Newsy:

znalezionych: 1407 na 282 stronach
« poprzednia -   151  152  153  154  155  156  157  158  159   - następna »

Spotkanie dzieci ze Świętym Mikołajem w Męcinie Wielkiej

Porwisty wiatr jaki przeszedł przez Polskę, nieco opóźnił spotkanie ze Św. Mikołajem, który prosto z Rovaniemi w Finlandii dotarł dziś tj. 9 grudnia do dzieci w Męcinie Wielkiej. Mikołaj wraz ze śnieżynką w budynku świetlicy wiejskiej w Męcinie Wielkiej spotkał się z ponad 70 dziećmi z Męciny Wielkiej i Wapiennego. Wszystkie dzieci fake taschen w wieku do 10 lat przywitały gromkimi brawami Świętego Mikołaja wraz ze śnieżynką. Pani sołtys Zofia Prorok w szczególny sposób powitała dzieci, Rodziców oraz zaproszonych gości. Na spotkanie przybyli: Wójt Gminy Sękowa Pani Małgorzata Małuch, Sekretarz Gminy Zofia Rowińska,a także Radni wsi Męcina Wielka Pan Andrzej Ślimak oraz Wapiennego Pan Stanisław Myszkowski. Dzieci przygotowały mini program artystyczny na pojawienie się Świętego Mikołaja, który przywiózł ze sobą dla 78 dzieci worek prezentów, podarki odbierały osobiście, niektóre z nich razem z mamą. Wszystkie dzieci które przybyły dostały prezenty, a Św. Mikołaj głośno zaprzeczył jakoby niektórym miał wręczać zamiast upominków rózgi. Wszystkie dzieci mogą liczyć na podarki. Każda prośba zostanie dziś wysłuchana – powiedział Św. Mikołaj u dzieci w Męcinie Wielkiej.

Spotkanie z Mikołajem zorganizowała Rada Sołecka w Męcinie Wielkiej i Wapiennem na czele z Panią sołtys Zofią Prorok i Wiesławem Grybosiem z Wapiennego. Upominki dla dzieci ufundował Urząd Gminy w Sękowej, kierownik GOPS Michał Diduch oraz Pani Helena Rybczyk

Wieczór andrzejkowy w Ropicy Górnej !

Panie z Ropicy Górnej i Małastowa przy współudziale Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Sękowej, zorganizowały dla 50-latków plus, po raz kolejny, Wielką Zabawę Andrzejkową, która odbyła się w świetlicy wiejskiej w Ropicy Górnej. Pani sołtys Ropicy Górnej Katarzyna Tokarz powitała przybyłych seniorów oraz przedstawicieli gminnego samorządu na czele z panią wójt Małgorzatą Małuch, sekretarzem gminy Zofią Rowińską i kierownikiem GOPS Michałem Diduchem. Wśród uczestników było sporo radnych naszej gminy. W trakcie andrzejek były tańce, wspólne śpiewy oraz poczęstunki a przygrywał zespół muzyczny ,,Zamęt” Wystąpił dziecięco – młodzieżowy zespół łemkowski ze Szkoły Podst. i Gimnazjum w Gładyszowie oraz zespół tańca towarzyskiego z Biecza. Ostatnim punktem programu był kapitalny występ miejscowych dziewcząt, który rozbawił wszystkich uczestników zabawy.

Zabawa andrzejkowa była bardzo udana i cieszyła się dużym zainteresowaniem. Seniorzy z tych dwóch miejscowości, udowodnili, iż zabawa nie jest zarezerwowana tylko dla ludzi młodych.
Czas wszystkim zleciał szybko, przy wspólnej zabawie andrzejkowej, już do późnych godzin nocnych. Wszyscy goście rozchodzili się z uśmiechniętą miną i mówili że znów przybędą za rok!

