Newsy:

znalezionych: 1407 na 282 stronach
« poprzednia -   109  110  111  112  113  114  115  116  117   - następna »

Jak jasielski śledczy tropił zabójców księdza z Małastowa 90 lat temu.

Jasielska policja przed wojną miała wiele osiągnięć w wykrywaniu sprawców najpoważniejszych przestępstw kryminalnych. Jedną z takich spraw było ustalenie i ujęcie zabójców księdza Emila(Omeляиa) Męcińskiego, proboszcza z Małastowa w powiecie gorlickim. Do zbrodni doszło w czerwcu 1926 r.
Rolex Replica Watches Bohaterem tej sprawy był aspirant Józef Malinowski , kierownik służby kryminalnej, a dokładnie ekspozytury śledczej – tak bowiem nazywała się ta komórka podlegająca merytorycznie Urzędowi Śledczemu komendy wojewódzkiej w Krakowie. Jasielska ekspozytura obejmowała swoim zasięgiem obok jasielskiego powiat gorlicki.

Był 11 czerwca, kiedy Malinowski odebrał telefon. Policjanci z Gorlic zawiadamiali o tej tragedii. Aspirant natychmiast wyruszył do Gorlic, skąd wraz z tamtejszym komendantem powiatowym podkomisarzem Józefem Żytko, dotarł do Małastowa.

Oględziny miejsca zbrodni i zwłok niewiele dały. W opisie kilka lat post factum zawarto informację, że policjanci zastali zwłoki okaleczone. Głowa księdza była rozbita, na ciele znaleźli liczne nacięcia. Pewne było, że mordercy przyszli po pieniądze. Plebania była zdemolowana, szukając łupów przestępcy mocno nabałaganili. Policjanci ustalili, że z szuflad i szaf zrabowano pieniądze, portfele, zegarek i latarkę elektryczną. Śladów bliżej identyfikujących złoczyńców – nie było.
Co prawda ludzie ze wsi gadali, że niby we wsi w krytycznym dniu widzieli dwóch podejrzanych mężczyzn, ale nic konkretnego nie potrafili podać. Ani o ich wyglądzie, ani z jakiego kierunku przyszli i dokąd się potem udali.
Kierownik Malinowski nie odpuszczał. Kilka dni przebywał w okolicy pilnie poszukując informacji. To przyniosło skutek. Dowiedział się bowiem, że parę dni po zabójstwie, noc z 14/15 czerwca, jacyś dwaj osobnicy spędzili u Jakuba Ślusarczyka, leśnego w Foluszu, w Jasielskiem. Policjanci sprawdzili ten sygnał. Było warto – Ślusarczyk, zanim przyjął gości pod dach, poprosił ich o dokument. Jeden z nich pokazał legitymację. Leśniczy zapamiętał zapisane w niej nazwisko. Co istotne, przypomniał sobie także, iż jeden z mężczyzn miał plamę na koszuli. Może to była krew?

Nazwisko M. było bardzo charakterystyczne. Bardzo rzadko występujące, a najbliżej pod Frysztakiem. Tam też udał się aspirant Malinowski. Na miejscu, posterunkowy Majchrzak udzielił mu wielu informacji, co dało podstawy do przypuszczeń, że to M. mógł być sprawcą morderstwa. Gdzie jednak może znajdować się ten człowiek? Szukaj wiatru w polu, skoro M. pojawiał się w swej wsi sporadycznie.

Jak wiele jednak znaczy dobre rozpoznanie policyjne. Posterunkowy Majchrzak powęszył w terenie i szybko podpowiedział rozwiązanie. Okazało się, że M. miał kumpla, niejakiego Władysława Ł. Tego też trudno było namierzyć, ale człowiek ten – co wiedział policjant – miał słabość do pewnej Eleonory ze wsi Pułanki. Eleonora miała być jego kochanką. Przygotowano więc zasadzkę. Posterunkowy Majchrzak ukrył się w pobliżu domu ukochanej figuranta, a może pozyskał w sąsiedztwie współpracownika, dość, że zadziałał szybko i skutecznie. Kiedy tylko Ł. przybył do ukochanej, policjant mógł przystąpić do działań. Odczekał jakiś czas dając młodym możliwość skonsumowania spotkania, po czym, w odpowiedniej chwili wkroczył do stodoły, w której przebywali. Kochanków zaskoczył podczas snu.

