Newsy:

znalezionych: 1386 na 278 stronach
« poprzednia -   210  211  212  213  214  215  216  217  218   - następna »

Uczniowie z Sękowej uczcili ofiary minutą ciszy

W poniedziałek 12 kwietnia 2010 roku uczniowie i nauczyciele Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Sękowej zebrali się w sali gimnastycznej. O godz. 8.56 zadzwonił dzwonek, nikt jednak nie wyszedł na przerwę, wysłuchano Hymnu Narodowego i krótkiego wystąpienia Pani Wójt Gminy Sękowa Małgorzaty Małuch, następnie uczcili minutą ciszy tragiczną śmierć Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej i jego małżonki oraz towarzyszących im osobistości, które zginęły w sobotę w katastrofie w Smoleńsku.

- Już w sobotę po południu podjęliśmy decyzję, że dziś w godzinę katastrofy, minutą ciszy uczcimy pamięć ofiar, które zginęły w Smoleńsku. Będziemy też rozmawiać z uczniami o tragedii i przypominać historię Katynia. W dniach żałoby apelujemy do naszych wychowanków o odpowiedni strój i godne zachowanie w szkole i poza nią.
Dni żałoby narodowej w szkole będą wyglądały szczególnie, wszystkie klasy rozpoczynają swoje lekcje od minuty ciszy. W piątek o godz. 9.00 uczniowie pójdą na mszę do kościoła. Przez najbliższy tydzień życie szkoły będzie się koncentrowało wokół naszej narodowej tragedii – mówi Bogusław Diduch, dyrektor Zespołu Szkolno - Przedszkolnego w Sękowej.

MSZA ŚWIĘTA W INTENCJI OFIAR KATASTROFY LOTNICZEJ PREZYDENCKIEGO SAMOLOTU POD SMOLEŃSKIEM

Sobotnia katastrofa prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem nieoczekiwanie zmieniła bieg naszych dni. Polacy zdają bardzo trudny egzamin z patriotyzmu. W naszych sercach smutek i zaduma. W różny sposób wyrażamy swój żal w obliczu tej strasznej katastrofy, wywieszamy flagi, palimy znicze, modlimy się.

Młodzież szkolna z całej naszej gminy dziś tj. 16 kwietnia 2010 r. o godz. 9.00 wzięła udział w kościele pod wezwaniem św. Józefa w Sękowej we mszy świętej za dusze Prezydenta RP Pana Lecha Kaczyńskiego, Jego Małżonki i pozostałych 94 ofiar katastrofy. Nabożeństwo poprowadził ksiądz senior Prałat Stanisław Dziedzic przy udziale Ks. Janusza Kurasza - proboszcza parafii Sękowa i Jana Adamczyka - proboszcza parafii Męcina Wielka.

Na mszy obecni byli samorządowcy na czele z Panią wójt Małgorzatą Małuch, radni, strażacy, przedstawiciele instytucji i organizacji z terenu Gminy Sekowa oraz licznie przybyli mieszkańcy.

Chór pięknie śpiewał z towarzyszeniem gitary i niezwykle przejmujących skrzypiec. Dźwięki chóru towarzyszyły opuszczającym kościół w skupieniu uczniom z Sękowej i z Siar.

Galeria zdjęć znajduje się w załączniku poniżej.

GALERIA - Msza św. w intencji ofiar katastrofy pod Smoleńskiem

BÓL, ŻAL, ROZPACZ - katastrofa lotnicza pod Smoleńskiem. Zginął prezydent Lech Kaczyński

Wieczny odpoczynek racz Im dać Panie!
BÓG, HONOR, OJCZYZNA!

Dziś tj. 10 kwietnia 2010 r. samolot rządowy Tu 154 , który wyleciał o 6:50 z Warszawy, rozbił się podchdząc do lądowania na lotnisku wojskowym w Smoleńsku w Rosji. Do katastrofy doszło w trudnych warunkach pogodowych. Wszyscy zginęli.

W samolocie było 96 osób - 88 członków delegacji do Katynia w tym prezydencka para Maria i Lech Kaczyńscy i 8 osób załogi. Mieli wziąć udział w uroczystościach 70. rocznicy zamordowania polskich oficerów przez NKWD.

W Polsce ogłoszono tydzień żałoby narodowej. W Rosji żałobę narodową zarządzono na 12 kwietnia.

...przeleciał ptak przepływa obłok
upada liść kiełkuje ślaz
i cisza jest na wysokościach
i dymi mgłą smoleński las...
Zbigniew Herbert „Guziki”

Kondolencje nadesłane na portal sekowa.info

Małgorzata Markowicz, polonistka, nauczycielka z Siar –
judym naszych czasów

Z Beskidem Niskim zetknęła się już w szkole podstawowej, kiedy z Legionowa, gdzie mieszkała, przyjeżdżała na obozy wędrowne. W dziecięcych myślach powstało marzenie o powrocie w Beskid Niski na stałe. Spełniło się dopiero w 1984 roku, gdy Małgorzata Markowicz wyszła za mąż i przyjechała za mężem do Gorlic, a dokładniej do Ropicy Polskiej. Przyszła proza życia -trójka dzieci, praca zawodowa - nauczycielki w Owczarach, a po likwidacji placówki - w Siarach. O takim zawodzie zawsze myślała.

Miała jeszcze jedno niespełnione wtedy marzenie - być wśród ludzi i działać dla ludzi. Praca społeczna była jej pasją od zawsze.
Na studiach działała w Związku Studentów Polskich, zajmowała się kulturą i turystyką. Okres strajków przeżyła bardzo aktywnie działając we wszystkich komitetach strajkowych. Zapłaciła za to powtarzaniem roku, wykładowca stwierdził - albo się studiuje, albo się strajkuje.

