Spotkanie dzieci ze Świętym Mikołajem w Męcinie WielkiejPorwisty wiatr jaki przeszedł przez Polskę, nieco opóźnił spotkanie ze Św. Mikołajem, który prosto z Rovaniemi w Finlandii dotarł dziś tj. 9 grudnia do dzieci w Męcinie Wielkiej. Mikołaj wraz ze śnieżynką w budynku świetlicy wiejskiej w Męcinie Wielkiej spotkał się z ponad 70 dziećmi z Męciny Wielkiej i Wapiennego. Wszystkie dzieci fake taschen w wieku do 10 lat przywitały gromkimi brawami Świętego Mikołaja wraz ze śnieżynką. Pani sołtys Zofia Prorok w szczególny sposób powitała dzieci, Rodziców oraz zaproszonych gości. Na spotkanie przybyli: Wójt Gminy Sękowa Pani Małgorzata Małuch, Sekretarz Gminy Zofia Rowińska,a także Radni wsi Męcina Wielka Pan Andrzej Ślimak oraz Wapiennego Pan Stanisław Myszkowski. Dzieci przygotowały mini program artystyczny na pojawienie się Świętego Mikołaja, który przywiózł ze sobą dla 78 dzieci worek prezentów, podarki odbierały osobiście, niektóre z nich razem z mamą. Wszystkie dzieci które przybyły dostały prezenty, a Św. Mikołaj głośno zaprzeczył jakoby niektórym miał wręczać zamiast upominków rózgi. Wszystkie dzieci mogą liczyć na podarki. Każda prośba zostanie dziś wysłuchana – powiedział Św. Mikołaj u dzieci w Męcinie Wielkiej. Spotkanie z Mikołajem zorganizowała Rada Sołecka w Męcinie Wielkiej i Wapiennem na czele z Panią sołtys Zofią Prorok i Wiesławem Grybosiem z Wapiennego. Upominki dla dzieci ufundował Urząd Gminy w Sękowej, kierownik GOPS Michał Diduch oraz Pani Helena Rybczyk
|
Wieczór andrzejkowy w Ropicy Górnej !Panie z Ropicy Górnej i Małastowa przy współudziale Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Sękowej, zorganizowały dla 50-latków plus, po raz kolejny, Wielką Zabawę Andrzejkową, która odbyła się w świetlicy wiejskiej w Ropicy Górnej. Pani sołtys Ropicy Górnej Katarzyna Tokarz powitała przybyłych seniorów oraz przedstawicieli gminnego samorządu na czele z panią wójt Małgorzatą Małuch, sekretarzem gminy Zofią Rowińską i kierownikiem GOPS Michałem Diduchem. Wśród uczestników było sporo radnych naszej gminy. W trakcie andrzejek były tańce, wspólne śpiewy oraz poczęstunki a przygrywał zespół muzyczny ,,Zamęt” Wystąpił dziecięco – młodzieżowy zespół łemkowski ze Szkoły Podst. i Gimnazjum w Gładyszowie oraz zespół tańca towarzyskiego z Biecza. Ostatnim punktem programu był kapitalny występ miejscowych dziewcząt, który rozbawił wszystkich uczestników zabawy.
Zabawa andrzejkowa była bardzo udana i cieszyła się dużym zainteresowaniem. Seniorzy z tych dwóch miejscowości, udowodnili, iż zabawa nie jest zarezerwowana tylko dla ludzi młodych. PS Szczególnie gorąco pragnę podziękować wszystkim, którzy zaangażowali się w przygotowanie i przyczynili się do jego sukcesu. Była to wspaniała zabawa i świetna idea, wszystkim którzy uczestniczyli w tej zabawie dedykuję wiersz, który jest najlepszym podsumowaniem nastrojów panujących wśród jej uczestników:
Jak ten czas leci, koniec jesieni |
Wieś i dwór ręka w rękę !