Ł. został wzięty pod klucz. Początkowo nic nie mówił. Na pytania o kolegę, stanowczo twierdził, że w ogóle go nie zna. Od czego są jednak metody śledcze. Wystarczyło zrobić konfrontację zatrzymanego z leśniczym Ślusarczykiem i jego pracownikiem Zawadą. Ci rozpoznali nocnego gościa. To pozwoliło wykonać kolejny krok w śledztwie. Ł. musiał przyznać się do przenocowania u leśnego, a nawet do pobytu w Małastowie. Twierdził jednak, że z napadem na księdza nie ma nic wspólnego.

Zmiękł dopiero, kiedy przedstawiono mu kolejne dowody. Pochodziły z rewizji u wspomnianej Eleonory. W jej domu znaleziono 50 złotych, ale co było decydujące – policjanci natrafili na latarkę elektryczną, taką samą jaką zrabowano z mieszkania księdza. To było decydujące trafienie. W obliczu przedstawionych faktów Ł. przyznał się do udziału w napadzie wskazując M. jako zabójcę. Złapanie zaś tego drania nie było łatwe. Jak się potem okazało, morderca krążył po kraju, przebywał m.in. w Kutnie i Sokołowie, w województwie lubelskim. Kierownik Malinowski rozpisał więc za nim inwigilację – tak określano wówczas poszukiwania. Do września udawało się złoczyńcy uciekać przed policją. Wreszcie 13 tego miesiąca M. został aresztowany przez lubelską policję i przewieziony do Jasła.

Tu, podczas przesłuchania, które oczywiście przeprowadził Malinowski, 15 września 1926 r., M. przyznał się do udziale w zbrodni. Przy tym – co wcale nie dziwi – to kumpla Ł. wskazał jako tego, który zabił księdza.
To były czasy, kiedy wymiar sprawiedliwości działał bez zwłoki. Pomimo, że mieliśmy wtedy jeszcze sądy przysięgłych. Sąd taki zebrał się na początku grudnia tego samego roku. Rozprawę prowadzono trzy dni: 1, 2 i 3 grudnia. Dwaj oskarżeni odpowiedzialnością za zbrodnię obciążali się nawzajem, udając niewiniątka. Nic im ta taktyka nie pomogła. Ława przysięgłych uznała ich winnymi zbrodni i w efekcie, obaj zostali skazani na śmierć przez powieszenie.

Za „wykazanie sprawności w prowadzeniu dochodzenia i poświęcenie się pracy z całą energią i dokładnością, aspirant Józef Malinowski otrzymał pochwałę wyrażoną przez Sąd Okręgowy w Jaśle oraz pochwałę w rozkazie komendanta wojewódzkiego w Krakowie.
Jeszcze w 1926 r. J. Malinowski otrzymał awans na kierownika komisariatu w Tarnowie. Było to stanowisko z etatem podkomisarza. Później pełnił funkcję komendanta powiatowego w Gorlicach i w Kozienicach. Ten utalentowany policjant śledczy zginął zamordowany przez Sowietów w Twerze (Kalininie) wiosną 1940 r. Źródło: http://skibamariusz.pl

PS

Ojciec - ksiądz Emil Męciński był parochem - proboszczem oraz dziekanem Gorlic w cerkwi greckokatolickiej w Małastowie. Urodził się 20.08. 1865 r. został zamordowany na tle rabunkowym 11.06.1926 r. Na tablicy inskrypcyjnej widnieje data 12 czerwca 1926 r. Poniżej skrót B.H.П - WIECZNA MU PAMIĘĆ. Spoczywa na placu przykościelnym w Małastowie.
Żonaty - zmarła w 1895 r. Wyświęcony w 1890 r. Przebywał na następujących parafiach:

