowanie lotników, a także pamiątki związane z udziałem amerykańskich lotników w walkach nad Polską. Odrębne miejsce poświęcono polskim lotnikom walczącym na frontach II wojny światowej. Inne pomieszczenia były poświęcone „Za naszą i waszą wolność – dzieje polsko-amerykańskiego braterstwa broni” – wśród eksponatów znajdują się oryginalne dokumenty i przedmioty osobiste związane z Tadeuszem Kościuszko, Kazimierzem Pułaskim, Ignacym Paderewskim, czy gen. Hallerem a także „Smoleńsk 2010 – pamiętamy” – wystawa poświęcona ofiarom katastrofy smoleńskiej, a w szczególności wybitnemu artyście – Wojciechowi Sewerynowi, twórcy m.in. pomnika katyńskiego w Chicago.
Na uroczystość przybyła delegacja wojsk Stanów Zjednoczonych stacjonująca w Polsce, licznie uczestniczyli członkowie Stowarzyszenia Seniorów Lotnictwa Wojskowego RP w Krakowie, uczniowie Zespołu Szkolno - Przedszkolnego w Ryczowie jak również przedstawiciele grupy gorlickiej SSLW RP w osobach: Aleksander Gucwa i Kazimierz Sacha. Książka pióra pana Aleksandra pt. ,,Odwaga i nadzieja”, która została wręczona panu Zygmuntowi w roku ubiegłym, znajduje się na poczesnym miejscu w tutejszym muzeum.
Po oficjalnych przemówieniach przez Zygmunta Krausa i Stanisława Wojdyłę – prezesa SSLW RP w Krakowie, wystąpiła Grupa "Radośni" działająca przy Towarzystwie Przyjaciół Skawiny, która pieśniami patriotycznymi i harcerskimi umilała rozpoczętą przy pięknej pogodzie koleżeńską biesiadę w ogrodach p. Zygmunta Krausa. Kol. Adam Woźniczka z Jurczyc zadbał, aby obok tego co dla ducha, było również coś dla ciała.
Natomiast przed uroczystościami kol. Aleksander Gucwa i kol. Kazimierz Sacha odwiedzili Pstrążne, pow. Rybnik, rodzinną miejscowość śp. mjr pil. Antoniego Tomiczka. Spotkali się z córką mjr, panią Alicją Koncewicz, odwiedzili grób i zapalili znicze. Następnie w Pszczynie (Jankowice) spotkali się z Rodziną Państwa Gawlików, krewnych sierż. mech. pokł. Wilhelma Balcarka z 1586 ESP, który zginął w Banicy – Krzywej (Beskid Niski) w sierpniu 1944 r.
Po 15 godzinach podróży i przejechaniu 600 km dotarliśmy szczęśliwie do swoich baz!!