W naszej parafii Sękowa zorganizowały się dziewczęta ze Siar i Sękowej w Kółko dziewcząt, które w krótkim czasie rozwinęło się bardzo pięknie i zyskało gorące uznanie u wszystkich. Teraz w kościele mamy doskonały chór dziewczęcy, który podczas nabożeństwa śpiewa pieśni nabożne na dwa głosy, a śpiewa tak pięknie, że się dusza raduje. — Działalność Kółka dziewcząt zaznaczyła się w obu wsiach zupełnem prawie wyrugowaniem kosztownych strojów. Wszystkie dziewczęta, za przykładom córki posła Długosza, p. Maryi Długoszównej, ubierają się obecnie w spódnice krakowskie i w skromne bluzki, zarzuciły sposób czesania się po miejsku, ale też bardzo wdzięcznie wyglądają z rozpuszczonymi warkoczami. Pokazuje się, że dobry przykład zdziałać może bardzo wiele. Dumni możemy być z naszych dziewcząt, bo one obudziły życie oświatowe obydwu wsi — mimo ciężkiej pracy nie zapominają o kształceniu się, wolny czas zużytkowują na szlachetne cele, a zarzuceniem miejskich strojów dają innym przykład, jak się powinny ubierać dziewczęta wiejskie. Wszyscy mieszkańcy Siar i Sękowej życzą też Kółku dziewcząt jak najlepszego powodzenia. W najbliższym czasie Kółko dziewcząt urządzi znów wieczorek deklamacyjno-śpiewny. I tak się też stało. Rocznicę Kościuszkowską obchodzono w naszej wsi bardzo uroczyście. Ruchliwe Koło dziewcząt wiejskich, zorganizowane i prowadzone przez p. Maryę Długoszównę, córkę posła eks. Długosza, uczciło uroczystość pięknem przedstawieniom znanej sztuki „Kościuszko pod Racławicami". Przedstawienia, dane dwa razy, raz dla dzieci, drugi raz dla starszych, wywarło niesłychanie silne wrażenie. Sala Domu ludowego napełniła się po brzegi widzami, którzy z napięciem słuchali podniosłych słów sztuki, porwani doskonałą grą i wspaniałymi kostyumami, specyalnie na ten ceł wypożyczonymi z teatru krakowskiego. Całość przedstawienia nosiła cechy doskonałego przygotowania i trafnego odczucia poszczególnych ról. Jest to w ogromnej mierze za¬sługą reżyseryi, a właściwie reżyserki, która nie szczędziła pracy, aby wszystkie role wypadły jak najlepiej. Zaznaczyć trzeba, że prawie wszystkie role spoczywały w rękach dziewcząt wiejskich, zarówno męskie, jak i kobiece. Wszystkie dziewczęta wywiązały się ze swoich ról doskonale, a miarą wrażenia, jakie przedstawienie wywarło, było to, że powszechnie żałowano, iż przedstawienie nie mogło być kilka razy powtórzone. Uważam za obowiązek wymienić grających po nazwisku, bo naprawdę im się to należy. Kościuszkę grał student p. Banaś , który również z przejęciem odegrał lirnika. Bartosza Głowackiego grał p. Jan Długosz , Bartoszową Wiktorya Woźniakówna, starościnę Zofia Wojtasiewiczówna, Lichocką Aniela Białobokówna, Annę Wiktorya Tenerowiczówna, Filomenę p. Fabrowa, kowali jednego Haluchówna, drugiego Józef Woźniak. Rolę Krzyckiego odegrał inż. Fingerhut, rolę starosty p.Wł. Augustyn, nauczyciel ze Sękowej, Nicefora p. Tadeusz Długosz, Lenartowicza Tymoteusz Długosz. Najlepiej, najudatniej wypadły role żyda i Kuby. Żyda odegrała p. Marya Długoszówna, Kubę p. Bronisława Tenerowiczówna.
Czysty dochód z przedstawienia wynosił 597 K, które Kółko dziewcząt przesłało na fundusz Kościuszkowski dla Litwy.
Przeżyliśmy znów trzy piękne dni. Dnia 4, 5 i 6 stycznia 1918 r. odbyły się w Domu ludowym w Siarach, przedstawienia „Jasełek", jedno specjalnie dla dzieci, dwa dla starszych. Wypadły doskonale, dzięki znakomitemu przygotowaniu. Pozdrowienia dla wszystkich. Zaczerpnięto z tygodnika ,,PIAST” – pisownia oryginalna |
Do ,,Niebieskiej Eskadry" dołączył Major pilot Antoni Tomiczek
Ze smutkiem i żalem informuję, że w dniu 19 listopada 2013 r. rano o godz. 5.30 w podrybnickiej Pstrążnej, zmarł mjr w st. spocz. pil. Antoni Tomiczek, jeden z ostatnich żyjących w Polsce pilotów-kombatantów II wojny światowej. Miał 98 lat.