a) Gałówka (ukr. Галівка), pow. Stary Sambor; od 1890-1891 asystent proboszcza ks. Maksyma Połoszynowycza Cerkiew drewniana greckokatolicka parafialna z 1863 r. p. w. św. Michała, była cerkwią parafialną od 1879 - wcześniej filialna i należała do parafii Płoskie w pow. Stary Sambor; wieś leży na Ukrainie;
b) Chliple (ukr. Хлиплі), pow. Mościska; od 1891-1895 asystent proboszcza ks. Wołodomyra Kopyscjanśkiego Cerkiew murowana greckokatolicka parafialna p. w. św. Mikołaja z 1901 r., poprzednia drewniana; w 1816 r. parafię wizytował bp Lewyćkyj; wieś leży na Ukrainie;
c) Przemyśl (ukr. Перемишль), powiat Przemyśl; od 1895-1897 asystent ks. rektora Myrona Podoliśkiego (był rektorem od 1887-1898) w Cerkwi Katedralnej Greckokatolickiej p. w. św. Jana Babtysty;
d) prefekt seminarium duchownego greckokatolickiego w Przemyślu od1897-1903;
e) ponownie Przemyśl (ukr. Перемишль), powiat Przemyśl; od 1903-1904 asystent ks. rektora Ołeksandra Zubryćkiego (był rektorem od 1900-1912) w Cerkwi Katedralnej Greckokatolickiej p. w. św. Jana Babtysty;
f) Małastów (ukr. Маластів), pow. gorlicki; od 1903-1904 administrator parafii, a od 1904-1926 proboszcz;
g) w latach 1924-1926 Dziekan Gorlicki.

Rekonstrukcja bitwy z czasów Wielkiej Wojny w Hostovicach na Słowacji

28 maja 2016 r. w kraju preszowskim, w powiecie Snina w miejscowości Hostovice na Słowacji (Bieszczady Słowackie) odtworzony został jeden z epizodów Wielkiej Wojny. Ponad sto lat od tych wydarzeń na okolicznych wzgórzach rekonstruktorzy ze Słowacji, Czech oraz Polski zainscenizowali walkę.
Dokładnie o godz. 14-tej rozpoczęła się inscenizacja walk pod Hostovicami. Zgodnie z faktami historycznymi oddziały CK Armii przypuściły atak na wzgórze obsadzone przez Rosjan. Po ciężkim szturmie i próbie zdobycia rosyjskich okopów, wojska CK wycofały się na pozycje. Po krótkiej przerwie między walczącymi przedstawiono ostateczną ofensywę sił CK, zdobycie okopów rosyjskich poprzedzoną solidnym ostrzałem artyleryjskim. Na zakończenie przedstawiono wzięcie do niewoli żołnierzy rosyjskich. W czasie bitwy przelatywał samolot Nieuport ostrzeliwując przeciwnika.

Rekonstrukcja trwała 1,5 godz. przy pięknej pogodzie przybyło kilka tysięcy turystów i miłośników rekonstrukcji historycznych, obserwując bitwę z czasów I wojny światowej. Rekonstrukcja została zorganizowana przez KVH ,,Beskydy" i stała na bardzo wysokim poziomie zarówno organizacyjnym jak i merytorycznym. Szkoda tylko ze nikt nie przyjechał z organizatorów rekonstrukcji w Sękowej, bo dużo mógł by się nauczyć.!!
Podczas imprezy można było zwiedzić obóz wojskowy armii austro-węgierskiej i rosyjskiej, spróbować posiłków kuchni polowej oraz posłuchać pieśni wojskowych z okresu I wojny.

*

I wojna światowa wybuchła w lipcu 1914 roku i trwała do listopada 1918 roku. Był to największy konflikt zbrojny na kontynencie europejskim od czasów wojen napoleońskich z początku XIX wieku. Areną walk były tereny tzw Galicji Zachodniej znajdujące się dziś w granicach Polski i Słowacji.
Miejscem jednej z największych bitew 1914/1915 roku były właśnie okolice Hostovic. Na miejscowym cmentarzu wojskowym spoczywa 112 poległych żołnierzy. Zobacz tu:

Rekonstrukcja bitwy na Słowacji - Hostowice,28.05.2016 r.

Ulicami Dolnych Siar przeszła procesja Bożego Ciała

Mszą świętą koncelebrowaną pod przewodnictwem księdza Janusza Kurasza proboszcza parafii Sękowa p.w. Św. Józefa Oblubieńca, rozpoczęły się uroczystości Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, zwanej Bożym Ciałem, jednego z najważniejszych świąt obchodzonych przez Kościół Katolicki. W koncelebrze mszy św. uczestniczył ks. wikary Arkadiusz Puzio . Tradycją w naszej parafii jest to, że wierni wychodzą z Najświętszym Sakramentem z kościołów na drogi, dróżki i ulice w różne strony parafii. W procesjach idą do czterech ołtarzy, gdzie czytane są fragmenty czterech Ewangelii. Udział w procesji to nasze wyznanie wiary.