PS

Szczególnie gorąco pragnę podziękować wszystkim, którzy zaangażowali się w przygotowanie i przyczynili się do jego sukcesu. Była to wspaniała zabawa i świetna idea, wszystkim którzy uczestniczyli w tej zabawie dedykuję wiersz, który jest najlepszym podsumowaniem nastrojów panujących wśród jej uczestników:

Jak ten czas leci, koniec jesieni
Niedługo wokół wszystko się zmieni
Dni coraz krótsze, a długa noc
Ale w seniorach jest jeszcze moc
Aby się spotkać, choć szare dni
Więc się zabawa seniorom śni
W snach wszyscy tańczą jak mistrzowie
A rzeczywistość prawdę opowie
Nie dla seniorów polki i harce
Nam pozostają spokojne walce
W walcu pląsamy jak motyle
I w walcu nikt nie zostaje w tyle
Więc Andrzejkowej zabawy czas
Do tańca rusza każdy z nas
A w wolnej chwili powróżymy
By się życzenia wszystkim spełniły
A czego senior życzyć sobie może
Zdrowia i siły daj nam dużo Boże
Pieniądze same lecą nam z nieba
Seniorom więcej nic nie potrzeba.

Zobacz tu

Wieś i dwór ręka w rękę !

W naszej parafii Sękowa zorganizowały się dziewczęta ze Siar i Sękowej w Kółko dziewcząt, które w krótkim czasie rozwinęło się bardzo pięknie i zyskało gorące uznanie u wszystkich. Teraz w kościele mamy doskonały chór dziewczęcy, który podczas nabożeństwa śpiewa pieśni nabożne na dwa głosy, a śpiewa tak pięknie, że się dusza raduje.
— Dnia 15 sierpnia 1917 r. urządziło Kółko dziewcząt ze Siar i Sękowej w pięknej sali domu ludowego w Siarach przedstawienie amatorskie, na którym odegrano bardzo ładny obrazek trzyaktowy p. t. „Wesele". Wszystkie role obsadzone były przez dziewczęta, bo chłopców nie ma we wsi prawie zupełnie. Trzeba przyznać, że wszystkie dziewczęta, nawet te, które miały role mężczyzn, grały naprawdę z przejęciem się i wywarły ogromne wrażenie na licznie zebranych słuchaczach. Dochód z tego przedstawienia, bardzo pokaźny, bo wynoszący 202 K 92 hal., zacne dziewczęta ofiarowały na tak dziś żywotny cel, jakim jest opieka nad internowanymi legionistami. Kwotę tę przesłały na ręce Redakcyi „Piasta", która ją wręczyła od razu Komitetowi opieki nad internowanymi legionistami.

— Działalność Kółka dziewcząt zaznaczyła się w obu wsiach zupełnem prawie wyrugowaniem kosztownych strojów. Wszystkie dziewczęta, za przykładom córki posła Długosza, p. Maryi Długoszównej, ubierają się obecnie w spódnice krakowskie i w skromne bluzki, zarzuciły sposób czesania się po miejsku, ale też bardzo wdzięcznie wyglądają z rozpuszczonymi warkoczami. Pokazuje się, że dobry przykład zdziałać może bardzo wiele. Dumni możemy być z naszych dziewcząt, bo one obudziły życie oświatowe obydwu wsi — mimo ciężkiej pracy nie zapominają o kształceniu się, wolny czas zużytkowują na szlachetne cele, a zarzuceniem miejskich strojów dają innym przykład, jak się powinny ubierać dziewczęta wiejskie. Wszyscy mieszkańcy Siar i Sękowej życzą też Kółku dziewcząt jak najlepszego powodzenia.

W najbliższym czasie Kółko dziewcząt urządzi znów wieczorek deklamacyjno-śpiewny. I tak się też stało.