We wrześniu 1939 r. uczestniczył w ewakuacji maszyn – 17 września podczas lotu do Rumunii lądował przymusowo w rejonie Tarnopola. Wzięty do niewoli 20 września 1939 roku przez Sowietów pracował przy budowie szosy Lwów-Kijów i w kamieniołomach w pobliżu Stryja. W dniu 24 sierpnia 1941 r. został wcielony do Armii Polskiej i otrzymał przydział do plutonu lotniczego przy 6. Dywizji Piechoty w Tockoje, w którym znalazło się kilku przedwojennych lotników. Od 1947 r. do 1979 r. pracował w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych w Rybniku, potem przeszedł na emeryturę. Był członkiem Aeroklubu w Gliwicach, w którym w latach 1957-1964 latał jako pilot sportowy. Ostatni raz pilotował samolot w 2012 r.
Za swoje zasługi został dwukrotnie uhonorowany Krzyżem Walecznych, Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, honorowym wyróżnieniem - Błękitne Skrzydła oraz jugosłowiańskim medalem Medalia "Smrt fasizmu - Sloboda Narodu". 2 lipca 2012 r. odebrał w Katowicach złotą odznakę honorową „Za wybitne zasługi dla województwa śląskiego”.
Mjr Antoni Tomiczek był związany z historią zestrzeleń w sierpniu 1944 r. Liberatora z Olszyn i Halifaxa z Banicy. W dniu 17 sierpnia 2010 r. brał udział w uroczystościach, odsłaniając pamiątkową tablicę na pomniku siedmiu polskich lotników w Olszynach a następnie złożył kwiaty i zapalił znicz pod pomnikiem poległej załogi Halifaxa w Banicy – Krzywej. Mjr Antoniego Tomiczka znałem dobrze, kilkakrotnie się z nim spotykałem, często rozmawiałem telefonicznie, służył mi radą przy pisaniu książki. Chapeau bas! Żegnaj Wielki Człowieku, odpoczywaj zasłużenie po trudnym i wspaniałym życiu! W pogrzebie zgodnie z ceremoniałem wojskowymi wezmą udział kompania honorowa, orkiestra wojskowa i delegacja Sił Powietrznych. Rozpocznie go msza święta odprawiona 22 listopada 2013 roku o godzinie 14 w kościele parafialnym w Pstrążnej koło Rybnika. Rodzinie składam najszczersze wyrazy współczucia - Aleksander Gucwa – Opiekun Miejsc Pamięci Narodowej
Aleksander Gucwa wręczył mjr Antoniemu Tomiczkowi pamiątkowy ryngraf podczas uroczystości w Olszynach 17.08.2010 r. Mjr Antoni Tomiczek, Chris Mackey- syn pilota Brunona Malejki oraz Alesnader Gucwa organizator uroczystości w Olszynach. Od lewej stoi Chris Mackey, Jacek Popiel - partyzant AK, świadek katastrofy Liberatora w Olszynach i mjr Antoni Tomiczek Mjr Antoni Tomiczek i Pan Kazimierz Sacha, pasjonat PSP na Zachodzie, pod pomnikiem siedmiu lotników w Banicy - Krzywej Pod pomnikiem siedmiu lotników w Banicy - Krzywej, od lewej stoją: Aleksander Gucwa, Mjr Antoni Tomiczek i Alicja Grabowska, krewna plut. pilota Izydora Konderaka, który zginął w sierpniu 1942 r. koło holenderskiego miasta Coevorden
Major pilot Antoni Tomiczek, zmarł 19 listopada 2013 roku, sześć dni po swoich 98. urodzinach. Kiedy je obchodził, był jeszcze w doskonałej formie. Jeszcze przed rokiem pilotował samolot.