Msza św. polowa rozpoczęła się o godz. 10.00 w Gorlicach przy ul. J. Kochanowskiego (ta część miasta należy do parafii Sękowa tzw. ,,Dolne Siary” na pięknie położonej posesji Państwa Barbary i Stanisława Smołkowiczów) . Podczas wygłoszonej homilii ks. proboszcz nawiązał do ustanowienia Najświętszego Sakramentu powiedział m.in. słowa Chrystusa "Oto ja jestem z Wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” i ustanowił Eucharystię, czyli biały opłatek, który podczas mszy staje się Ciałem Pańskim. Dlatego ten dzień jest tak ważny dla katolika. replica watches

Clone Watches Po mszy św. uformowała się procesja. Prowadzony przez strażaków ksiądz niósł pod baldachimem monstrancję. Stąpał po obsypanej kwiatami drodze przez licznie zgromadzone dzieci, które od początku do ostatniego ołtarza sypały kwiaty. Wokół unosił się zapach kadzidła i rozlegał się dźwięk dzwonków. Idący w procesji wierni zatrzymywali się przy czterech, polowych ołtarzach. Miejsca te przyozdobione były zielonymi gałązkami, brzozami i kwiatami, udekorowane były też ulice i domy, wokół których przeszła procesja. Uroczysty pochód zatrzymywał się przy każdym z polowych ołtarzy. Tam odśpiewywany jest odpowiedni fragment Ewangelii. Liczba ołtarzy nie jest przypadkowa – symbolizują one cztery strony świata, cztery żywioły oraz cztery Ewangelie

Na zakończenie uroczystości ks. proboszcz Janusz Kurasz udzielił Najświętszym Sakramentem błogosławieństwa dla parafii; odśpiewano też dziękczynny hymn "Ciebie Boga wysławiamy" i "Boże coś Polskę". Ołtarze zostały przygotowane przez właścicieli poszczególnych posesji. W uroczystości uczestniczyli licznie zgromadzeni mieszkańcy Parafii Sękowa oraz mieszkańcy Gorlic

*

Boże Ciało, a w pełnej nazwie Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej, to święto ruchome i jedno z głównych świąt obchodzonych w Kościele katolickim. Przypadają na 60 dni po Wielkanocy. W tym roku wypada relojes de imitacion ono 26 maja. Boże Ciało zostało ustanowione na pamiątkę cudu w Bolsenie w 1263 roku, gdy hostia, którą kapłan uniósł nad ołtarzem zaczęła krwawić. W Polsce zwyczajowo wtedy procesja przechodzi pod cztery ołtarze, przy których czytane są odpowiednie fragmenty Ewangelii. Choć świadomość cudu przemiany chleba i wina w rzeczywiste Ciało i Krew Chrystusa towarzyszyła wiernym od początku chrześcijaństwa, to trzeba było czekać stulecia zanim zaczęto je kultywować.

Boże Ciało 2016

V MIĘDZYNARODOWY ZLOT DACII 1100 - 1410 DRUM BUN 2016 DOBIEGŁ KOŃCA !

W dniach od 20 – 22 maja 2016 r. Satu Mare w Rumunii, gościło uczestników V Międzynarodowego Zlotu Samochodów Dacia 1100 – 1410 Drum Bun (Intalnirea Daciilor CRACOVIA – SATU MARE). Było to wydarzenie szczególne, a celem organizatorów było pokazanie uczestnikom piękna okręgu w północno-zachodniej Rumunii ze stolicą w Satu Mare i jej bogatej historii.
19 maja z Krakowa w godzinach popołudniowych na trasę około 500 km odcinka wyruszyło 5 samochodów Dacia w tym wóz techniczny ,,Nysa”. Samochody Dacia wyprodukowano w Rumunii a najstarszym modelem była Dacia 1100, (wisienka) która pochodziła z 1970 r. a właścicielem jej był organizator zlotu przesympatyczny Pan Michał Sowa, który z roli organizatora, kierowcy i przewodnika wywiązał się wzorowo!