Rocznicę Kościuszkowską obchodzono w naszej wsi bardzo uroczyście. Ruchliwe Koło dziewcząt wiejskich, zorganizowane i prowadzone przez p. Maryę Długoszównę, córkę posła eks. Długosza, uczciło uroczystość pięknem przedstawieniom znanej sztuki „Kościuszko pod Racławicami". Przedstawienia, dane dwa razy, raz dla dzieci, drugi raz dla starszych, wywarło niesłychanie silne wrażenie. Sala Domu ludowego napełniła się po brzegi widzami, którzy z napięciem słuchali podniosłych słów sztuki, porwani doskonałą grą i wspaniałymi kostyumami, specyalnie na ten ceł wypożyczonymi z teatru krakowskiego. Całość przedstawienia nosiła cechy doskonałego przygotowania i trafnego odczucia poszczególnych ról. Jest to w ogromnej mierze za¬sługą reżyseryi, a właściwie reżyserki, która nie szczędziła pracy, aby wszystkie role wypadły jak najlepiej. Zaznaczyć trzeba, że prawie wszystkie role spoczywały w rękach dziewcząt wiejskich, zarówno męskie, jak i kobiece. Wszystkie dziewczęta wywiązały się ze swoich ról doskonale, a miarą wrażenia, jakie przedstawienie wywarło, było to, że powszechnie żałowano, iż przedstawienie nie mogło być kilka razy powtórzone.

Uważam za obowiązek wymienić grających po nazwisku, bo naprawdę im się to należy. Kościuszkę grał student p. Banaś , który również z przejęciem odegrał lirnika. Bartosza Głowackiego grał p. Jan Długosz , Bartoszową Wiktorya Woźniakówna, starościnę Zofia Wojtasiewiczówna, Lichocką Aniela Białobokówna, Annę Wiktorya Tenerowiczówna, Filomenę p. Fabrowa, kowali jednego Haluchówna, drugiego Józef Woźniak. Rolę Krzyckiego odegrał inż. Fingerhut, rolę starosty p.Wł. Augustyn, nauczyciel ze Sękowej, Nicefora p. Tadeusz Długosz, Lenartowicza Tymoteusz Długosz. Najlepiej, najudatniej wypadły role żyda i Kuby. Żyda odegrała p. Marya Długoszówna, Kubę p. Bronisława Tenerowiczówna.

Czysty dochód z przedstawienia wynosił 597 K, które Kółko dziewcząt przesłało na fundusz Kościuszkowski dla Litwy.
Kółko dziewcząt w Siarach i Sękowej powinno zachęcić inne wsie do zakładania takich Kółek, bo naprawdę działalność Kółka dziewcząt u nas wydaje bardzo piękne owoce.
Dzielnym dziewczętom cześć!

Przeżyliśmy znów trzy piękne dni. Dnia 4, 5 i 6 stycznia 1918 r. odbyły się w Domu ludowym w Siarach, przedstawienia „Jasełek", jedno specjalnie dla dzieci, dwa dla starszych. Wypadły doskonale, dzięki znakomitemu przygotowaniu.
Poszczególne chóry były znakomicie wyszkolone, reżyserya wręcz wyborna, co jest zasługą p. Makowskiej. Wszyscy grający deklamowali bez zarzutu, sceny zbiorowe wypadły przepięknie. Z pośród grających wyróżniła się p. Marya Długoszówna, córka posła, twórczyni Kółka dziewcząt w Siarach i Sękowej, za której staraniem przedstawienia te, jak i poprzednio, się odbyły. Wszyscy obecni podnieśli z uznaniem fakt, że dwór, wspólnie z Kółkiem dziewcząt, urządza przedstawienia, które podnoszą ducha narodowego i przyczyniają się w ogromnej mierze do kulturalnego podniesienia wsi. Z pośród grających, oprócz, p. Długoszównej, która znakomicie odegrała „Żyda" i „Kujawiankę", wyróżnili się znakomitem ujęciem gry pp.: Tadeusz, Jan i Kazimierz Długoszowie, kierownik szkoły w Sękowej p. Augustyn, Wójtasiewiczówna, Woźniakówna, Woźniak, Haluchówna, Banaś i p. Fabry. Nie możemy również nie wspomnieć o dzieciach kierownika szkoły z Siar, p. Gabryela, które bardzo pięknie odegrały role dzieci z Wrześni. Skoro już mowa o Kółku dziewcząt, zaznaczyć trzeba, że już osiem dziewcząt z naszej wsi ukończyło szkołę gospodarstwa wiejskiego w Podegrodziu, że w ogóle wieś rozwija się pięknie. Dochód będzie wynosił do 400 koron.