Do pracy społecznej w Gorlicach wciągnął Małgorzatę Mieczysław Kormanek. Gdy po raz kolejny przygotowywała uczniów do corocznego konkursu o Gorlicach, zaproponował jej pracę w Stowarzyszeniu Miłośników Ziemi Gorlickiej.

- Ucieszyłam się, że znalazłam kolejne miejsce do działania. Od kiedy powstała parafia na Zawodziu, pracowałam w grupie Caritas, a jeszcze wcześniej - działałam w krakowskim Stowarzyszeniu Rodzina i Dziecko i dzięki temu wiele dzieci z naszych terenów wyjechało na kolonie i zimowiska - opowiada Małgorzata Markowicz.

W Stowarzyszeniu Miłośników Ziemi Gorlickiej pracuje już szósty rok, obecnie pełni funkcję przewodniczącej Komisji do spraw Współpracy z Młodzieżą. Rok temu przyjęła zaproszenie Doroty Niedźwieckiej do pracy w komitecie założycielskim Stowarzyszenia na rzecz Sprawności Dzieci i Młodzieży „Sprawne Smoki". Zajmuje się wolontariatem oraz pisaniem i realizacją projektów, sama też działa jako wolontariusz. Pilotuje rehabilitację prowadzoną społecznie przez wolontariuszy dwa razy w tygodniu w szpitalu, przygotowuje umowy, prowadzi dokumentację. Postrzegana jest jako dobry organizator, osoba łatwo nawiązująca kontakty, jej nieodłącznym atrybutem jest uśmiech. - Jeśli będziesz z uśmiechem iść przez życie i pozostawiać za sobą tylko dobro, ludzie odpłacą ci się tym samym. Uśmiecham się do ludzi na ulicy, a oni uśmiechają się do mnie. Za priorytet uważam - szacunek do człowieka, do życia, do pracy.

W czerwcu 2009 roku była współorganizatorką Klubu Aktywnej Pani. Działa on przy świetlicy środowiskowej Pod Lodownią. To nieformalną grupa, licząca około dziesięciu stałych członkiń, ale z propozycji klubu często korzystają inni -praktycznie z całego miasta. Klubowiczki umawiają się na basen i na siłownię, jeżdżą na salsę do Nowego Sącza, a latem chodzą na rajdy po ziemi gorlickiej.

Małgorzata Markowicz za najbardziej wzruszający moment w swojej pracy społecznej i największą nagrodę podaje radość w oczach dziecka. Było to w 2000 roku na kolonii dla dzieci z ubogich rodzin w Sękowej. Jeden z chłopców dostał jako nagrodę w konkursie zwykły szkolny plecak.

- Nigdy wcześniej ani później nie widziałam takiej radości u dziecka. Do dziś pamiętam jego oczy. Blask i szczęście. I ulga, gdy powiedział, że mama już nie będzie musiała wydawać na to pieniędzy - wspomina Małgorzata Markowicz. Swoją działalność podsumowuje słowami:
- Uśmiech musi wypływać prosto z wnętrza człowieka. Trzeba kochać życie i móc się w życiu realizować. Zródło ,,Gazeta Gorlicka"

5 lat z dłutem w ręku.

Przygoda Pana Tadeusza Decia z Siar z drewnem rozpoczęła się nie tak dawno , bo zaledwie 5 lat temu, kiedy przeszedł na emeryturę, będąc wcześniej kierowcą. Od tej pory każdą wolną chwilę spędza z dłutem i drewnem. Przypadek zrządził ze zainteresowałem się rzeźbą, 5 lat temu przybył do mnie mój znajomy pokazał i objaśnił, bardzo mi się to spodobało i tak każdą wolną chwilę wykorzystuję na robienie coś ciekawego w drewnie – mówi Pan Tadeusz Deć. Przez ten okres nazbierało się wiele rzeźb, są to świątki, krajobrazy, przyroda, zwierzęta itp., zbiory te posiada w domu, w ogrodzie, niektórymi obdarowuje znajomych.

Za najlepsze do obróbki drewno uważa lipę, topole i osikę. Powstanie każdej z rzeźb poprzedzane jest sporządzeniem szkicu. Dziennie poświęca kilka godzin.

Pan Tadeusz Deć to najaktywniejszy twórca gminy sękowskiej. W swoim grafiku na lato ma kilka imprez plenerowych, na których będzie prezentował swoje prace. Parę dni temu zastałem go z dłutem w ręku wykonywał kolejna rzeźbę.

Kiedy dziękowałem za poświęcenie mi czasu i sfotografowaniu niektórych jego prac Pan Tadeusz powiedział m.in. moja pasja rzeźbiarska trwa zaledwie 5 lat, ale chciałbym jeszcze zrobić wiele i się nauczyć. Mówią, że rzeźbiarz ma inny zegar i jest nim stukot młota i opadających wiór. Ja wiem, że ten czas odmierzył setki prac, tysiące godzin w skupieniu pełnych refleksji nad życiem i przemijaniem. Wiem jak wspaniałą sprawą jest metamorfoza klocka czy deski w rzeźbę z cząstką mnie. Cieszy, raduje się dusza, że mogę pokazać tą cząstkę siebie, okroszonej własnym potem . Zapraszam do obejrzenia moich dokonań, do zamówień i kupna moich rzeźb.