,,Antoni rozłożył skrzydła i poleciał do chwały niebieskiej" – tymi słowami rozpoczął homilię ksiądz proboszcz Pstrążnej Krzysztof Spyra żegnając majora Antoniego Tomiczka. Homilię na pogrzebie wygłosił ks. kapitan Grzegorz Golec, proboszcz parafii wojskowej w Katowicach. W kościele było niebiesko od stalowych mundurów żołnierzy wojsk lotniczych; wśród wyższych oficerów obecny był m.in. generał brygady Krzysztof Żabicki, zastępca szefa sztabu Sił Powietrznych. Niezwykły życiorys Antoniego Tomiczka wystarczyłby na kilka filmów akcji. Już przed wojną był pilotem myśliwskim i instruktorem. W czasie wojnie obronnej Polski w 1939 roku 17 września wpadł w ręce Sowietów. Nie został rozstrzelany w Katyniu, bo udawał szeregowca, i to na dodatek „niegramotnego”, czyli analfabetę. Przeżył w Rosji straszne chwile, patrzył tam na śmierć kolegów. Wstąpił do armii Andersa i przez Murmańsk dotarł do Anglii. Tam zapytano go, czy chce latać na myśliwcach czy bombowcach. – Wybrałem bombowce, bo chciałem Niemcom spłacić dług za to, że przed tymi pieronami musiałem uciekać – wspominał w rozmowie z „Gościem Niedzielnym” w zeszłym roku.
Przeżył dramatyczne chwile, przedzierając się z zaopatrzeniem dla Powstania Warszawskiego, ostrzeliwany po drodze i przez Niemców, i przez Sowietów z prawego brzegu Wisły. Wspominał, że latał nad Warszawę, jak wszyscy Polacy, bardzo nisko, na pułapie 200 - 300 metrów, w przeciwieństwie do innych aliantów, którzy wybierali pułapy najwyższe. „Wracamy, a mój mechanik Mietek Posłuszny woła: »Jasny gwint!!! W prawym płacie chyba są przestrzeliny, bo tam brakuje paliwa!«. Wołam, żeby przygotowali spadochrony i jeszcze: »Gdzie chcecie iść do niewoli – do Niemców czy Ruskich?«. Za wyjątkiem nawigatora wszyscy w mojej załodze przeszliśmy przez sowieckie łagry, więc woleli Niemców. Wołam im: »Charaszo, no to na Kraków!«. Nabrałem wysokości 6 tys. metrów, przeleciałem nad Tatrami. Silnik zaczął przerywać, ale po 10 godzinach i 40 minutach od startu dolecieliśmy do Brindisi we Włoszech” - opowiadał z werwą „Gościowi” w 2012 roku.
Major Antoni Tomiczek spoczął w grobie przed wejściem do kościoła w Pstrążnej, obok zmarłej w 1995 roku żony Emilii, która była jego dziewczyną już przed wojną. To właśnie dla swojej ciemnowłosej Emilii w 1947 roku wrócił do Pstrążnej z Anglii, ryzykując uwięzienie. Gdy po przyjeździe z Anglii napisał zupełnie szczerze swój życiorys, żołnierz, który go przyjmował, niespodziewanie kazał mu go zniszczyć i napisać jeszcze raz. Tym razem jednak już zatajając szczegóły jego służby w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie. Okazało się, że ten żołnierz pochodził z sąsiedniej wsi i postanowił ocalić krajana przed natychmiastowym aresztowaniem.
Antoni ożenił się z Emilią, dochował się córki Alicji i wnuków. Do emerytury w 1979 r. pracował jako starszy inspektor w ZUS w Rybniku i Opolu.
Wieczne odpoczywanie racz mu dać Panie...
|
Pierwszy "Strażnik Dziedzictwa Rzeczypospolitej"
Ks. Prałat Stanisław Dziedzic z Sękowej, w dniu 15 listopada b.r. w Łazienkach Królewskich w Warszawie, został uhonorowany nagrodą i otrzymał tytuł "Strażnika Dziedzictwa Rzeczypospolitej", za szczególne zasługi dla ochrony dziedzictwa narodowego i kultywowania polskiej tożsamości. Tytuł ten został ustanowiony przez marszałka senatu Bogdana Borusewicza - w trosce o należyte upamiętnianie i kultywowanie polskiej spuścizny narodowej. Po wysłuchaniu przemówień ministra oraz marszałka Senatu Bogdana Borusewicza, przystąpiono do ceremonii wręczenia wyróżnień. W kategorii „Nagroda krajowa dla osób fizycznych” jako pierwszy otrzymał ks. Prałat Stanisław Dziedzic z Sękowej, za opiekę nad zabytkami architektury drewnianej wpisanymi na listę światowego dziedzictwa UNESCO Nagrody "Strażnik Dziedzictwa Rzeczypospolitej" rozdano po raz pierwszy a konkurs został przeprowadzony przez Senat, Ministerstwo Kultury i Narodowe Centrum Kultury. Prałat Stanisław Dziedzic Strażnikiem Rzeczypospolitej - kliknij |