Pierwszy etap to przejazd uczestników do Bartnego, gdzie w miejscowym schronisku po przejechaniu 150 km nastąpił odpoczynek. Na drugi dzień po śniadaniu, przez Słowację i Węgry docieramy do granicy Rumuńskiej i po przejechaniu jeszcze 12 km jesteśmy w SATU MARE!! Po drodze dwie awarie, ale znakomity kierowca - mechanik wozu technicznego Krzysztof dwoił się i troił i po krótkim czasie doprowadza Dacię do dalszej drogi. Gorzej było w Bardejowie, gdzie musieliśmy skorzystać z usług warsztatu samochodowego.

Po śniadaniu w towarzystwie rumuńskich organizatorów jedziemy na otwarcie Muzeum Dacii. W oficjalnych wystąpieniach, w imieniu polskiej grupy głos zabrał Michał Sowa, który piękną rumuńska mową podziękował za zaproszenie nas na V Międzynarodowy Zlot Dacii.

Po otwarciu udaliśmy się na główną część zlotu do centrum Satu Mare. Tu z naszym głównym organizatorem Michałem, telewizja I program, lokalna, radio i prasa przeprowadzają wywiad. Zgromadzeni miłośnicy i sympatycy z podziwem oglądają nasze samochody oraz około 80 samochodów, które przybyły z całej Rumunii a nawet z Ukrainy.
W wolnym czasie robię fotki obiektów sakralnych, historycznych i zapoznaję się z historią miasta. Miałem szczęście sfotografować i sfilmować ślub w kościele ewangelickim potocznie zwany Kościołem z Łańcuchami.
Po południu, 30 km od Satu Mare, bezdrożami wśród łanów zbóż, winnic i sadów dojeżdżamy do ośrodka turystycznego na zasłużony obiad. Jeszcze następne 10 km i jesteśmy w pięknym hotelu ,,VALEA MARIEI" w którym następuje zakwaterowanie. Po kolacji występ zespołu w którym wzięła udział Raluca Dumitru, George Negrea i Abel Varga. Po występie degustacja rumuńskich trunków. Osoby nie będące kierowcami przeprowadzali test wytrzymałościowy z rumuńskim Ursusem i tajemniczym Alexandrionem!!! Ja w przedbiegach odpadłem, wydaje mi się że zwyciężył Stasiu S, który zapadł w sen niedźwiedzi!!!. Wszystko to odbywało się w takt muzyki tanecznej, która zakończyła się w póżnych godzinach nocnych.

Po śniadaniu nastąpiło podsumowanie zlotu, rozdano nagrody. Wracamy do Satu Mare, robimy w Kauflandzie ostatnie zakupy a jeden z naszych kolegów Piotrek kupuje Dacię rocznik 77 i przygotowujemy się do opuszczenia Rumunii (10 km do granicy) Jeszcze obiad z mamałygą na czele, pożegnania, George życzy nam Drum Bun (szerokiej drogi). Ja od jednego z organizatorów zlotu otrzymuję suwenir banknot o nominale 5000 lei!! Wyruszamy, jest godz. 16.00 czasu rumuńskiego. Na początek łapiemy trzy awarie a potem leci jak z płatka. Przed północą jesteśmy w Polsce na granicy, ja mam zaledwie 30 km do domu, pozostali do Miasta Królów Polskich jeszcze 150 !

Po 12 godz. jazdy grupa dotarła do Krakowa, ja w tym czasie już spałem …i śniło mi się że VI zlot już tylko za rok , że będziemy mogli wspólnie bawić się na kolejnych zlotach samochodów Dacia – tak jak już nieoficjalnie zapowiedział mi organizator.
Wszystkim uczestnikom dziękuję za udział w V MZD 2016 a organizatorom w osobach: Michał Sowa i Monika Stefańczyk, składam wyrazy szacunku, uznania i podziękowania za wkład pracy w organizację tej wspaniałej imprezy.

Wszystkim na nadchodzące wakacje, życzę wysokich lotów!! Brum Bun!!

Alexander (nie mylić z Alexandrionem) Gucwa

PS

Mam nadzieję, że miłość do tego rumuńskiego auta Dacia, do Rumunii i Polski, w dalszym ciągu wpisze się w kalendarz imprez i już we wrześniu będziemy mogli wspólnie bawić się na kolejnym zlocie samochodów Dacia tym razem w Sudetach!