Pozdrowienia dla wszystkich.

Zaczerpnięto z tygodnika ,,PIAST” – pisownia oryginalna

Do ,,Niebieskiej Eskadry" dołączył Major pilot Antoni Tomiczek

Ze smutkiem i żalem informuję, że w dniu 19 listopada 2013 r. rano o godz. 5.30 w podrybnickiej Pstrążnej, zmarł mjr w st. spocz. pil. Antoni Tomiczek, jeden z ostatnich żyjących w Polsce pilotów-kombatantów II wojny światowej. Miał 98 lat.
Antoni Tomiczek urodził się w 1915 r. w Pstrążnej koło Rybnika. Od 1930 r. uczył się w szkole piechoty w Koninie i służył w 37. Pułku Piechoty im. Ziemi Łęczyckiej. W 1936 r. zgłosił się do służby w lotnictwie. Szkolenie przeszedł w Krakowie i w Grudziądzu, następnie otrzymał przydział do 2. Pułku Lotniczego i był w 122. eskadrze myśliwskiej, z którą w październiku 1938 r. brał udział w zajmowaniu Zaolzia. 7 marca 1939 r. został przeniesiony do Szkoły Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich w Krośnie. Na lotniskach w Krośnie i pobliskiej Moderówce, jako instruktor szkolił uczniów na maszynach typu RWD‑8 i PWS‑18 aż do wybuchu wojny. W dniu 1 września 1939 r. po zbombardowaniu lotniska otrzymał rozkaz poprowadzenia klucza trzech samolotów do Dęblina.

We wrześniu 1939 r. uczestniczył w ewakuacji maszyn – 17 września podczas lotu do Rumunii lądował przymusowo w rejonie Tarnopola. Wzięty do niewoli 20 września 1939 roku przez Sowietów pracował przy budowie szosy Lwów-Kijów i w kamieniołomach w pobliżu Stryja. W dniu 24 sierpnia 1941 r. został wcielony do Armii Polskiej i otrzymał przydział do plutonu lotniczego przy 6. Dywizji Piechoty w Tockoje, w którym znalazło się kilku przedwojennych lotników.
Przez Murmańsk dotarł do Wielkiej Brytanii, gdzie przeszedł szkolenie na maszynach wielosilnikowych. Po ukończeniu treningu w Blyton cała załoga w składzie: st. sierż. pil. Antoni Tomiczek, por. naw. Leon Schedlin-Czarliński, ppor. bomb. Zygmunt Lipiński, kpr. rtg. Aleksander Nikodon, sierż. mech. pokł. Mieczysław Posłuszny, ppor. strz. Wiktor Aniołek i kpr. strz. Fryderyk Konior została wysłana przez Afrykę Północną do Włoch celem wzmocnienia składu operującej stamtąd polskiej 1586. Eskadry do Zadań Specjalnych. Na lotnisko Campo Casale koło Brindisi lotnicy przybyli 10 sierpnia 1944 r. Na pierwszą misję sierż. pil. Antoni Tomiczek poleciał już nocą z 22 na 23 sierpnia 1944 r. – celem była walcząca Warszawa. Jego ostatnim zadaniem był zrzut na placówkę „Wilga” (Polanki nad Szczawą) nocą z 28 na 29 grudnia 1944 r. Łącznie wykonał 23 loty bojowe ze zrzutami – 5 razy był nad Polską (z czego raz z powodu choroby nawigatora musiał zawrócić), 3 razy nad Jugosławią, 11 razy nad Włochami, 2 razy nad Czechosłowacją oraz po jednym razie nad Grecją i nieustalonym krajem (brak wpisu w książce lotów).
Od marca 1945 r., w ramach odtworzonego 301 Dywizjonu "Ziemi Pomorskiej - Obrońców Warszawy", latał z zaopatrzeniem i wojskiem do różnych krajów Europy - Francji, Włoch, Grecji, Niemiec, Danii i Norwegii.
W dniu 20 listopada 1946 r. Antoni Tomiczek zakończył służbę w Polskich Siłach Powietrznych w stopniu polskim chorążego i angielskim Warrant Officera. Zdecydował się na powrót do kraju i 12 maja 1947 r. po raz pierwszy od wielu lat stanął na polskiej ziemi w Gdańsku. Powrócił na Górny Śląsk, w rodzinne strony, do ukochanej Emilii, z którą wziął ślub we wrześniu 1947 r. Żyli razem 47 lat (zmarła 1995 r.)mieli jedną córkę.