Zobacz jak było w 2014 r.!!!

V Międzynarodowy Zlot Dacii Satu Mare - 20-22.05.2016

Obiekty Satu Mare

HUBERT ŹELAZNY z Siar laureatem wojewódzkiego konkursu historycznego !!

W roku szkolnym 2015/2016 Instytut Pamięci Narodowej w Krakowie na zlecenie Małopolskiego Kuratora Oświaty wspólnie z Urzędem Marszałkowskim Województwa Małopolskiego oraz Fundacją Centrum Dokumentacji Czynu Legionowego zorganizował kolejną edycję konkursu tematycznego dla uczniów gimnazjów województwa małopolskiego „Ani na chwilę nie złożyliśmy broni…” – Polacy w walce podczas II wojny światowej 1939 – 1945.
Celem konkursu było zainteresowanie uczniów najnowszą historią Polski, ze szczególnym uwzględnieniem jej losów w czasie II wojny światowej i dziejów Małopolski. Konkurs miał również walor wychowawczy, jakim jest wspieranie wychowania patriotycznego młodzieży, kształtowanie szacunku do idei niepodległości oraz nawiązywanie międzypokoleniowej więzi młodzieży z pokoleniami przodków.

Konkurs rozgrywany był w trzech etapach – w pierwszym, szkolnym – uczniowie pisali test wiedzy o II wojnie światowej, w drugim, rejonowym – przygotowywali prace pisemne, a w trzecim etapie, wojewódzkim – uczniowie mieli przedstawić swoje prace oraz odpowiedzieć na pytania komisji konkursowej.

W Konkursie wziął udział uczeń II klasy Publicznego Gimnazjum w Siarach – Hubert Żelazny. Pomyślnie zdał test w etapie szkolnym i w kolejnym etapie napisał pracę pod tytułem „Żołnierz nie umiera… żołnierz oddaje życie! – historia katastrofy lotniczej w Banicy”. Na tym etapie praca została bardzo wysoko oceniona uzyskując maksymalną ilość punktów i zakwalifikowana do etapu wojewódzkiego. W dniu 1 kwietnia 2016 r. w Krakowie odbyły się prezentacje prac uczestników. Hubert doskonale zaprezentował się komisji egzaminacyjnej uzyskując maksymalną liczbę punktów i ostatecznie zajął I miejsce. Należy zaznaczyć, że w konkursie uczestniczyło ogólnie ponad 600 uczniów gimnazjów z całej Małopolski. Tym bardziej cieszy sukces Huberta Żelaznego, który znalazł się w gronie laureatów spośród tak licznej grupy uczestników. Opiekunem naukowym była pani Iwona Jastrzębska – nauczyciel historii w Zespole Szkół w Siarach.

Uroczyste zakończenie, wraz z wręczeniem nagród, odbyło się w ramach XVIII Dni Dziedzictwa Kulturowego w Muzeum Historycznym Miasta Krakowa w dniu 20 maja 2016 roku. Oprócz laureatów konkursu, wzięli w nim udział Anna Pawlikowska – Wójcicka –koordynator konkursu, dr Jarosław Szarek – przewodniczący komisji wojewódzkiej konkursu, dyrektor Muzeum pan Michał Niezabitowski, przedstawiciele Kuratorium Oświaty, Instytutu Pamięci Narodowej oraz Urzędu Marszałkowskiego w Krakowie.

Dodajmy, że nasz laureat otrzymał również list gratulacyjny, który wręczył mu osobiście Prezes Stowarzyszenia Seniorów Lotnictwa Wojskowego Rzeczpospolitej Polskiej pułkownik pilot Stanisław Wojdyła. Praca Huberta o tematyce lotniczej bardzo spodobała się członkom Stowarzyszenia.

PS

W imieniu swoim składam wyrazy szacunku, uznania i podziękowania za wkład pracy, pomoc i domową edukację Rodzicom Huberta - Sylwii i Aleksandrowi - dziękujemy!!!

Zobacz film o Hubercie!!

Uroczyste zakończenie konkursu tematycznego „Ani na chwilę nie złożyliśmy broni…” Polacy w walce podczas II wojny światowej1939-1945 - KRAKÓW, 20 maja 2016 r.