Od 1947 r. do 1979 r. pracował w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych w Rybniku, potem przeszedł na emeryturę. Był członkiem Aeroklubu w Gliwicach, w którym w latach 1957-1964 latał jako pilot sportowy. Ostatni raz pilotował samolot w 2012 r.

Za swoje zasługi został dwukrotnie uhonorowany Krzyżem Walecznych, Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, honorowym wyróżnieniem - Błękitne Skrzydła oraz jugosłowiańskim medalem Medalia "Smrt fasizmu - Sloboda Narodu". 2 lipca 2012 r. odebrał w Katowicach złotą odznakę honorową „Za wybitne zasługi dla województwa śląskiego”.
Jest patronem gimnazjum w podrybnickich Lyskach. Przez prawie całe życie mieszkał w Pstrążnej.

Mjr Antoni Tomiczek był związany z historią zestrzeleń w sierpniu 1944 r. Liberatora z Olszyn i Halifaxa z Banicy. W dniu 17 sierpnia 2010 r. brał udział w uroczystościach, odsłaniając pamiątkową tablicę na pomniku siedmiu polskich lotników w Olszynach a następnie złożył kwiaty i zapalił znicz pod pomnikiem poległej załogi Halifaxa w Banicy – Krzywej. Mjr Antoniego Tomiczka znałem dobrze, kilkakrotnie się z nim spotykałem, często rozmawiałem telefonicznie, służył mi radą przy pisaniu książki. Chapeau bas! Żegnaj Wielki Człowieku, odpoczywaj zasłużenie po trudnym i wspaniałym życiu!

W pogrzebie zgodnie z ceremoniałem wojskowymi wezmą udział kompania honorowa, orkiestra wojskowa i delegacja Sił Powietrznych. Rozpocznie go msza święta odprawiona 22 listopada 2013 roku o godzinie 14 w kościele parafialnym w Pstrążnej koło Rybnika.

Rodzinie składam najszczersze wyrazy współczucia - Aleksander Gucwa – Opiekun Miejsc Pamięci Narodowej

Zobacz tu a także tu

Zobacz film o mjr Antonim Tomiczku (9 min z 2007 r.)

Aleksander Gucwa wręczył mjr Antoniemu Tomiczkowi pamiątkowy ryngraf podczas uroczystości w Olszynach 17.08.2010 r.

Mjr Antoni Tomiczek, Chris Mackey- syn pilota Brunona Malejki oraz Alesnader Gucwa organizator uroczystości w Olszynach.

Od lewej stoi Chris Mackey, Jacek Popiel - partyzant AK, świadek katastrofy Liberatora w Olszynach i mjr Antoni Tomiczek

Mjr Antoni Tomiczek i Pan Kazimierz Sacha, pasjonat PSP na Zachodzie, pod pomnikiem siedmiu lotników w Banicy - Krzywej

Pod pomnikiem siedmiu lotników w Banicy - Krzywej, od lewej stoją: Aleksander Gucwa, Mjr Antoni Tomiczek i Alicja Grabowska, krewna plut. pilota Izydora Konderaka, który zginął w sierpniu 1942 r. koło holenderskiego miasta Coevorden

22 listopada 2013 r. w Pstrążnej odbył się pogrzeb mjr pilota Antoniego Tomiczka

Major pilot Antoni Tomiczek, zmarł 19 listopada 2013 roku, sześć dni po swoich 98. urodzinach. Kiedy je obchodził, był jeszcze w doskonałej formie. Jeszcze przed rokiem pilotował samolot.
To właśnie on siedział za sterami ostatniego bombowca Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, który pojawił się na polskim niebie w nocy z 28 na 29 grudnia 1944 roku, ze zrzutem dla partyzantów pod Turbaczem w Gorcach. Przedtem latał nad płonącą Warszawę z pomocą dla powstańców. Odbył 23 misje nad okupowaną przez Niemców Europą, w tym 5 do Polski.

,,Antoni rozłożył skrzydła i poleciał do chwały niebieskiej" – tymi słowami rozpoczął homilię ksiądz proboszcz Pstrążnej Krzysztof Spyra żegnając majora Antoniego Tomiczka.
Wspominał, jak pewnego deszczowego dnia jesienią zeszłego roku rozmawiał z nim przed kościołem. 97-letni wtedy Antoni Tomiczek przyjechał pod ten kościół na... rowerze. - Postawił rower pod dębem i idzie na grób żony. Mówię mu: „Tako pogoda, a Wy na rowerze?” A on: „Proszę księdza, przecież ksiądz wie, że jo dziynnie jest u mojej żony” - relacjonował proboszcz, dziękując też zmarłemu za jego dobroć, życzliwość oraz przypominanie o odprawianiu Mszy św. za żołnierzy, kombatantów, powstańców i pomordowanych w obozach.

Homilię na pogrzebie wygłosił ks. kapitan Grzegorz Golec, proboszcz parafii wojskowej w Katowicach. W kościele było niebiesko od stalowych mundurów żołnierzy wojsk lotniczych; wśród wyższych oficerów obecny był m.in. generał brygady Krzysztof Żabicki, zastępca szefa sztabu Sił Powietrznych.

Niezwykły życiorys Antoniego Tomiczka wystarczyłby na kilka filmów akcji. Już przed wojną był pilotem myśliwskim i instruktorem. W czasie wojnie obronnej Polski w 1939 roku 17 września wpadł w ręce Sowietów. Nie został rozstrzelany w Katyniu, bo udawał szeregowca, i to na dodatek „niegramotnego”, czyli analfabetę. Przeżył w Rosji straszne chwile, patrzył tam na śmierć kolegów. Wstąpił do armii Andersa i przez Murmańsk dotarł do Anglii. Tam zapytano go, czy chce latać na myśliwcach czy bombowcach. – Wybrałem bombowce, bo chciałem Niemcom spłacić dług za to, że przed tymi pieronami musiałem uciekać – wspominał w rozmowie z „Gościem Niedzielnym” w zeszłym roku.

Przeżył dramatyczne chwile, przedzierając się z zaopatrzeniem dla Powstania Warszawskiego, ostrzeliwany po drodze i przez Niemców, i przez Sowietów z prawego brzegu Wisły. Wspominał, że latał nad Warszawę, jak wszyscy Polacy, bardzo nisko, na pułapie 200 - 300 metrów, w przeciwieństwie do innych aliantów, którzy wybierali pułapy najwyższe. „Wracamy, a mój mechanik Mietek Posłuszny woła: »Jasny gwint!!! W prawym płacie chyba są przestrzeliny, bo tam brakuje paliwa!«. Wołam, żeby przygotowali spadochrony i jeszcze: »Gdzie chcecie iść do niewoli – do Niemców czy Ruskich?«. Za wyjątkiem nawigatora wszyscy w mojej załodze przeszliśmy przez sowieckie łagry, więc woleli Niemców. Wołam im: »Charaszo, no to na Kraków!«. Nabrałem wysokości 6 tys. metrów, przeleciałem nad Tatrami. Silnik zaczął przerywać, ale po 10 godzinach i 40 minutach od startu dolecieliśmy do Brindisi we Włoszech” - opowiadał z werwą „Gościowi” w 2012 roku. Major Antoni Tomiczek spoczął w grobie przed wejściem do kościoła w Pstrążnej, obok zmarłej w 1995 roku żony Emilii, która była jego dziewczyną już przed wojną. To właśnie dla swojej ciemnowłosej Emilii w 1947 roku wrócił do Pstrążnej z Anglii, ryzykując uwięzienie. Gdy po przyjeździe z Anglii napisał zupełnie szczerze swój życiorys, żołnierz, który go przyjmował, niespodziewanie kazał mu go zniszczyć i napisać jeszcze raz. Tym razem jednak już zatajając szczegóły jego służby w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie. Okazało się, że ten żołnierz pochodził z sąsiedniej wsi i postanowił ocalić krajana przed natychmiastowym aresztowaniem. Antoni ożenił się z Emilią, dochował się córki Alicji i wnuków. Do emerytury w 1979 r. pracował jako starszy inspektor w ZUS w Rybniku i Opolu.
Pogrzeb odbył się z wojskowym ceremoniałem, wartą honorową oraz bytomską orkiestrą wojskową. W pogrzebie uczestniczyli delegaci wojskowi oraz przedstawiciele Attaché Obrony, Ambasady Wielkiej Brytanii w Warszawie z Płk Davidem Houghton - RAF na czele. Wieniec oraz list kondolencyjny przekazał również prezydent RP Bronisław Komorowski.

Wieczne odpoczywanie racz mu dać Panie...

Pierwszy "Strażnik Dziedzictwa Rzeczypospolitej"

Ks. Prałat Stanisław Dziedzic z Sękowej, w dniu 15 listopada b.r. w Łazienkach Królewskich w Warszawie, został uhonorowany nagrodą i otrzymał tytuł "Strażnika Dziedzictwa Rzeczypospolitej", za szczególne zasługi dla ochrony dziedzictwa narodowego i kultywowania polskiej tożsamości. Tytuł ten został ustanowiony przez marszałka senatu Bogdana Borusewicza - w trosce o należyte upamiętnianie i kultywowanie polskiej spuścizny narodowej.
W uroczystościach wziął udział Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Bogdan Zdrojewski, który w swoim wystąpieniu powiedział m.in."Być może, mam taką nadzieję, za 25 lat spotkamy się w Sali Kongresowej patek philippe replica i strażników będzie na tyle dużo, że szczelnie wypełnią tamto pomieszczenie. Mówię o tej nadziei, bo są takie potrzeby. Wszyscy mamy świadomość, że nasze dziedzictwo - przez lata braku państwowości, w wyniku wojen i powstań, utraciło ze swych zbiorów bardzo dużo. Żaden naród w Europie nie stracił tak dużo jak my. Ale z tego też powodu to, co pozostało wymaga nadzwyczajnej troski"

Po wysłuchaniu przemówień ministra oraz marszałka Senatu Bogdana Borusewicza, przystąpiono do ceremonii wręczenia wyróżnień. W kategorii „Nagroda krajowa dla osób fizycznych” jako pierwszy otrzymał ks. Prałat Stanisław Dziedzic z Sękowej, za opiekę nad zabytkami architektury drewnianej wpisanymi na listę światowego dziedzictwa UNESCO

Nagrody "Strażnik Dziedzictwa Rzeczypospolitej" rozdano po raz pierwszy a konkurs został przeprowadzony przez Senat, Ministerstwo Kultury i Narodowe Centrum Kultury.

Prałat Stanisław Dziedzic Strażnikiem Rzeczypospolitej - kliknij